Kierowca SOP, który doprowadził do wypadku w Imielinie, nie miał doświadczenia w jeździe w kolumnie, bo woził szefów tej służby, a do grupy Beaty Szydło trafił w październiku – ustalił portal tvn24.pl. – To był jeden z jego pierwszych takich wyjazdów w Polskę - mówią nasi informatorzy.
Do kolizji z udziałem rządowej kolumny wiozącej Beatę Szydło w Imielinie na Śląsku doszło w czwartek ok. godz. 13. W bmw, którym jechała była szefowa rządu, uderzyło audi, jadące jako drugi samochód z kolumny. W efekcie bmw zderzyło się z peugeotem stojącym przed przejściem dla pieszych.
Z informacji tvn24.pl uzyskanych w Służbie Ochrony Państwa wynika, że za kierownicą audi siedział niedoświadczony kierowca, który do grupy ochronnej Szydło trafił w październiku 2018 roku.
"Młody poszedł się podszkolić"
Funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa: - Młody ma najmniejszy staż wśród kierowców Szydło - dwa lata służby. Nie jeździł wcześniej w żadnej grupie ochronnej (VIP-ów - red.), woził tylko szefów SOP-u. Do ochrony wicepremier poszedł w nagrodę oraz żeby się podszkolić. To jeden z jego pierwszych wyjazdów w Polskę.
- Można o nim powiedzieć debiutant. Jego staż można liczyć w miesiącach, ale z powodu braków kadrowych musiał pojechać. Wzięli go z łapanki i tak zwichnęli mu karierę. Pewnie i tak dalej będzie jeździł, bo brakuje ludzi, ale piętna kolizji nie da się uniknąć – dodaje drugi rozmówca.
Funkcjonariusz SOP: - Chłopaki u Szydło mają Sajgon. Jest masa nadgodzin i robią najwięcej kilometrów po Polsce. Jest trzech doświadczonych kierowców, którzy byli wcześniej w grupie, a reszta to młodzież.
Beata Szydło pędzi 200 km/h
Kolejny z naszych rozmówców zauważa, że zanim do grupy Szydło zaczęli trafiać niedoświadczeni funkcjonariusze, stłuczek i wypadków nie było.
- Zdarzało się jeździć bardzo szybko. Przejazd z Warszawy do Brzeszcz zajmował im dwie godziny. Według nawigacji powinno się jechać cztery. 200 kilometrów na godzinę to dla nich była normalna prędkość, ale nie zdarzały się stłuczki – podkreśla.
Działająca od lutego tego roku Służba Ochrony Państwa (zastąpiła Biuro Ochrony Rządu - red.) boryka się z problemem zapełnienia luki po odchodzących doświadczonych oficerach. Od powstania SOP liczącą około 2 tys. osób formację opuściło ponad 200 funkcjonariuszy.
Kulisy wypadku w Oświęcimiu
Do czego prowadzi brak doświadczonych kierowców pokazał wypadek rządowej kolumny w Oświęcimiu z Beatą Szydło, do którego doszło w lutym zeszłego roku.
Według źródeł tvn24.pl w BOR, kilka dni przed feralnym przejazdem jeden z trzech kierowców, jeżdżących z premier, wziął wolne, drugi poszedł na zwolnienie lekarskie, a trzeci miał służbę w Warszawie i zawieźć ówczesną szefową rządu na lotnisko. Szydło 10 lutego miała lecieć do Krakowa samolotem, skąd rządową kolumną miała dotrzeć do domu w Brzeszczach.
Brak szyku
– Nie było wiadomo, kto ma jechać: doświadczony kierowca z gorączką czy niedoświadczony, który nie jeździł wcześniej samochodem pancernym z premier – przyznaje nasz informator.
- Gdyby jechali kolumną zgodnie ze sztuką, czyli w zwartym szyku, kierowca seicento nie miałby prawa się dostać między dwa samochody BOR-u i w najgorszym wypadku by się od nich odbił – ocenia.
Z wicepremier wciąż jeździ kierowca, który po kolizji z seicento, uderzył w drzewo. Właśnie zaczął się proces w tej sprawie.
Specjalny przywilej byłej premier
– Nie było mu łatwo udźwignąć psychicznie całą tę burzę i kolejne wezwania do prokuratury, ale nikt się tym nie przejął i tak musiał dalej jeździć. Najgorsze jest to, że z wypadku w Oświęcimiu nie wyciągnięto żadnych wniosków – ocenia funkcjonariusz SOP.
W grupie Beaty Szydło wciąż brakuje kierowców. Po odejściu z fotela prezesa Rady Ministrów Szydło ma większą ochronę niż pozostali wicepremierzy – Jarosław Gowin i Piotr Gliński. Nie wiadomo dlaczego.
Zdaniem rozmówców tvn24.pl, w ostatnich tygodniach zapadła decyzja o odebraniu byłej premier możliwości poruszania się dwoma autami.
– Nie trwało to długo. Decyzja została zmieniona po kilku godzinach. I znów ma dwa pojazdy – mówi nasz informator.
Inny dodaje: - To ewenement. Wszyscy inni jeżdżą jednym samochodem. To specjalny przywilej.
Pytania bez odpowiedzi
Według naszych informacji w ten czwartek do Brzeszcz z Beatą Szydło jechał ten sam oficer ochrony (siedział na fotelu pasażera - red.), który został najciężej ranny w wypadku w Oświęcimiu.
– Znów był na prawym siedzeniu. Tym razem nic mu się nie stało. Samochód ochronny (drugi w kolumnie – red.) bardziej ucierpiał. Oni z Szydło odjechali do domu byłej premier – relacjonuje nasz rozmówca.
Wysłaliśmy do SOP pytania dotyczące kolizji w Imielinie. Do chwili publikacji tekstu nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi, mimo zapowiedzi, że dostaniemy je w piątek do godz. 12.
Autor: Grzegorz Łakomski//plw / Źródło: tvn24.pl