- Pani z biura prasowego kancelarii prezydenta dostanie ode mnie bukiet kwiatów. Dzięki niej mówimy o wystąpieniu Andrzeja Dudy. Nagłośniła nasz program - mówił w "Kawie na ławę" Marcin Mastalerek (PiS), komentując wypowiedź Joanny Trzaski-Wieczorek, która nazwała plagiatem umowę programową zaprezentowaną przez kandydata PiS na prezydenta. - Gdyby nie wystąpienie pani z kancelarii prezydenta nikt by się nie zainteresował programem Dudy - komentował Adam Szejnfeld (PO).
- Trudno nie nazwać plagiatem tego, co mówi kandydat PiS na prezydenta - tak szefowa służb prasowych KPRP Joanna Trzaska-Wieczorek odniosła się do zaprezentowanej w sobotę przez Andrzeja Dudę umowy programowej, opartej na filarach "rodzina, praca, bezpieczeństwo i dialog".
- Prezydent od prawie pięciu lat realizuje program, którego filarami są rodzina, konkurencyjna gospodarka, bezpieczeństwo militarne i dialog. Rodzina, konkurencyjna gospodarka i bezpieczeństwo militarne to elementy wzoru na niepodległość Polski, o których prezydent mówił publicznie w wystąpieniu na Święto Niepodległości. Mówił też o tym w orędziu do Zgromadzenia Narodowego 4 czerwca 2014 r. Było to całkiem niedawno i Polacy o tych filarach pamiętają - zauważyła Trzaska-Wieczorek.
Kwiaty dla rzeczniczki
Zarzuty o plagiat komentowali w "Kawie na ławę" politycy.
- W poniedziałek pani dyrektor z biura prasowego prezydenta dostanie ode mnie bukiet kwiatów. Dzięki jej wystąpieniu dziś rozmawiamy o programie Andrzeja Dudy. Rozumiem, że nie takie było założenie, ale efekt jest taki, że nagłośniła nasz program - skomentował Marcin Mastalerek (PiS). - Chcecie nas teraz przekonywać, że pan Komorowski wymyślił rodzinę, bezpieczeństwo, pracę i dialog? To życzę wam powodzenia. W ogóle w tej kampanii wyborczej zabrońcie używania pewnych słów, opatentujcie je. No przecież to jest kpina - przekonywał Mastalerek.
"To jest program Bronisława Komorowskiego"
- Nie wiem, czy pan poseł Mastalerek będzie dalej rzecznikiem PiS, bo nie wiem czy przed chwilą popełnił faux pas, czy po prostu zdradził bardzo poufne wiadomości. Mianowicie: gdyby nie wystąpienie pani z kancelarii prezydenta, nikt by się nie zainteresował wystąpieniem pana Dudy. Więc również chcę podziękować pani dyrektor, że włożyła swój wkład w taką demokratyczną kampanię - skomentował słowa Mastalerka Adam Szejnfeld (PO). Dodał, że drugie podziękowanie chciałby skierować do kandydata PiS na prezydenta- Andrzeja Dudy. - To wspaniałe, bardzo dobre jeśli konkurent widząc lepszy, bardziej wartościowy program dla swojego państwa i narodu u urzędującego prezydenta pana Komorowskiego mówi: Tak. To jest dobry program - będę go powielał i realizował - mówił Szejnfeld w TVN24. Jak przekonywał, program zaprezentowany przez Dudę to "jest program Bronisława Komorowskiego". - Ale to fantastycznie, że jego konkurenci chcą realizować program Bronisława Komorowskiego - ocenił polityk PO.
"Nie ma plagiatu"
Innego zdania był Włodzimierz Czarzasty (SLD). - Myślę, że tu nie ma plagiatu. Tu jest tak, że dwie partie prawicowe mają wspólne tematy i w związku z tym jedna przedstawiła swój program i druga przedstawiła swój program. Radziłbym, żeby zauważyć, że są w naszym kraju tez inne partie - komentował polityk w "Kawie na ławę".
Do sprawy odniósł się też Eugeniusz Kłopotek (PSL). - Byłoby kompletnym nieporozumieniem, żeby na kwestię rodziny żadna z partii czy komitet wyborczy czy kandydat nie zwracał uwagi i nie traktował jak priorytetowej sprawy. I to zarówno nasz, jak i inni. O to nie można mieć pretensji. Natomiast trzeba pamiętać jeszcze o jednej rzeczy. Że każdy, kto obiecuje takie rzeczy, jak wczoraj obiecywał pan Duda musi mieć zaplecze parlamentarne, które to przeforsuje - mówił Kłopotek.
- Poza hasłami trzeba mieć jakiś program. Bagatelne, banalne hasła, które sprzedaliście na spędzie są puste. Tam nic się za tym nie kryje, więc kłócicie się na hasła - komentował z kolei Andrzej Rozenek (Twój Ruch). - Mój szef (Janusz Palikot-red. )jeździ po Polsce i mówi o konkretnych punktach, które chce zrealizować. Wy mówicie: rodzina, praca. Co to ma znaczyć w ogóle? Ludziom zaproponujcie coś konkretnego - ocenił Rozenek.
