- Dzisiaj sprawdzaliśmy to miejsce i potwierdziliśmy, że oznakowanie jest dobrze wdrożone - wyjaśnił rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Jan Krynicki, odnosząc się do nagrania pokazującego groźne zdarzenie na S7. W piątek sześć samochodów jechało ekspresówką pod prąd, jeden za drugim.
W piątek po południu drogą ekspresową S7 w okolicach Ostródy w województwie warmińsko-mazurskim sześć pojazdów jechało pod prąd. Pokazuje to nagranie, które otrzymaliśmy na Kontakt24. - Pomyślałem, że pierwsza ciężarówka źle pojechała, a reszta ruszyła za nią w ciemno - komentował Reporter 24, autor tego materiału.
Odcinek drogi ekspresowej, na którym doszło do niebezpiecznego zdarzenia, został oddany do użytku 11 sierpnia tego roku, a więc zaledwie tydzień przed tym, jak jadący poprawnie trasą S7 kierowca nagrał pędzące pod prąd samochody.
Tymczasowe znaki i linie
Reporter TVN24, który przyjechał obejrzeć miejsce zdarzenia, relacjonował, że ten odcinek drogi wygląda jak wielki plac budowy. Jest na nim wiele tymczasowych znaków i linii, które mogą być mylące dla kierowców.
Jednak rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Jan Krynicki uważa, że w tym przypadku drogowcy nie mają sobie nic do zarzucenia.
- W jaki sposób kierowcy znaleźli się na nitce, jadąc pod prąd, wyjaśniamy i wspólnie z policją będziemy analizować sytuację, bo już dzisiaj sprawdzaliśmy to miejsce i oznakowanie i potwierdziliśmy, że oznakowanie jest dobrze wdrożone, co było też sprawdzone w dniu oddania [drogi - przyp. red.]. To pierwszy taki incydent od momentu oddania drogi do użytku - zapewnił.
- Sprawdziliśmy ponownie to oznakowanie i potwierdziliśmy jego poprawność i intuicyjność - podkreślił rzecznik GDDKiA.
Sześć samochodów pod prąd
Do zdarzenia doszło w piątek około godziny 15. Reporter24 podróżujący trasą S7 chciał wyprzedzić jadące przed nim auto, gdy nagle na swoim lewym pasie zobaczył ciężarówkę pomocy drogowej. Pojazd jechał prosto na niego. Pod prąd.
Autor nagrania na szczęście został na prawym pasie. Na szczęście, ponieważ kilka sekund później, również pod prąd, nadjechały kolejno: samochód ciężarowy, samochód osobowy, pojazd pomocy drogowej i jeszcze dwa auta.
"Nie patrzą na znaki, jadą za innymi"
- Niektórzy kierowcy nie patrzą na znaki, tylko jadą za innymi. Jakieś trzy godziny wcześniej jechałem tym odcinkiem w przeciwnym kierunku i dla mnie wszystko było oznaczone czytelnie - podkreślił Reporter 24.
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy policję. Oficer prasowy Komendy Powiatowej w Ostródzie, aspirant sztabowy Janusz Karczewski poinformował, że sprawa została przekazana Komendzie Głównej Policji. - Ich specjaliści będą analizować nagranie - zaznaczył.
Autor: azb//now / Źródło: kontakt24, TVN24.PL