Cezary Posyłek, listonosz z Częstochowy miał przywłaszczyć 67 tys. zł, należące do emerytów i rencistów i przepadł. Prokuratura wydała za nim list gończy.
Minęło prawie pół roku, a listonosza nie ma. Policja szuka go za przywłaszczenie przekazów pieniężnych. Do dzisiaj policzyli tylko, ile ukradł.
Z początku, po odkryciu kradzieży emerytur i rent, na które czekali mieszkańcy Częstochowy, policjanci mówili o 35 tys. zł. Ale od razu dodawali: co najmniej. Dzisiaj wiadomo, że chodzi o 67 tys. zł.
Dwa dni temu częstochowska prokuratura wydała za listonoszem list gończy. Nazywa się Cezary Posyłek. Ma 47 lat i adres zamieszkania w Częstochowie.
- Przeprowadzone przez policję czynności wskazują, że Cezary Posyłek ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Dlatego prokurator zarządził poszukiwanie podejrzanego listem gończym - informuje Tomasz Ozimek, rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie.
Zastępował urlopowiczów
W 2016 roku emeryci z częstochowskiej dzielnicy Gnaszyn zaczęli masowo zgłaszać na poczcie, że nie dostali emerytury za wrzesień.
Jak się okazało, emerytury zostały pobrane przez listonosza. 22 września zabrał w czwartek rano 20 przesyłek z przekazami pieniężnymi oraz inne listy. Po południu się z nich rozliczył. Ale nie dotarł z nimi do odbiorców. Podrobił ich podpisy.
Poczta następnego dnia poinformowała o tym fakcie policję. Funkcjonariusze przeszukali mieszkanie listonosza. Znaleźli tam sporą ilość przesyłek zaadresowanych do mieszkańców Częstochowy. I zaczęło się ustalanie ich wartości.
Z informacji, jakich udzielili nam mieszkańcy Gnaszyna (dzielnica Częstochowy), wynika, że listonosz, który zniknął, był w tym rejonie dopiero drugi tydzień - zastępował listonosza, który w tym czasie był na urlopie.
- Przyszedł z Rakowa - powiedzieli mieszkańcy. Ale nieoficjalne źródło informacji podaje, że ten listonosz w ogóle nie miał swojego rejonu pocztowego. Zastępował urlopowiczów, taka miała być jego rola. - Narzekał, że jest zmęczony, musi jeździć na rowerze, po piaszczystej nawierzchni i tyle ma tych ulic. Ale wzbudzał zaufanie, sympatyczny - opowiadali nam pracownicy sklepu, w którym poszukiwany listonosz zaopatrywał się w kanapki i napoje.
Rzecznik poczty poinformował nas jeszcze we wrześniu, że emerytury zostały wypłacone.
Otworzył przesyłki i ukrył
Prokuratura przedstawiła listonoszowi zarzut przywłaszczenia pieniędzy z przekazów emerytalno-rentowych i pocztowych. Jak czytamy w liście gończym, Posyłek "posłużył się jako autentycznymi uprzednio podrobionymi przez sfałszowanie podpisów odbiorców dokumentami w postaci: potwierdzeń odbioru korespondencji, potwierdzeń przekazów emerytalno-rentowywch i potwierdzeń przekazów pocztowych".
Wreszcie zarzuca mu się, że część przesyłek otworzył, uzyskując informacje nie przeznaczone dla niego. Ukrył je w swoim domu przesyłki, udaremniając dostęp do informacji odbiorcom i umożliwiając dostęp do danych wrażliwych osobom nieupoważnionym.
Śledczy apelują o pomoc we wskazaniu miejsca ukrywania się listonosza i ostrzegają, że za jego ukrywanie grozi więzienie.
Posyłek może spędzić za kratami 5 lat.
Tyle wiedzieliśmy o listonoszu pół roku temu:
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock