Zmiany w kodeksie drogowym zaproponowane przez ministerstwo transportu są mocno krytykowane przez kierowców. Nie podobają się także zawodowcom. - To absurd - mówi w TVN24 Klaudia Podkalicka, kierowca rajdowy. Szczególne kontrowersje budzi zapis mówiący o zabieraniu prawa jazdy za dwukrotne przekroczenie dozwolonej prędkości.
Według nowych przepisów, mandaty za wykroczenia drogowe mają być wyższe niż dotychczas, a za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym (czyli np. jazdę 100 km/h zamiast 50 km/h), będzie odbierane prawo jazdy.
Kierowcy będą mieli również obowiązek zatrzymania pojazdu, gdy do przejścia zbliża się pieszy. Częścią egzaminu na prawo jazdy ma stać się pierwsza pomoc.
Dodatkowo, służby zostaną wyposażone w 189 nowych fotoradarów i urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości, 20 urządzeń rejestrujących niedostosowanie kierowców do sygnalizacji świetlnej i 87 nowych nieoznakowanych radiowozów z wideorejestratorami.
"To absurd"
Wprowadzaniu zmian przeciwni są nie tylko zwykli kierowcy. Nowym przepisom "nie" mówi też Klaudia Podkalicka, kierowca rajdowy.
- Główny problem nie leży w prędkości, ale w tym, że jesteśmy niedoszkoleni. Brakuje miejsc do szkolenia młodych ludzi, żeby mogli się wyładować za kierownicą - uważa. - Statystycznie faktycznie mamy najwięcej wypadków i coś trzeba z tym zrobić, ale niekoniecznie wprowadzać takie ograniczenia - dodaje.
Według niej, przepis o zabeiraniu prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości to absurd i nie powinien być wprowadzany. - Powinniśmy skupić się na podstawach, np. na dokładnym zapinaniu pasów bezpieczeństwa - mówi.
Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24