O wyniku wyborów rozstrzygnie nie tyle zdolność mobilizacji przez Rafała Trzaskowskiego, ale to, na ile Andrzej Duda będzie zdolny powtórzyć wysokie poziomy mobilizacji takich wyborców, którzy mieszkają poza wielkimi ośrodkami czy w mniej zamożnych częściach dużych miast - ocenił w "Czasie decyzji" w TVN24 politolog Rafał Chwedoruk. Jego zdaniem, "polska polityka zatoczyła olbrzymie koło i jesteśmy dokładnie w tym samym momencie, w którym rozpoczynała się kampania wyborcza".
Wybory prezydenckie odbędą się 28 czerwca, kandydatom zostało na kampanię 11 dni. Ustawa z 2 czerwca, która dotyczy zasad organizacji wyborów prezydenckich, przewiduje hybrydową metodę głosowania - tradycyjnie oraz drogą korespondencyjną. Ewentualna druga tura wyborów odbędzie się 12 lipca.
"Kwestie symboliczne" i "twarda gra interesów"
O mobilizowaniu wyborców poszczególnych kandydatów mówił gość programu "Czas decyzji" w TVN24 politolog Rafał Chwedoruk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. - Generalnie podział miasto-wieś, czy też szerzej centrum-peryferie jest dla naszych czasów typowy, a już w największym stopniu dla takich państw, jak Słowacja, Czechy, czy Rumunia, gdzie mamy do czynienia z podobnymi zjawiskami. I bardzo trudno jest jakiejkolwiek partii, czy jakiemukolwiek politykowi wykroczyć ponad to w sposób trwały - ocenił.
- Czymś, co utrudniało opozycji, po pierwsze Platformie Obywatelskiej, rozwój przez ostatnie lata, była postawa olbrzymiej części zaplecza tej partii, a także istotnej części wielkomiejskiej klasy średniej, której emocje były głęboko antyrządowe i wymuszały radykalizację przekazu. Czasami w zapleczu pojawiały się ataki nie tyle na PiS jako partię, bo to jest coś normalnego w życiu politycznym, ale także na wyborców tej partii - tłumaczył.
Jego zdaniem, "list Rafała Trzaskowskiego do wyborców PiS i niektóre wypowiedzi w tej kampanii bardzo wyraźnie sugerują świadomość istnienia tego problemu i próbę zerwania z takim symbolicznym wymiarem totalnej opozycyjności". - To jednak samo w sobie by nie wystarczyło. Druga kwestia to jest kwestia twardych interesów - podkreślił. - Rafał Trzaskowski, a w konsekwencji opozycja i Platforma, nie mogą być podmiotem, który będzie mówił, że trzeba podnieść wiek emerytalny. (Ma mówić, że) nie będzie podnosił wieku emerytalnego wbrew większości obywateli, ale zamiast tego będzie promował tych, którzy chcą dłużej pracować - sugerował Chwedoruk.
"Polska polityczna zatoczyła olbrzymie koło"
Zdaniem politologa, "polska polityka zatoczyła olbrzymie koło i jesteśmy dokładnie w tym samym momencie, w którym rozpoczynała się kampania wyborcza". - Tyle tylko, że mamy inną twarz w roli kandydata Platformy Obywatelskiej - dodał. Zauważył, że "poziom poparcia dla Andrzeja Dudy i dla Rafała Trzaskowskiego jest obecnie w sondażach bardzo podobny do poziomu poparcia dwóch głównych partii politycznych".
- Tak naprawdę o wyniku wyborów rozstrzygnie nie tyle zdolność mobilizacji przez Rafała Trzaskowskiego - bo Koalicja Obywatelska pokazała, że opozycja ma dosyć wysokie możliwości mobilizacyjne - ale raczej to, na ile Andrzej Duda będzie zdolny powtórzyć wysokie poziomy mobilizacji takich wyborców, którzy często mieszkają poza wielkimi ośrodkami czy w mniej zamożnych częściach dużych miast - ocenił.
Przypomniał, że "w 2005, 2010 i 2015 czymś, co odegrało pewną rolę w kontekście drugiej tury, był silny trzeci kandydat, kandydat w mniejszym lub większym stopniu, ale niezależny od obu głównych nurtów polskiej polityki". - Szymon Hołownia jest niejako skazany na to, że większość jego wyborców, bez względu na to, co on by powiedział, wskaże Rafała Trzaskowskiego - skomentował.
- Sztab Rafała Trzaskowskiego w większym stopniu będzie pracował nad tym, w jakim stopniu rozwiać negatywne stereotypy narosłe wokół Platformy Obywatelskiej - przewiduje Chwedoruk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24