Zła wiadomość brzmi: miejskie hałasy wpływają zdecydowanie negatywnie na atrakcyjność samców. Dobra wiadomość: receptą na pokonanie hałasu są wyższe dźwięki. Problem (na razie?) dotyczy żab.
Powód, który opisują naukowcy z Uniwersytetu Melbourne, jest prosty: żabie amory odbywają się przede wszystkim w sferze dźwiękowej, a samce ze swoimi wokalnymi popisami po prostu nie mogą się przebić przez ogłosy miasta. Wszelkie kumkania i rechoty giną w gąszczu klaksonów, samochodów i przeróżnych innych ludzkich dźwięków.
Dlatego do samców nie lgną zwabione samice, bo po prostu ich nie słyszą. Jak zauważają naukowcy, w sprzyjających warunkach samiczka potrafi do atrakcyjnego samca przybiec (i to w podskokach!) nawet z odległości trzystu metrów. Tymczasem w australijskich miastach ta odległość spada do kilkunastu metrów.
Żab coraz mniej
Natura jak zawsze stara się zaradzić temu niekorzystnemu zjawisku. Niektóre gatunki żab zaczęły po prostu wydawać dźwięki o wyższej tonacji, które łatwiej przebijają się przez szum miasta.
Jednak nie wszystkie gatunki już się dostosowały, więc populacja żab w australijskich miastach ciągle spada.
Wciąż rośnie za to liczba ludzi, którzy w pary dobierają się niekoniecznie ze względu ma walory głosowe...
Źródło: ZDF
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Stachowski, sxc.hu