Wpadki prezydenta Komorowskiego
Goście "Kawy na ławę" odnieśli się także do wpadki Bronisława Komorowskiego podczas wizyty w Japonii. W piątek, w tamtejszym parlamencie, Bronisław Komorowski wołał z mównicy do szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego generała Stanisława Kozieja "chodź szogunie", wszedł też na podest. - Pan Komorowski jest politykiem, który gdy wyjeżdża za granicę zawsze pamięta o tym, że trzeba taką wizytę wykorzystać dla promocji naszego kraju, zwłaszcza gospodarki, dlatego zawsze podróżują z nim przedsiębiorcy. Tym razem ponad 50 biznesmenów. Na pewno będą z tego ekonomiczne i przedsiębiorcze efekty. To jest najważniejsze - komentował Adam Szejnfeld (PO). Jak dodał, zachowanie prezydenta było żartobliwym incydentem. - To jest właśnie to, co ja lubię. Gdybyśmy wszyscy potrafili być luźnymi kiedy można, to by było fajnie. A robienie z tego żartobliwego incydentu przesłania tej wizyty, to jest godne dyskusji publicznej - mówił Szejnfeld, podkreślając, że w czasie wyjazdu miało miejsce wiele ważnych wydarzeń. - Myślę, że powinniśmy się cieszyć z tego, że pan prezydent nie wszedł na stół - ironizował Włodzimierz Czarzasty (SLD). - Jeżeli się mówi i nawołuje ze strony Komorowskiego, by inni kandydaci byli przygotowani i mieli doświadczenie w pełnieniu swojej funkcji, to to jest przykład absolutnego braku przygotowania i doświadczenia. Używanie słowa szogun, które jest bardzo ważnym słowem dla kultury japońskiej, wchodzenie na podeścik - wyliczał Czarzasty.
"Chłopskie zachowanie"
- Jest to wpadka - ocenił Eugeniusz Kłopotek (PSL). Jak dodał, w tej sytuacji zawiodło najbliższe otoczenie prezydenta. - Mówiąc szczerze, pan prezydent znany jest ze swojego chłopskiego zachowania. Swój chłop można powiedzieć. Jest bardzo swobodny w tych zachowaniach. I rzeczywiście, jego najbliższa obsługa zawaliła sprawę. Powinna na to zwrócić uwagę - mówił Kłopotek w "Kawie na ławę". - Niewątpliwie ten incydent nie służy powadze urzędu prezydenta i osoby odpowiedzialne za protokół dyplomatyczny popełniły duży błąd. Nawet jeżeli w czasie tej wizyty doszło do ważnych uzgodnień gospodarczych to nikt o tym nie mówi, bo każdy mówi o tej wpadce prezydenta - skomentował z kolei Andrzej Rozenek (Twój Ruch).
Tajna grupa w MSW?
Goście "Kawy na ławę" odnieśli się także do publikacji "Gazety Wyborczej", która w piątek podała, że w czasie, gdy Sienkiewicz był ministrem w MSW tajna grupa badała, czy za aferą podsłuchową stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR oraz urzędujący szef CBA. Według "GW" Sienkiewicz miał ich podejrzewać o spisek. Z informacji gazety wynika, że nadzorował grupę, w której pracowali policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji i oficerowie SKW. Doniesieniom gazety zaprzeczyło MSW, SKW i ABW. Z kolei Bartłomiej Sienkiewicz mówił w TVN24, że w MSW nie działa żadna tajna grupa. - Ktoś tu kłamie. Albo pierwsza strona "Gazety Wyborczej", albo Bartłomiej Sienkiewicz, To trzeba wyjaśnić - komentował Marcin Mastalerek (PiS). Jak dodał, nie ma wątpliwości, że tą sprawą może się zająć tylko komisja śledcza. - Jeżeli człowiek, który miał to wyjaśniać sam musi składać wyjaśnienia, to gdzie? Przed panią Piotrowską (szefową MSW-red.), koleżanką z PO ma składać wyjaśnienia? - pytał Mastalerek. - Jeżeli to jest prawda, to jest wielki problem, bo szef MSW powołuje tajną grupę i podsłuchuje byłych szefów ABW, BOR i urzędującego szefa CBA - stwierdził z kolei Włodzimierz Czarzasty (SLD). Jak dodał, jeśli doniesienia "GW" okażą się prawdziwe, to nie dość, że powinna się tym zająć komisja śledcza, to także Trybunał Stanu. O tym, że komisja śledcza powinna powstać jest przekonany Przemysław Wipler (Korwin). - Wystarczy wyjaśnić, czy funkcjonariusze służb występowali do sądu o zgodę na podsłuchiwania jako numery nieznane ludzi, o których doskonale wiedzieli, że są oficerami polskich służb. To jest prosta czynność techniczna do sprawdzenia podczas kilku posiedzeń. Jeżeli odpowiednio wąsko zostanie zakrojony zakres prac komisji, to wyniki mogą być w dwa, trzy miesiące - ocenił Wipler.
Autor: kde//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24