Platforma uznaje wynik wyborów, ale uważamy, że te wybory nie były ani równe, ani powszechne, że złamano podstawowe zasady pełnych demokratycznych wyborów - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz. - Świadczą o tym rozliczne nadużycia procedury wyborczej, a przede wszystkim udział maszyny państwowej po stronie jednego z kandydatów - dodał.
Andrzej Duda w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył 51,03 procent głosów, Rafała Trzaskowskiego poparło 48,97 procent głosujących. Różnica głosów między oboma kandydatami wyniosła nieco ponad 420 tysięcy.
Komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego złożył do Sądu Najwyższego protest wyborczy. - W naszym proteście zawarte są zarzuty zarówno dotyczące naruszenia konstytucji, czyli terminu zarządzenia wyborów, o czym wielokrotnie mówili wybitni konstytucjonaliści. Mamy także zarzut, w naszej ocenie potężny, dotyczący działalności telewizji publicznej i wspomagania przez nią tylko jednego z kandydatów, a dyskredytowania ciągłego kandydata Rafała Trzaskowskiego - powiedział pełnomocnik komitetu Grzegorz Wójtowicz.
Sienkiewicz: Platforma uznaje wynik, ale te wybory nie były ani równe, ani powszechne
O to, czy Platforma Obywatelska nie uznaje wyniku wyborów, pytany był w "Faktach po Faktach" w TVN24 jej poseł, a w przeszłości minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.
- Platforma uznaje wynik wyborów - zresztą co do ostatecznego rozstrzygnięcia w tej sprawie będzie się wypowiadał Sąd Najwyższy - ale uważamy, że te wybory nie były ani równe, ani powszechne, że złamano podstawowe zasady pełnych demokratycznych wyborów - odpowiedział. - Świadczą o tym rozliczne nadużycia procedury wyborczej, a przede wszystkim świadczy o tym udział maszyny państwowej po stronie jednego z kandydatów. To powoduje, że wybory nie były ani równe, ani powszechne - dodał.
Sienkiewicz: to, że Andrzej Duda wygrał przy wparciu administracji państwowej, nie ulega wątpliwości
Sienkiewicz był pytany, czy podobne zarzuty przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej wysuwaliby również w sytuacji, gdyby to Rafał Trzaskowski wygrał wybory. - Gdyby ten wynik był odwrotny, to znaczyłoby, że maszyna państwowa nie została uruchomiona na taką skalę - odparł.
- Bo to, że Andrzej Duda wygrał przy wparciu administracji państwowej, w tym także niestety i także polskich służb dyplomatycznych (...) to nie ulega wątpliwości. I teraz Sąd Najwyższy będzie musiał zbadać, czy nie doszło do tak istotnego wsparcia, że może to wpłynąć na wynik wyborów. Nie wiemy tego, ale to jest zadanie Sądu Najwyższego, żeby ocenić ten materiał dowodowy i ocenić także, czy to mogło mieć wpływ na ostateczny wynik wyborów - dodał poseł KO.
"Rafał Trzaskowski jest kandydatem ludzi, którym nie zawsze było po drodze z Platformą"
Sienkiewicz mówił także o politycznej przyszłości Koalicji Obywatelskiej po przegranej Trzaskowskiego. Zwracał uwagę, że najbliższe wybory odbędą się w 2023 roku. - Wybory są dopiero za trzy lata. W związku z tym nie należy oczekiwać tutaj jakiegoś wielkiego cudu, bo trzy lata to jest bardzo dużo. Przez te trzy lata musimy utrzymać przede wszystkim kontakt z ludźmi, którzy nie są zadowoleni z władzy PiS-u, nie są zadowoleni prezydentury Andrzeja Dudy. Dać im otuchę, dać im nadzieję, że to można zmienić - podkreślił.
- A także musimy się sami zmienić - mówię o Platformie Obywatelskiej, o Koalicji Obywatelskiej - dodał. Dopytywany, czy ta zmiana miałaby polegać na przykład na zmianie lidera i na zmianie nazwy partii, odparł: - Nikt nie mówi o zmianie lidera, to byłoby absurdalne w tej sytuacji.
- Przewodniczącym Platformy jest Borys Budka. Natomiast Rafał Trzaskowski jest kandydatem ludzi, którym nie zawsze było po drodze z Platformą, ludzi, którzy nie zawsze angażowali się w życie publiczne - wskazywał gość TVN24. Jak dodał, obecnie rolą Rafała Trzaskowskiego jest to, żeby "był dla tych ludzi drogowskazem, pewną pomocą, a także żeby pomagał im w tym, co nas czeka".
Sienkiewicz o rozmowie prezydenta: zawsze w takiej sytuacji PiS szuka winnych z daleka od siebie
Były minister spraw wewnętrznych w rządzie PO-PSL komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 także sprawę rozmowy Andrzeja Dudy, jaką polski prezydent odbył z rosyjskim youtuberem i komikiem, sądząc, że rozmawia z Antonio Guterresem, sekretarzem generalnym Organizacji Narodów Zjednoczonych.
- Brak ostrożności, brak procedur, zaniedbania - wyliczał Sienkiewicz, pytany, co sprawiło, że doszło do takiej sytuacji. Jak wskazywał, "na końcu ciężar odpowiedzialności spoczywa na współpracownikach pana prezydenta, na Kancelarii Prezydenta".
Odnosząc się do informacji przekazanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że dwóch pracowników Stałego Przedstawicielstwa RP przy ONZ w Nowym Jorku zostało w związku z rozmową prezydenta z rosyjskim youtuberem odwołanych z placówki ze skutkiem natychmiastowym, Sienkiewicz stwierdził, że "zawsze w takiej sytuacji PiS szuka winnych z daleka od siebie".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24