- To konflikt mający wszelkie znamiona konfliktu, który może poprzedzić wojnę, który angażuje wszystkie państwa świata - mówił po spotkaniu z polskimi politykami i ekspertami ws. Ukrainy premier Donald Tusk. Szef rządu dodał, że konsekwencje kryzysu, nawet przy najlepszym scenariuszu, "będą bardzo poważne". Uspokoił jednak, że na razie "nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Polski i jej granic". - Ale musimy twardo mobilizować naszych przyjaciół, żeby to zagrożenie nie przerodziło się w jakiś dramat - dodał.
Premier zaczął swoje wystąpienie od słów, że dziś "bez przesady" można już mówić o "bardzo trudnym momencie w naszej historii". - To bardzo poważny kryzys, który może zaważyć na historii Polski, Ukrainy i Europy - mówił szef rządu po spotkaniu z liderami opozycji i ekspertami ws. sytuacji na Ukrainie.
Donald Tusk określił obecny kryzys spowodowany wydarzeniami u naszego sąsiada jako jako "konflikt mający wszelkie znamiona konfliktu, który może poprzedzić wojnę i który angażuje wszystkie państwa świata". - Jego konsekwencje, nawet jeśli znajdziemy jakiś dobry scenariusz - chociaż trudno go teraz sformułować - i tak będą bardzo poważne - dodał.
Granice bezpieczne
W kontekście Polski konsekwencje te na pewno dotknąć mogą naszej gospodarki, armii, sektora energetycznego.
- Dzisiaj nie ma jednak bezpośredniego zagrożenia dla Polski czy naszych granic, ale trzeba Ukrainie pomóc ustabilizować sytuację - podkreślił. Jak wyjaśnił, im dłużej trwać będzie destabilizacja na Ukrainie, tym bardziej wzrastać będzie zagrożenie dla Polski. - Dlatego w naszym interesie leży ustabilizowanie tej sytuacji.
Tusk zaapelował do mediów, by nie podgrzewać niepotrzebnie atmosfery i "nie wywoływać wilka z lasu, bo - jak widać - on już sam hasa". - Polska musi postępować racjonalnie, ale twardo. Ani przez chwilę nie może powstać wrażenie, że wspólnota międzynarodowa akceptuje takie działania - mówił premier w kontekście rosyjskich gróźb użycia swoich wojsk na Ukrainie.
Trzymać zagrożenie jak najdalej. "To zadanie każdej władzy"
Jak wyjaśnił, dzisiaj trzeba "znaleźć taki język w rozmowach z Rosją, który nie be∂zie językiem bezradności". - Nie zgadzamy się na takie działania, które mogłyby doprowadzić do dezintegralności Ukrainy. Dzisiaj jest to Krym (...), ale wszyscy musimy mieć świadomość, że ta destabilizacja nie dotyczy tylko Krymu - zaznaczył.
Premier przypomniał też, że zadaniem każdej polskiej władzy jest trzymać zagrożenia jak najdalej od naszej granicy. I to do tej pory się udaje. - Czasami jednak taka historia zaczyna pukać do naszych drzwi. (...) Wtedy musimy twardo mobilizować naszych przyjaciół, żeby to zagrożenie nie przerodziło się w jakiś dramat - podsumował.
A propos przebiegu spotkania z liderami opozycji i ekspertami szef rządu podkreślił kilka razy, że jest zadowolony z powodu m.in. "wewnętrznej spójności działań i wspierania się nawzajem". Mówił, że wszystkie osoby, które pojawiły się w kancelarii premiera, dobrze to rozumieli.
Tusk "z dużym zadowoleniem" przyjął też fakt, że nikt nie odrzucił jego zaproszenia.
"W takiej sytuacji potrafimy działać razem. To ważne"
- To dobry znak, także dla naszych przyjaciół w Kijowie. (...) Także przebieg rozmowy napawa mnie nadzieją, że nie jest to tylko chwila, że możliwa jest konsekwentna współpraca prezydenta, rządu i opozycji w sprawie ukraińskiej - mówił dalej Tusk. Jak dodał, jego rozmówcy "ze zrozumieniem" przyjęli informację, że "musimy się przygotować na konsekwencje tego kryzysu niezależnie od tego jakie one będą".
- Uzyskałem pełną akceptację dla dotychczasowych starań na rzecz mobilizacji wspólnoty europejskiej - zapewnił szef rządu. Ta mobilizacja, to jego zdaniem dzisiaj najważniejsza sprawa. - Polska nie może narażać na szwank swojego interesu, musi działać racjonalnie, ostrożnie a równocześnie (...) musimy być tymi, którzy nie pozwalają Europie i Światu ani na moment odwrócić się od Ukrainy. Powtarzam to za każdym razem, bo to jest dla Polski w przyszłości "być albo nie być" - tłumaczył.
Fakt, że może liczyć na współpracę w kraju sprawia, że - jak podkreślił Tusk - jego pozycja w rozmowach z europejskimi przywódcami "jest mocniejsza". - Szkoda, że ta osobista satysfakcja z polskiej solidarności rodzi się w sytuacji, która nie jest dla nas i dla nikogo na świecie przyjemna. Ale dobrze, że w takiej sytuacji potrafimy działać razem - podsumowywał szef rządu.
Autor: ŁOs//kdj / Źródło: tvn24.pl