Problem w ogóle nie istnieje. Polska nie złożyła żadnej prośby w tej kwestii - tak były ambasador Polski przy NATO Jerzy Maria Nowak skomentował we "Wstajesz i wiesz" słowa szefa MON, który wyraził oczekiwanie, że ta organizacja włączy się w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej. - To jest mydlenie oczu społeczeństwu. NATO de facto nie ma instrumentów do tego, żeby coś takiego prowadzić - dodał.
Macierewicz wziął udział w dwudniowym spotkaniu ministrów obrony państw Sojuszu. W czwartek powiedział dziennikarzom po zakończeniu obrad, że o "tragedii smoleńskiej" rozmawiał z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie, amerykańskim generałem Curtisem Scaparrottim i ministrem obrony Wielkiej Brytanii Michaelem Fallonem. Jednak jak dowiedział się brukselski korespondent TVN24 i TVN24 BiS Maciej Sokołowski od przedstawiciela Sojuszu, żaden oficjalny wniosek w sprawie katastrofy smoleńskiej do struktur NATO nie wpłynął.
W programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24, dyplomata i były ambasador Polski przy NATO Jerzy Maria Nowak odniósł się do tej sprawy. Pytany, czy Sojusz Północnoatlantycki może spełnić oczekiwania ministra obrony narodowej, m.in. takie jak pomoc przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej, odpowiedział, że jego zdaniem nie.
"Problem nie istnieje"
- Od strony czysto formalnej, (…) to ja myślę, że problem w ogóle nie istnieje, dlatego że Polska moim zdaniem i tak wynikałoby też z oświadczeń, nie złożyła żadnej prośby w tej kwestii - powiedział.
- Jak był komunikat z kim rozmawia minister to były tylko dwa państwa: Chorwacja i jeszcze jedno państwo, które nie należy do czołówki NATO - zaznaczył.
Wyjaśnił, że oznacza to, iż "oddzielne spotkanie w oddzielnym pokoiku jest tylko z tymi dwoma państwami". - Z innymi (państwami) te rozmowy, o których mówi minister to przypuszczalnie są rozmowy na korytarzu, gdzie panowie się spotykają, czasami łapią się za marynarkę. Gdzie zwykle oni wszyscy przechodzą na "ty" i mówią wiesz "bo ja mam taki problem, my już 8 lat pracujemy, czy moglibyście nam pomoc" - tłumaczył Jerzy Maria Nowak.
- Wadą tego jest to, że na ogół ludzie, którzy nie znają dyplomacji, przypuszczam, że minister Macierewicz nie bardzo, to oni mylą to, co można nazwać czymś w rodzaju kurtuazji z rzeczywistością - dodał.
"Mydlenie oczu"
Jego zdaniem, tego typu rzeczy, jak wypowiedź Antoniego Macierewicza, "to jest mydlenie oczu społeczeństwu". - NATO de facto nie ma instrumentów do tego, żeby coś takiego prowadzić. NATO może teoretycznie, choć nie 6-7 lat później, zrobić element nacisku na Rosję, w postaci jakiegoś werbalnego oświadczenia - wyjaśnił.
Pytany, czy możliwa jest współpraca z ekspertami NATO przy wyjaśnianiu tej katastrofy, odpowiedział, że to jest bardzo mało prawdopodobne bo nie ma ekspertów tego typu. - Ja uważam, że w ogóle pomóc może tylko jeden kraj, to są Stany Zjednoczone, które mogą mieć teoretycznie nagrania i zdjęcia - powiedział.
- To jest znowu stwarzanie tej takiej typowej atmosfery, jaką stwarza często pan minister, tzn. kontynuacji tej rzekomej niepewności wokół tego czy to, co się stało w Smoleńsku było wypadkiem, czy zaplanowanym spiskiem, który uderzał w Polskę - podsumował dyplomata.
"Rozmowy indywidualne"
Jak mówił o słowach szefa MON, brukselski korespondent TVN24 i TVN24 BiS Maciej Sokołowski, rzeczywiście takie rozmowy się odbyły, ale były to rozmowy indywidualne. Żadene oficjalny wniosek do Sojuszu nie wpłynął.
Dodał, że sam Sojusz NATO nie może komentować tych wypowiedzi polskiego ministra, ponieważ nikt nie otrzymał oficjalnej prośby.
Nieoficjalnie nasz korespondent dowiedział się, że Sojusz takich instrumentów nie ma, aby pomagać w śledztwie dotyczącym katastrofy lotniczej.
Maciej Sokołowski rozmawiał także z polskimi dyplomatami, którzy - jak mówił - dawali jasno do zrozumienia, że to, co mówił minister to jedynie słowa o rozmowie. Nie poszły za tym żadne formalne wnioski.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24