Wykorzystały stan zdrowia 89-letniej staruszki z Łodzi - wynika z najnowszych ustaleń śledczych w sprawie, którą nagłośniliśmy jako pierwsi pod koniec stycznia. Prokuratorzy właśnie rozszerzyli zarzuty dla 61-latki, która stała się jedyną spadkobierczynią chorej na demencję kobiety. Opiekunka odpowie za oszustwo. Z kolei już nie 5, ale 10 lat więzienia grozi notariuszce, która miała pomóc w przestępstwie.
Janina R. dotychczas podejrzana była jedynie o posługiwanie się dokumentem, w którym poświadczono nieprawdę. Dziś śledczy mówią wprost: opiekunka świadomie oszukała chorą na demencję 89-letnią sąsiadkę.
Podejrzana opiekowała się starszą kobietą od kilku lat. W połowie zeszłego roku 89-latka oddała opiekunce wszystko, co miała: prawo do zarządzania należącymi do siebie mieszkaniami, do pobierania emerytury, tantiem po zmarłym mężu i reprezentowania przed urzędami. Kobieta notarialnie zmieniła też testament tak, że sąsiadka stała się jej jedyną spadkobierczynią. CZYTAJ WIĘCEJ
"Nie wie, co się dzieje"
Problem w tym, że najprawdopodobniej wszystkie te decyzje zostały podjęte przez starszą panią nieświadomie. Biegli powołani przez prokuraturę orzekli bowiem, że 89-latka w momencie sporządzania aktów notarialnych potwierdzających wszystkie korzystne dla opiekunki decyzje nie miała pojęcia, co się dzieje, i jakie dokumenty podpisuje.
Ze względu na demencję starczą, na którą cierpi, kobieta od dawna nie jest w stanie określić, gdzie się znajduje, który mamy rok itp. Podczas rozmowy ze śledczymi nie potrafiła powiedzieć nic o żadnym testamencie.
- Stan zdrowia poszkodowanej został wykorzystany przez 61-latkę, która odpowie za oszustwo - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Notariusz pomogła w oszustwie?
Prokuratorzy badający sprawę rozszerzyli też zarzuty stawiane łódzkiej notariusz Joannie K. To ona sporządziła notarialnie testament, w którym 89-letnia Janina uczyniła sąsiadkę jedyną spadkobierczynią. Jeszcze niedawno notariuszka była podejrzana o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, za co polski kodeks przewiduje do pięciu lat więzienia. Teraz Joannie K. grozi dwukrotnie surowsza kara.
- Notariusz jest podejrzana m.in. o pomocnictwo przy oszustwie, którego wartość przekracza 790 tys. złotych - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Według ustaleń śledczych Joanna K. miała ignorować stan zdrowia chorej na demencję 89-latki. W testamencie K. miała stwierdzić niezgodnie z prawdą, że staruszka jest zdolna do uczestniczenia w czynnościach prawnych i podejmowania decyzji.
Dwie inne podejrzane
Problemy prawne ma też Katarzyna S., zastępczyni łódzkiej notariusz. Ona również miała uczestniczyć w sporządzaniu aktów notarialnych z udziałem nieświadomej niczego staruszki. W ostatnim czasie prokuratorzy zdecydowali się na kosmetyczne zmodyfikowanie stawianych jej zarzutów.
Obecnie jest podejrzana o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, poświadczanie nieprawdy i pomocnictwo w poświadczaniu nieprawdy. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
Status podejrzanego ma też sekretarka zatrudniona w kancelarii Joanny K. Kobieta usłyszała zarzut pomocnictwa w poświadczaniu nieprawdy. Ona również może trafić za kratki na pięć lat.
Żadna z podejrzanych nie przyznaje się do winy. Po zmianie zarzutów swoje wyjaśnienia składała jedynie zastępczyni notariuszki - Katarzyna S.
Podejrzana wciąż może opiekować się poszkodowaną
- Kobiety nie utrudniają gromadzenia materiału dowodowego, dlatego nie zdecydowaliśmy się na razie na żadne środki zapobiegawcze - dodaje prokurator Kopania.
Tym samym Janina R. - przynajmniej na razie - wciąż może opiekować się 89-latką.
Chcą unieważnić dokumenty
Prokuratorzy złożyli już wnioski o unieważnienie dokumentów sporządzonych przez łódzkie notariuszki. Oprócz tego śledczy chcą ubezwłasnowolnienia 89-letniej kobiety i wyznaczenia kuratora, który będzie reprezentował jej interesy.
- Dokładnie sprawdzamy też, czy przed sporządzeniem aktów notarialnych nie zostały podjęte inne decyzje, w których doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 89-latki - tłumaczy Krzysztof Kopania.
Opiekunka wynajmowała... opiekunki
Przed zaostrzeniem zarzutów stawianych 61-letniej Janinie R. kobieta składała wyjaśnienia przed prokuratorami. Mówiła wtedy, że zbliżyła się do 89-letniej sąsiadki po śmierci jej męża.
- Jesteśmy wdowami, mieszkamy po sąsiedzku. Po prostu się zaprzyjaźniłyśmy - przekonywała śledczych Janina R. - Szukałam kilku kancelarii, zanim udało się podpisać dokumenty. Nie widzę w swoim postępowaniu niczego złego - stwierdziła kobieta podczas przesłuchania w styczniu.
Zmiana testamentu miała być formą "podziękowania" za opiekę. Jak jednak informują prokuratorzy, Janina R. nie była jedną osobą, która zajmowała się staruszką.
- Podejrzana w zeszłym roku zatrudniła dwie opiekunki, które miały dbać o pokrzywdzoną. Oprócz tego starszą łodziankę co jakiś czas odwiedzał rehabilitant - wyjaśnia prokurator.
Odcisk palca zamiast podpisu
Dotychczasowe ustalenia wskazują, że łódzkie notariuszki sporządziły łącznie cztery dokumenty z udziałem 89-latki.
Dotarliśmy do tych aktów notarialnych. Próżno pod nimi szukać podpisu 89-latki. W momencie spisywania aktów notarialnych kobieta miała złamaną rękę i "podpisała" je odciskiem palca.
Dokumenty zostały sporządzone w domu 89-letniej Janiny C. Dlaczego? Ze względu na stan zdrowia staruszki, która nie mogła pojawić się w kancelarii.
Bez komentarza
Z redakcją tvn24.pl nie chciał rozmawiać żaden z pracowników kancelarii Joanny K. Notariusz przyjmuje klientów, ale nie chce rozmawiać z dziennikarzami.
Komentarza odmówiła też 61-letnia Janina R.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź