- Nie będę potępiał tych ludzi - powiedział w "Ławie polityków" Jacek Sasin (PiS), komentując zachowanie tych, którzy w 71. rocznicę Powstania Warszawskiego gwizdami i buczeniem przywitali Ewę Kopacz na Powązkach Wojskowych. Pozostali goście programu podkreślali stanowczo, że obchody rocznicy powstania nie są odpowiednim momentem na manifestowanie poglądów politycznych.
W sobotę odbyły się obchody 71. rocznicy Powstania Warszawskiego. Przedstawiciele władz upamiętnili Godzinę "W" na Powązkach Wojskowych i złożyli wieńce pod pomnikiem Gloria Victis. Mimo apeli o godne uczczenie pamięci bohaterów powstania, niewielka grupka obecnych na cmentarzu osób na widok Ewy Kopacz zareagowała gwizdami i buczeniem. Gdy wieniec składał Andrzej Duda, na cmentarzu słychać było natomiast oklaski.
Sasin: nie będę potępiać tych ludzi
- Nie mam zamiaru oceniać tych, którzy tam przyszli i w sposób autentyczny reagują - skomentował tę sytuację w "Ławie polityków" w TVN24 Jacek Sasin (PiS). Choć zastrzegł, że "to nie jest dobre miejsce ani czas, by wyrażać w ten sposób swoje poglądy", podkreślił, iż na Powązki przychodzą "autentyczni ludzie".
- Nikt tych ludzi nie zwołuje, przychodzą tam z potrzeby serca od wielu lat - zapewnił. - Nie będę potępiał tych ludzi, którzy spontanicznie w taki sposób reagują. Rozumiem, że to są emocje - dodał. Jak wyjaśnił, emocje te związane są zarówno z przeżywaniem obchodów rocznicy, jak i "pewnymi zachowaniami polityków, które nie są dobre".
Mucha: jedni oddają hołd, inni przychodzą na manifestację
Joanna Mucha (PO) oceniła, że ludzie, którzy przychodzą w Godzinę "W" na Powązki Wojskowe "dzielą się na tych, którzy chcą oddać cześć poległym oraz na tych, którzy przychodzą na manifestację polityczną".
- Ten podział jest bardzo wyraźny i niezwykle widoczny w zachowaniach. To jest grupa, która być może nie jest zorganizowana i w żaden sposób motywowana, ale która zachowuje się w bardzo podobny sposób na właściwie wszystkich uroczystościach państwowych. I to jest złe - stwierdziła.
Mucha zaapelowała, by "nie przykładać takiej miary, że to jest normalne i zrozumiałe". - Zamienianie każdego kolejnego święta w manifestację polityczną to jest odbieranie czci tym osobom. Ludzie, którzy instrumentalnie traktują te dni, odbierają to, co jest należne powstańcom - zaznaczyła.
Rozenek: to wydarzenie wszystkich Polaków
Andrzej Rozenek (Biało-Czerwoni) podkreślił, że Powstanie Warszawskie jest "wydarzeniem, które należy do wszystkich Polaków". - Z dużą przykrością patrzę na to, że próbuje się je upolityczniać, z różnych stron (...) Wydaje mi się, że może politycy powinni się o krok cofnąć. Mniej brać udziału w tych wielkich fetach, a bardziej robić to skromnie, po swojemu - powiedział.
Jak jednak dodał, problem jest znacznie poważniejszy i nie dotyczy jedynie obchodów ważnych dla Polski rocznic. - Nie ma szacunku dla państwa wśród sporej rzeszy Polaków. Wynika to z tego, że państwo nie traktuje poważnie obywateli, a przekaz, który dociera do młodych ludzi na lekcjach historii nie jest taki, jaki powinien być. Być może za dużo jest w szkole religii, a za mało historii - ocenił.
Czarzasty: nazywać rzeczy po imieniu
Włodzimierz Czarzasty (SLD) zaznaczył, że "cmentarz nie jest miejscem do gwizdania i buczenia" i nie należy uciekać od jednoznacznej oceny tego typu zachowań. - Dopóki klasa polityczna w takich sprawach nie stanie w jednym szeregu lub będzie milczeć w tej sprawie, to będą gwizdy i będzie buczenie - stwierdził.
- Namawiałbym do tego, aby rzeczy nazywać po imieniu. To naprawdę jest mało ważne, czy pani premier Kopacz się komuś podoba czy nie. Cmentarz jest cmentarzem - podkreślił.
Kowal: nie młócić słomy
- Ja mam wrażenie, że jeśli chodzi o tę dyskusję, to kardynał Wyszyński miał takie powiedzenie, żeby nie młócić słomy. Myślę, że w tej sprawie już trochę młócimy słomę - ocenił Paweł Kowal (Polska Razem).
W jego opinii, tegorocznych obchodów, mimo drobnych incydentów, nie należy oceniać negatywnie. Zwrócił uwagę m.in. na to, jak wielu warszawiaków zatrzymało się, by uczcić Godzinę "W" oraz na wspólną obecność polityków różnych opcji na piątkowej mszy w intencji poległych.
Antoniszyn-Klik: dyskusje nie na miejscu
Ilona Antoniszyn-Klik (PSL) podkreśliła, że Powstanie Warszawskie jest niezwykle ważne w historii jej rodziny. Jak powiedziała, w powstaniu brał udział jej dziadek i zginęła ciotka.
- Te dyskusje są nie na miejscu. Nikt z mojej rodziny nie chciałby tego słyszeć, nie interesuje ich opinia tych ludzi, którzy stoją i buczą, bo jest to zupełnie nie na temat. A podskórne przyznawanie im racji też jest nie na miejscu. Tu powinna być bardzo jasna linia wszystkich polityków - zaznaczyła.
- Doprowadzimy do tego, że znajdzie się ktoś z tej drugiej strony, kto za rok przywiezie w autobusach ludzi, którzy będą buczeli na Dudę. A tego byśmy nie chcieli - stwierdziła.
"Dudzie odmówiono prawa do przemowy podczas obchodów"
Na te słowa ostro zareagował Jacek Sasin, który zaapelował, by nie "formułować sugestii, że ktoś tych ludzi przywoził autobusami".
Jak stwierdził, podobne zachowania są charakterystyczne dla demokracji. - Jest tak, że czasami ktoś wyraża swoją opinię, która nam się nie podoba w miejscu, które nam się nie podoba. I nikt nikomu nie knebluje ust - tłumaczył.
- Nie zgadzam się na to, żeby iść pod rękę z prawicą w jednej sprawie, w sprawie chamstwa - odpowiedział na to Włodzimierz Czarzasty.
- Państwo trzeba szanować, niezależnie od tego, kto rządzi. Szacunek należy się urzędowi prezydenta i premiera. A wy tego nie rozumiecie i poniesiecie konsekwencję takiego działania - zwrócił się do Sasina Andrzej Rozenek.
- Ma pan rację - przyznał Sasin. - Dlatego tak bardzo bolało nas to, co robiła PO w stosunku do Lecha Kaczyńskiego. Bardzo niedobrze się również stało, że przy okazji tej rocznicy doszło do takiej sytuacji, że PO, bo mówię tu o wiceprzewodniczącej partii i prezydent Warszawy, nie była w stanie wznieść się ponad podziały i pozwolić, żeby prezydent Duda przemówił na uroczystościach. Odmówiono mu tego prawa - zarzucił.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24