Pan prezydent nie mówił w celu obrażania kogoś, tylko mówił o pewnych faktach, które mają miejsce - w taki sposób prezydencki minister Andrzej Dera tłumaczył w "Kropce nad i" w TVN24 słowa, jakie Andrzej Duda wypowiadał w kampanii wyborczej o osobach LGBT. Odnosząc się do słów córki prezydenta, Kingi Dudy, która apelowała o szacunek dla wszystkich, mówił, że to "to nie były słowa do ojca", a "do wszystkich Polaków".
Państwowa Komisja Wyborcza podała w poniedziałek oficjalne wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich. Wygrał je Andrzej Duda, który zdobył 51,03 procent głosów, a Rafał Trzaskowski otrzymał 48,97 procent. Frekwencja wyniosła 68,18 procent.
Podczas niedzielnego wieczoru wyborczego Andrzeja Dudy głos zabrała jego córka, Kinga. - Chciałabym zaapelować do państwa o to, by nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu. Niezależnie od tego, w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, jakie mamy poglądy i kogo kochamy, wszyscy jesteśmy równi. Wszyscy zasługujemy na szacunek. Nikt nie zasługuje, by być obiektem nienawiści - powiedziała.
Dera o słowach Kingi Dudy: to nie były słowa do ojca
Do tych słów odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera. Był pytany, czy te słowa skierowała do jej ojca, który w czasie kampanii mówił między innymi, że "LGBT jest jak neobolszewizm" i że "to nie ludzie, a ideologia".
- To nie były słowa do ojca (...) To były słowa skierowane do wszystkich Polaków. Chciałbym, żeby wszystkie rodziny mogły wyjść sobie, chociażby na Krakowskie Przedmieście, i nie oglądać na przykład parady w taki sposób, w jaki jest ona organizowana, gdzie lepiej, żeby małe dzieci wtedy w tę stronę nie patrzyły - mówił.
"Pan prezydent nie mówił w celu obrażania kogoś"
Na uwagę prowadzącej, że takie słowa prezydenta to dehuamanizacja osób LGBT, Dera odpowiedział: "dlatego pan prezydent przeprosił, jeśli ktoś odebrał to inaczej, niż pan prezydent mówił". - Pan prezydent nie mówił w celu obrażania kogoś, tylko mówił o pewnych faktach, które mają miejsce - powiedział Andrzej Dera. Nawiązał w ten sposób do innych słów, jakie padły podczas niedzielnego wieczoru wyborczego. Andrzej Duda mówił, że "przeprasza tych, którzy poczuli się urażeni, nie tylko w kampanii, ale przez całe ostatnie pięć lat".
Mówiąc o osobach LGBT, Dera podkreślił, że "członkowie tych społeczności są ludźmi, to jest oczywiste", ale dodał, że "łączy ich wspólna ideologia". - Nie zakłamujmy rzeczywistości - powiedział.
Dera: zaangażowanie rządu w kampanię prezydenta było duże, ale tak robiły wcześniej również inne rządy
Andrzej Dera był pytany o zaangażowanie członków rządu w kampanię wyborczą Andrzeja Dudy. - To są politycy z krwi i kości, wspierający pana prezydenta. Robili to, co uważali za słuszne. Mieli do tego prawo - przekonywał.
Jak mówił, "tak robili też politycy Platformy (Obywatelskiej - red.), wcześniej SLD". - To jest norma w demokracji. Zaangażowanie rzeczywiście było dużo, ale wszystkie rządy - i PO, i SLD, i PiS-u - angażują się w kampanię. Bo to jest naturalne i normalne - dodał.
- Pamiętam wybory (z 2015 roku - red.), jak Andrzej Duda był kandydatem, kiedy cały ówczesny rząd Platformy Obywatelskiej był zaangażowany w to, żeby został wybrany Bronisław Komorowski - powiedział prezydencki minister.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24