Lech Wałęsa chętnie pomoże uchodźcom z Bliskiego Wschodu. Jeśli będzie taka potrzeba, to przyjmie ich nawet pod swój dach. O swoim pomyśle już dyskutuje z żoną. - Na razie to trudne rozmowy, dlatego że żona się napracowała. Mieliśmy dużo dzieci i znów musiałaby pracować. Więc muszę mówić, że to ja będę więcej pracował. To ja będę gotował - mówi były prezydent RP.
- Łatwe przyjęcia uchodźców powodują osłabienie walki w miejscu, gdzie powinno się o te zmiany zawalczyć. Nie można zachęcać ludzi do takiego łatwego opuszczania ojczyzny - twierdzi Lech Wałęsa, ale jednocześnie zaznacza, że uchodźcom trzeba pomóc, mimo że Europa nie jest jeszcze gotowa na tak duże emigracje.
"Będę więcej pracował i gotował"
W rozmowie z dziennikarką TVN24 przyznał, że jeśli będzie taka potrzeba, to jest gotowy przyjąć emigrantów z Bliskiego Wschodu do swojego domu. Rozmawiał już nawet o tym z żoną.
- Na razie to trudne rozmowy, dlatego że żona się napracowała. Mieliśmy dużo dzieci i znów musiałaby pracować. Więc muszę jej mówić, że to ja będę więcej pracował i gotował - mówi Wałęsa.
"Tak nie uratujemy świata"
Wałęsa zapewnia, że będzie jeszcze z żoną negocjował, ale jego zdaniem nie to jest w tej sytuacji najważniejsze.
- Ja jeszcze przekonuję żonę. Jeśli będzie taka potrzeba to coś zorganizujemy. (...) Ale nawet jak przyjmiemy 10 osób to nie uratujemy świata. Trzeba się zastanowić jak rozwiązać ten problem - tłumaczy były prezydent RP.
Na pytanie reporterki czy przyjąłby do swego domu tylko chrześcijan, Wałęsa stanowczo zapewnił, że wyznawana religia nie miałaby tu znaczenia. - Dla mnie to są przede wszystkim ludzie. Chodzi mi zwłaszcza o dzieci. (...) One najbardziej na tym cierpią. Chciałbym im pomóc - mówi Wałęsa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24