Drobna, zdawałoby się, sprawa spowodowała, że właściciele łódzkich lokali martwią się o swoją przyszłość. Jedna z hurtowni rozprowadzała wśród nich alkohol, choć miała tylko zezwolenie na sprzedaż detaliczną. Ponad 180 właścicieli firm może przez to stracić koncesję. - To jest jak wyrok śmierci dla naszego biznesu - mówią. Urzędnicy przyznają, że sprawa jest poważna. - Ustawodawca nie zostawia nam wiele miejsca do działania. Prawo stanowi, że ktoś kto zaopatruje się w nielegalnym źródle powinien stracić koncesję - rozkładają ręce.
Zaopatrywali się w niej prawie wszyscy właściciele lokali. Kupowali najpopularniejsze marki piwa.
- Każdy od nich kupował. To miejsce polecał nawet jeden z browarów - załamuje ręce jeden z restauratorów z Piotrkowskiej. On, podobnie jak ponad 180 innych klientów hurtowni może stracić koncesję na sprzedaż alkoholu.
Dlaczego? Bo - jak słyszmy w magistracie - popularna łódzka hurtownia miała zezwolenie tylko na detaliczną sprzedaż alkoholu. A piwo było sprzedawane hurtowo, na co trzeba osobnego zezwolenia.
Tym samym - w świetle prawa - restauratorzy kupowali alkohol nielegalnie. Prawo stawia sprawę prosto: kupujesz w nielegalnym miejscu - tracisz koncesję. Taki zapis można znaleźć w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
- Fakt, nie sprawdzaliśmy wieloletniego partnera. Ale sprawa wygląda teraz tak, że problemy jednej hurtowni zabiją całą Piotrkowską - podkreślają właściciele lokali.
Szukają wyjścia
Na razie komórka w magistracie zajmująca się koncesjami na sprzedaż alkoholu nie podjęła żadnych wiążących decyzji. Do klientów hurtowni zostały wysłane pisma z prośbą o wyjaśnienia. Niedługo mają dotrzeć do blisko 180 przedsiębiorców. W większości to właściciele pubów, klubów i restauracji. Wiele z nich mieści się w sercu miasta - na ul. Piotrkowskiej.
- Sytuacja faktycznie jest trudna, bo ustawodawca nie zostawia nam zbyt wiele miejsca do działania. Prawo stanowi, że ktoś kto zaopatruje się w nielegalnym źródle powinien stracić koncesję - tłumaczy Piotr Bors, dyrektor Biura Promocji Zatrudnienia i Obsługi Działalności Gospodarczej.
Nasz rozmówca dodaje, że urzędnicy starają się znaleźć wyjście z tej sytuacji. - Poprosiliśmy prawników o opinię i wskazanie sposobów rozwiązania problemu - mówi Bors.
Jego zastępca, Marcin Derengowski zwraca z kolei uwagę na fakt, że to na przedsiębiorcach spoczywa obowiązek sprawdzenia, czy podmiot u którego się zaopatruje ma wszystkie wymagane zezwolenia (m.in. koncesję na sprzedaż hurtową).
Paweł Zyner, właściciel pięciu lokali w Łodzi jest załamany całą sytuacją. Mówi nam, że brak możliwości sprzedaży alkoholu to dla wielu biznesów wyrok śmierci.
- W zasadzie ta afera może zabić Piotrkowską. Nie zdziwiłbym się, gdyby przez hurtownię miejsce pracy straciło półtora tysiąca osób zatrudnionych w pubach, restauracjach i klubach - kwituje.
Redakcja tvn24.pl skontaktowała się z hurtownią, która jest źródłem zamieszania. Jej przedstawiciele odmówili komentarza. - Staramy się pomóc tym, z którymi pracowaliśmy. Szukamy rozwiązań. Na razie więcej nie mogę powiedzieć - usłyszeliśmy jedynie od jednego z właścicieli.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź