- W naszym kraju jest za wiele pogardy i agresji. Sam doświadczyłem tego w Toruniu - mówił Bronisław Komorowski w czasie piątkowej wizyty w Gliwicach. Wcześniej to właśnie w Toruniu młody człowiek próbował zaatakować prezydenta. Powstrzymali go funkcjonariusze BOR.
Na spotkaniu wyborczym w Gliwicach, w ostatnim dniu kampanii, prezydent mówił, że "staje problem, czy można jednoczyć Polskę, czy można ryzykować dalsze konfliktowanie Polski".
- To jest poważny problem - podkreślił. Zaznaczył, że wśród osób zebranych na sali są ludzie "zatroskani o Polskę, dobrze życzący Polsce, chcący spokoju, bezpieczeństwa, normalności i rozwoju".
- Myślę sobie, że w innych miejscach, gdzie niekoniecznie spotykają się moi zwolennicy i wyborcy, też jest wielu ludzi myślących dokładnie tak samo - powiedział Komorowski. - Problem polega na tym, że czasami ta naturalna potrzeba myślenia o zgodzie i bezpieczeństwie jest zakłócana przez złe intencje polityczne - mówił prezydent.
Są ludzie, którzy uruchamiają pokłady zła. Są ludzie, którzy zmieniają zdanie w zależności od interesu politycznego. Pamiętajmy o tym.
— Komorowski 2015 (@Komorowski) maj 22, 2015
"Gdzieś są ludzie, którzy te procesy uruchamiają"
Jak ocenił, za dużo jest w naszym kraju "budowanego klimatu nienawiści, pogardy, lekceważenia, obrażania". - Doświadczam tego od samego początku kampanii, prawie krok po kroku - dodał. - To już jest zbyt kosztowne dla Polski, zbyt bolesne dla nas wszystkich. Staje się niebezpieczne - zaznaczył Komorowski.
To już jest agresja czynna, chęć nie tylko upokorzenia czy obrażenia, ale to jest chęć dopadnięcia i skrzywdzenia. Bronisław Komorowski
- Sam tego doświadczyłem w Toruniu - zauważył prezydent, nawiązując do incydentu, do którego doszło w piątek w stolicy woj. kujawsko-pomorskiego.
Gdy Komorowski wchodził do tamtejszego ratusza, w jego kierunku ruszył gwałtownie młody mężczyzna, który został powstrzymany przez policjantów i oficerów BOR. Jak poinformowała policja, mężczyzna ten był bardzo "rozemocjonowany, uderzył jednego z policjantów", został następnie przewieziony do jednego z komisariatów. - To już jest agresja czynna, chęć nie tylko upokorzenia czy obrażenia, ale to jest chęć dopadnięcia i skrzywdzenia - ocenił Komorowski. Jak podkreślił, "coś złego się stało" i gdzieś są ludzie, którzy "te procesy uruchamiają".
- Gdzieś one mi przypominają złe czasy sprzed wielu lat, kiedy w imię szczytnych ideałów, pięknych haseł patriotyzmu, uruchamiano procesy, które czyniły ludzi gorszymi - mówił Komorowski. - Gdzie jak gdzie, ale na Śląsku państwo pamiętają, że praktyka działania IV RP była taka, że skończyła się śmiercią Barbary Blidy, że praktyka działania IV RP (...) skończyła się zapaścią w transplantologii - podkreślił prezydent.
"Śląsk rodziną stoi"
Na początku konwencji w Gliwicach został wyemitowany spot z udziałem dzieci prezydenta, które włączyły się w kampanię wyborczą przed drugą turą wyborów, prezentując w internecie nagranie zatytułowane "Pewnie nas nie znacie". Wraz ze swoimi rodzinami zachęcają na nim do głosowania na Bronisława Komorowskiego. Nawiązując do tego spotu, Komorowski powiedział, że jego dzieci uznały, iż "sytuacja jest ważna i poważna, i że też powinny przyłożyć rękę do tego, aby w Polsce było bezpiecznej i lepiej". Jak dodał, ten przekaz ma na Śląsku szczególne znaczenie, bo "Śląsk rodziną stoi".
Autor: db//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24