Mieszkańcy Łodzi zapłacili za wywóz śmieci o 26 mln złotych więcej niż trzeba było. Magistrat nie jest jednak przekonany, czy nadwyżkę może po prostu oddać mieszkańcom (po ok. 40 złotych na łodzianina). - Musimy wyjaśnić kilka spraw, zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję - tłumaczą urzędnicy.
Na początku kwietnia tvn24.pl informował, że radni opozycji żądają zwrotu nadpłaconych pieniędzy, które trafiły do miasta w ramach tzw. podatku śmieciowego. Radni podkreślali, że wpływy wyniosły prawie 56 mln złotych, a koszty zamknęły się w blisko 30 mln zł. Ponieważ w świetle prawa miasto nie może zarabiać na podatku śmieciowym - pieniądze powinny być, zdaniem radnych, zwrócone.
Łódzki magistrat odpowiada, że sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak twierdzi opozycja.
- Nie możemy mówić o nadpłacie, ponieważ jest to termin określający opłatę wyższą niż wynikająca z określonej stawki. Natomiast, nasi mieszkańcy dokonują wpłat zgodnie ze stawką, która została przyjęta przez Radę Miejską - mówi wiceprezydent Agnieszka Nowak.
Wątpliwości magistratu
Faktem jednak jest, że w kasie miejskiej po opłaceniu firm wywożących śmieci w 2013 roku w kasie pozostało prawie 30 mln złotych. Co zrobić z tymi pieniędzmi? Urzędnicy tłumaczą, że ustawa śmieciowa tego nie mówi.
- Ponieważ funkcjonowanie ustawy śmieciowej budzi wątpliwości, przed podjęciem kolejnych decyzji w tym zakresie, UMŁ zwróci się do Regionalnej Izby Obrachunkowej z prośbą o wyjaśnienie kilku spornych kwestii - zapowiada Nowak.
Niekonstytucyjna "śmieciówka"?
Miasto chce też, żeby Regionalna Izba Obrachunkowa odniosła się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował podstawę prawną do ustalenia opłat za odbiór odpadów z uwagi na brak określenia przez ustawodawcę maksymalnych stawek.
Urzędnicy przypominają, że TK nakazał, żeby parlament uporządkował tę kwestię w ciągu 18 miesięcy.
- Z tego powodu władze miasta zastanawiają się, czy można podejmować jakiekolwiek uchwały o zmianie obowiązujących w Łodzi płatności - tłumaczy wiceprezydent.
Pieniądze "wrócą" w 2015?
Miasto uważa, że kwestia ew. nadwyżki powinna być rozstrzygana po przyjęciu wszystkich sprawozdań w danym roku.
- Najlepiej, żeby odbywało się to w roku następującym po tym, w którym wykonano rozliczenie. Jeżeli w 2013 był niedobór, to powinien być rozliczony w roku 2015 i tak dalej - uważa Krzysztof Mączkowski, skarbnik miasta.
Regionalna Izba obrachunkowa ma 30 dni na rozwianie miejskich wątpliwości. Termin ten może być jednak wydłużony.
- Nie wiemy, jaka będzie nowa stawka w Łodzi, jednak miasto będzie się starać, żeby mieszkańcy ponosili jak najmniejsze koszty za odbiór odpadów komunalnych. Do tego celu będzie wykorzystywana ewentualnie powstała nadwyżka - podsumowała temat wiceprezydent Agnieszka Nowak.
"Jak brali, to się nie zastanawiali"
- Interesujący jest fakt, że miasto ma wątpliwości prawne, kiedy ma zwrócić pieniądze. Kiedy jednak magistrat nakładał na mieszkańców podatek, jak się później okazało zawyżony, takich wątpliwości nie miał - zwraca uwagę Joanna Kopcińska z klubu radnych Łódź 2020.
Pod koniec marca Łukasz Magin (Łódź 2020) i Tomasz Trela (SLD) zwrócili się do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy RIO w Łodzi z wnioskiem o wszczęcie postępowania w sprawie naruszenia prawa przez miasto. Radni poinformowali w piśmie skierowanym do Regionalnej Izby Obrachunkowej, że miasto bezprawnie "przejęło" środki z tzw. ustawy śmieciowej. Politycy twierdzą, że ustawa śmieciowa jasno określa, co może być opłacane ze środków z podatku.
- Stosowanie praktyki przeznaczania środków z poboru opłaty na cele inne niż opisane w ustawie potwierdził Skarbnik Miasta (...) podczas LXXIII sesji Rady Miejskiej w Łodzi - informują we wniosku.
Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych nie odpowiedział na razie na pismo od opozycji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/UMŁ