Próby kupowania głosów, kradzieży kart do głosowania, a także - już tradycyjnie - łamanie ciszy wyborczej i błędy na listach - to najczęściej pojawiające się przykłady nieprawidłowości podczas niedzielnych wyborów. PiS i SLD już złożyły do PKW oficjalne zawiadomienia w sprawie dużej liczby uchybień. W niedzielę dochodziło też jednak do innych nieplanowanych zdarzeń, które utrudniały głosowanie - w lokalach wyborczych zmarło dwóch głosujących.
Z powodu śmierci wyborcy w jednej z obwodowych komisji wyborczych w woj. lubelskim głosowanie przerwano na ok. pół godziny, w Zabrzu na ponad godzinę. W obu przypadkach lokale wyborcze przeniesiono do innych pomieszczeń w tych samych budynkach.
Handel kandydatami
Odnotowano też przynajmniej kilka przypadków próby kupna głosów. We Włocławku zatrzymano w związku z tym pięć osób. Na gorącym uczynku policjanci przyłapali tam człowieka oferującego od 10 do 20 zł za jeden głos i cztery osoby, które z tych ofert skorzystały. Wszystkim grozi do pięciu lat więzienia.
O próbie kupna głosów poinformowała też policja w Bogatyni. Tam z kolei zatrzymano dwie osoby - najpierw 23-latka, który w samochodzie miał listę osób uprawnionych do głosowania oraz pieniądze przeznaczone dla tych, którzy zgodzą się oddać te "właściwe" głosy. Po przesłuchaniu tego mężczyzny funkcjonariusze zatrzymali kolejną osobę - 53-letniego mężczyznę. Policja nie chce informować o szczegółach, przyznaje jedynie, że śledztwo prowadzone jest w kierunku korupcji wyborczej.
Do handlu głosami dochodzić miało też w Złotoryi, gdzie również zatrzymano w związku z tym zarzutem dwóch mężczyzn - 25- i 60-latka.
Listy pod płaszczem
Z kolei w Łowiczu w ręce policjantów wpadła kobieta, która próbowała wynieść z jednego z lokali wyborczych dwie karty do głosowania. Według policji był to najpoważniejszy incydent wyborczy w województwie łódzkim. - Zachowanie kobiety zauważyli członkowie komisji. Dwie karty wrzuciła do urny, a pozostałe chciała wynieść. Wtedy na miejsce zostali wezwani policjanci - relacjonował asp. sztab. Radosław Gwis z zespołu prasowego KWP w Łodzi.
Z pierwszych tłumaczeń zatrzymanej wynika, że karty, które chciała wynieść, planowała później sprzedać. Grozi jej do trzech lat więzienia.
Listy wybrakowane albo nie tam, gdzie trzeba
Zdecydowanie najwięcej odnotowanych nieprawidłowości wyborczych dotyczyło jednak błędów w kartach do głosowania.
W Ostrowie Wielkopolskim w jednej z komisji znalazły się karty do głosowania do Rady Powiatu z podwójnymi kartkami dwóch komitetów i bez wymienionych dwóch innych komitetów. Nieprawidłowość wykrył jeden z wyborców, kiedy chciał zagłosować na kandydata, którego nie znalazł na żadnej z kartek. Swoje spostrzeżenia przekazał przewodniczącej komisji obwodowej. Do tego czasu wydano około 350 kart do głosowania. Po sprawdzeniu pozostałych znaleziono kolejne 22 egzemplarze z nieprawidłowościami. Nie wiadomo jednak, ile takich "wybrakowanych" kart trafiło wcześniej do urny. Wyborca złożył oficjalny protest.
W Lubuskiem także pojawiły się wadliwe karty. Tam z kolei zamieniono listy wyborcze Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD Lewica Razem - w okręgu wyborczym nr 2 w niektórych obwodowych komisjach pojawiły się listy z okręgu nr 4. To samo miało miejsce w okręgu wyborczym nr 3.
W Kołobrzegu, w okręgu wyborczym nr 2 jedna z głosujących zorientowała się, że wśród tamtejszych kart do głosowania także nie ma jednego z komitetów. Po zgłoszeniu tego faktu kobieta otrzymała drugi egzemplarz, ale sytuacja się powtórzyła. Kompletną listę dostała dopiero za trzecim razem.
Przewodniczący Powiatowej Komisji Wyborczej w Kołobrzegu potwierdził, że taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce i poinformował, że pozostałe komisje zostały poinformowane o tej sytuacji, ich karty sprawdzone, a te z niekompletną listą komitetów wycofane.
Z podobnymi nieprawidłowościami zetknęli się też wyborcy z Raciborza. Tam w lokalu wyborczym w Zespole Szkół Budowlanych (komisja nr 20) dano im złe karty w wyborach do Rady Powiatu - z okręgu 1 zamiast z 2. Te z komisji nr 20 pojechały do Szkoły Mistrzostwa Sportowego (komisja nr 19), gdzie z kolei głosowano błędnie na kandydatów z okręgu 2. Pomyłkę zauważył jeden z kandydatów na radnego.
O sprawie powiadomiono wojewódzkiego komisarza w Katowicach. Jeden z komitetów wyborczych zgłosił sprawę na policję.
Cisza z ulotkami
Już tradycyjnie sporo było przypadków łamania ciszy wyborczej. W łódzkim radiu pojawiła się na przykład audycja, w której brała udział kandydatka na prezydenta Hanna Zdanowska. Zawiadomienie o złamaniu ciszy wyborczej zostało zgłoszone przez jednego z mieszkańców miasta.
Na Dolnym Śląsku w kilku miejscowościach (m.in. w Świdnicy i Strzegomiu) zrywano plakaty lub rozdawano ulotki. 16 przypadków łamania ciszy odnotowano też na Opolszczyźnie. Tam również chodziło m.in. o rozdawanie ulotek i palenie plakatów wyborczych.
Wieczorem PKW poinformowała, że w całym kraju od rozpoczęcia ciszy wyborczej odnotowano do godz. 16 w niedzielę 474 incydenty związane z wyborami.
"Trzeba coś zrobić. Ilość nieprawidłowości ogromna"
Prezes PiS komentując na bieżąco wyniki sondażowe wyborów, mówił m.in. że liczba nieprawidłowości związanych z liczeniem głosów w wyborach jest "ogromna", a co za tym idzie, PiS będzie zgłaszał propozycje zmian tak, by "tę ciężką chorobę zwalczyć".
- Ta ilość nieprawidłowości, która już w tej chwili została ujawniona, jest naprawdę ogromna. Z polskimi wyborami trzeba coś zrobić. Trzeba coś zrobić, bo w przeciwnym wypadku możemy mieć do czynienia z taką sytuacją, w której polska demokracja i tak chora - i to nie na jedną chorobę - stanie się już zupełnie fikcją - dodał. CZYTAJ WIĘCEJ
Autor: ŁOs/i / Źródło: tvn24.pl