Już tylko 8 osób, które ucierpiały w groźnym wypadku koło Częstochowy, przebywa w szpitalach na terenie woj. śląskiego i małopolskiego. Stan kierowcy, który był jednym z najbardziej poszkodowanych, lekarze określają jako średnio ciężki. Na razie nie wiadomo, dlaczego autokar z dziećmi wpadł do rowu.
Do groźnego wypadku doszło w czwartek około godz. 18 na drodze krajowej nr 1 w miejscowości Romanów w powiecie częstochowskim. Autokarem podróżowało 44 dzieci, 4 opiekunów i jeden kierowca. Wracali z Łeby, z zielonej szkoły, do Piekar Śląskich.
"Dzieci są w stanie ogólnym dobrym"
Wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do pięciu szpitali na terenie woj. śląskiego i małopolskiego. Najwięcej, bo 43 osoby, trafiły do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Rzeczniczka placówki poinformowała w piątek rano, że przebywa tam jeszcze dwójka dzieci. Prawdopodobnie jutro opuszczą one szpital.
Zauważyła, że nie można mówić o stanie zagrożenia życia, a najpoważniejszymi obrażeniami wśród poszkodowanych były złamania. - Reszta to typowe urazy związane z wypadkiem komunikacyjnym, czyli otarcia, guzy, konieczność szycia ran, skaleczenia od szkła - wymieniła.
Pomoc psychologiczna
Rodzice wszystkich dzieci przyjechali w czwartek wieczorem do częstochowskiego szpitala. Zapewniono im łóżka, kanapki i wodę, a dla dzieci pomoc psychologiczną.
- Kiedy jeszcze nie było rodziców, przygotowaliśmy świetlicę dla dzieci na oddziale pediatrii. Wtedy pomoc psychologa była potrzebna. Natomiast później dzieci tuliły się już do swoich rodziców.
Podkreśliła również, że w związku z wypadkiem w szpitalu pracowało więcej, niż zazwyczaj w tym czasie lekarzy.
Kierowca jest przytomny
Poszkodowani trafili jednak nie tylko do szpitala w Częstochowie, ale i innych placówek na terenie woj. śląskiego i małopolskiego.
Dwóch chłopców w wieku 10 i 13 lat zabrały w czwartek śmigłowce. Jeden z nich jest w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, natomiast drugi w Szpitalu w Krakowie Prokocimiu.
Z kolei w Szpitalu Powiatowym w Myszkowie leży jedna osoba dorosła. To 37-letni kierowca autokaru.
- Jego stan jest średnio ciężki. Mężczyzna jest przytomny, ale bardzo obolały. Ma kilka złamań, ale lekarze nie planują żadnych operacji - poinformował rano lekarz dyżurny ze Szpitala Powiatowego w Myszkowie.
Nie wiadomo na razie, czy kierowca był trzeźwy. To wykaże badanie krwi. Jego wyniki mają być znane jeszcze dzisiaj.
Wracali z zielonej szkoły
Dzieci, które jechały autokarem, są uczniami trzeciej klasy SP nr 9 w Piekarach Śląskich. W czwartek około godz. 8 wyjechały z Łeby. Wracali z zielonej szkoły. Około godz. 18 autokar z niewyjaśnionych dotąd przyczyn wpadł do rowu.
Informacje o wypadku dostaliśmy na Kontakt24. Na miejscu pracowało 14 zastępów straży pożarnej, czyli 150 strażaków. Droga w kierunku Katowic przez wiele godzin była całkowicie zablokowana. Policja wyznaczyła objazdy.
Zobacz nocne zdjęcia z miejsca wypadku wykonane z drona:
Były dwa autokary
Jak ustalił reporter TVN24, Jerzy Korczyński, z Łeby wyjechały w czwartek rano na Śląsk w sumie dwa autokary. Poza tym, który miał wypadek, był jeszcze autokar jadący do Zabrza. Wszyscy wyjechali z tego samego ośrodka, gdzie wspólnie byli na zielonej szkole.
- Odstęp między odjazdami tych autobusów był około 20-30 minut. Z moich nieoficjalnych informacji wynika, że policjanci przyjechali skontrolować te autokary, ale nie zdążyli skontrolować tego, który jechał z dziećmi z Piekar Śląskich. Natomiast skontrolowali autokar z Zabrza - poinformował Jerzy Korczyński.
Autobus, który wpadł do rowu, będzie poddawany szczegółowej analizie biegłych, a także inspektorów transportu drogowego. Jego przejazd organizowała firma z Łeby. Jak nieoficjalnie ustalił Jerzy Korczyński, nie doszło do przekroczenia czasu jazdy przez kierowcę.
Do wypadku doszło w miejscowości Romanów koło Częstochowy:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: DRON EYE