Beata Szydło ze zdziwieniem przyjmuje argumenty, których użyli w liście otwartym amerykańscy senatorowie wyrażający zaniepokojenie działaniami polskiego rządu - wynika z odpowiedzi wystosowanej przez premier. Zdaniem Szydło ich reakcja jest "brakiem rzetelnej informacji o ostatnich wydarzeniach w Polsce". "Zainteresowanie i dobra wola amerykańskich polityków nie może przekształcić się w pouczanie i narzucanie działań dotyczących wewnętrznych spraw mojej Ojczyzny" - pisze Szydło.
Kilka dni temu list otwarty do Beaty Szydło wystosowało trzech amerykańskich senatorów: republikanin John McCain i demokraci Ben Cardin i Richard Durbin. Politycy wyrazili w nim zaniepokojenie działaniami polskiego rządu, które w ich ocenie "zagrażają niezależności mediów i Trybunału Konstytucyjnego". Zaapelowali do polskiej premier, by jej rząd "potwierdził wierność podstawowym zasadom OBWE i UE, włączając w to poszanowanie dla demokracji, praw człowieka i rządów prawa".
Polska premier odpisała na list. W datowanym na 14 lutego przygotowanym w dwóch wersjach językowych dokumencie Beata Szydło wyraża "zdziwienie" przytoczonymi przez senatorów argumentami, które - jej zdaniem - wynikają z "braku rzetelnej informacji o ostatnich wydarzeniach w Polsce". Szefowa rządu postanowiła więc "wyjaśnić zaistniałe nieporozumienie i przybliżyć fakty" dotyczące działań jej rządu.
Szydło posługuje się argumentami, których używała już wcześniej w takich sytuacjach, np. w czasie debaty na temat sytuacji w Polsce w Parlamencie Europejskim.
Przypomina, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało ostatnie wybory parlamentarne, a ugrupowanie to po raz pierwszy od czasu demokratycznych przemian zdobyło samodzielną większość. "Polacy wybrali program mojej partii i oczekują jego wdrożenia. Rząd Prawa i Sprawiedliwości, na którego czele stoję, wprowadza zmiany, oczekiwane i popierane przez miliony Polaków, którzy na jesieni dali nam mandat do rządzenia" - pisze szefowa rządu.
"Błędy i daleka nieznajomość faktów"
Senatorom zarzuca, że przedstawiona przez nich diagnoza sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego jest "obarczona wieloma błędami i daleką nieznajomością faktów, które są związane z tą sprawą".
"Otóż problem z Trybunałem Konstytucyjnym w Polsce wynika wprost z działań naszych poprzedników, którzy w obliczu zbliżającej się porażki wyborczej, naruszając prawo konstytucyjne dopuścili się wyboru sędziów ponad przysługującą im liczbę miejsc. Ten bezprawny i nieodpowiedzialny akt polityczny zachwiał równowagę i uczynił z Trybunału Konstytucyjnego element sporu politycznego. Decyzje naszych poprzedników nie tylko wprowadziły rażącą dysproporcję w Trybunale, ale również były naruszeniem Konstytucji, co stwierdził sam Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 3 grudnia 2015 roku" - podkreśla Szydło.
Jak dodaje, działania obecnej większości parlamentarnej "mają na celu naprawę tej sytuacji". Zapewnia, że "żadne z podjętych decyzji nie naruszają zasad demokratycznego państwa prawa". Twierdzi też, że zaproponowane przez rząd rozwiązanie, "by to opozycja miała większy wpływ na obsadę sędziów Trybunału Konstytucyjnego wychodzi naprzeciw regułom pluralizmu i poszanowania praw opozycji". Premier pisze też, że to polski rząd zwrócił się o opinię do Komisji Weneckiej, a jej przedstawiciele otrzymali "pełną możliwość sprawdzenia procesu zmian w Trybunale Konstytucyjnym".
Zapewnia też, że zmiany wprowadzane w kwestii mediów publicznych "nie naruszają europejskich standardów dotyczących publicznych nadawców". "Wprowadzane przez nas przepisy, są próbą przywrócenia mediom publicznym w Polsce autentycznego charakteru apolityczności i bezstronności, który do tej pory był kwestionowany przez wiele środowisk w Polsce" - zaznacza.
"Szanowni Panowie, od 25 lat Polska buduje demokratyczne standardy państwa prawnego. Podstawą działania mojego rządu są wartości konstytucyjne i poszanowanie prawa. Zmiany, które wprowadzamy mogą nie podobać się naszym oponentom politycznym z opozycji i jest to naturalne w demokratycznym państwie. Jednak dziwi mnie, że wewnętrzny spór polityczny w moim kraju staje się powodem do prób ingerencji ze strony polityków innych państw" - zwraca się do senatorów Szydło.
"Troska ważna i cenna, ale..."
Nawiązuje też do sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie po śmierci sędziego Sądu Najwyższego Antonina Scalii rozgorzała gorąca dyskusja na temat tego, czy jego następcę powinien mianować Barack Obama czy już kolejny lokator Białego Domu.
Komentując tę kwestię, Szydło pisze: "trudno mi sobie wyobrazić, aby politycy z innych krajów, usiłowali dziś włączać się, czy interweniować w tej sprawie". "Sytuacja w której zagraniczni politycy próbowaliby pouczać Amerykanów o ich Konstytucji, czy narzucać im swoją wizję rozwiązania wewnętrznego, amerykańskiego sporu politycznego, byłaby dla mnie czymś niezrozumiałym i nieodpowiednim. Jestem przekonana, że także w Panów opinii taka sytuacja byłaby niedopuszczalna" - dodaje.
Na koniec zwraca się do "Drogich Przyjaciół Polski" i podkreśla, że ich "troska o sprawy Polski jest ważna i cenna".
"Jednak zainteresowanie i dobra wola amerykańskich polityków nie może przekształcić się w pouczanie i narzucanie działań dotyczących wewnętrznych spraw mojej Ojczyzny. Przyjaźń budowana przez lata, nie może stać się ofiarą pochopnych sądów, opartych na nieprawdziwych informacjach. Naszą demokrację i wolność cenimy tak samo mocno, jak Państwo, Nasi Amerykańscy Przyjaciele. Budujemy nasz kraj, w oparciu o te wartości z poświęceniem i oddaniem od pokoleń. Chcemy by szanowano nasze suwerenne wybory i decyzje. Polska jest niepodległym państwem prawa w centrum Zjednoczonej Europy. Aktywnym uczestnikiem budowania ładu i porządku demokratycznego. Wierzę, że rzetelność oceny każdej sytuacji można zbudować tylko w oparciu o fakty i prawdę. Dlatego serdecznie zapraszam Panów Senatorów do odwiedzenia Polski" - pisze.
ZOBACZ LIST BEATY SZYDŁO:
Autor: kg/kk / Źródło: tvn24