Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, gdzie pracował podejrzany o przygotowywanie zamachu na Sejm i Senat Brunon K., zaprzecza, by mężczyzna przetrzymywał na terenie uczelni materiały wybuchowe. Informacja ta jest sprzeczna z tym, co ujawnił wcześniej w TVN24 prokurator prowadzący śledztwo w tej sprawie.
Na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie przeprowadzono dwie kontrole - jedną zlecono dziekanowi w Katedrze Chemii i Fizyki, drugą przeprowadził Inspektorat BHP i OPPOŻ.
"Wyniki obu kontroli nie wykazały większych uchybień. Brunon K. nie wyróżniał się, zarówno jeżeli chodzi o tematykę jego badań naukowych, jak i przeprowadzoną ocenę jego pracy naukowej i wyniki ankiet studenckich. Wyniki kontroli nie wskazują na fakt przechowywania materiałów wybuchowych na Uczelni" - napisano w oświadczeniu.
Wbrew temu, co twierdzi uczelnia, prokurator Artur Wrona powiedział w programie "Kropka nad i" z 21 listopada ubiegłego roku, że "część materiałów również zabezpieczono w jego (Brunona K. - red.) miejscu pracy".
Do czasu publikacji tego artykułu nie udało nam się skontaktować z prokuratorem Wroną.
Z zarzutem przygotowywania zamachu
45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. został zatrzymany 9 listopada. Postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Według prokuratury, zamierzał on zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.
Gromadził materiały wybuchowe, broń i amunicję
W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby. W śledztwie zarzuty nielegalnego posiadania broni i handlu bronią przedstawiono 42-letniemu Maciejowi O., a zarzut nielegalnego posiadania broni 25-letniemu Arturowi K. W śledztwie przesłuchano też cztery inne osoby, które uczestniczyły w organizowanych przez Brunona K. szkoleniach na temat materiałów wybuchowych. Okazało się, że żadna z tych osób nie została zatrzymana i aresztowana. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, przynajmniej część z nich to funkcjonariusze ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Brunonem K.
W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.
Autor: MON/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24