Nie dziwię się Andrzejowi Dudzie. Ja też nie chciałbym brać udziału w konkursie Miss Polonia ani w Festiwalu San Remo, bo też uważałbym, że nie wygrałbym - przyznał w "Tak Jest" w TVN24 wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. Odpowiadał mu poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk, który zwrócił uwagę, że to nieprawda, że Duda "unika jakichkolwiek debat". Goście programu dyskutowali o zapowiadanej na czwartek wspólnej debacie TVN, TVN24 oraz portali Onet i WP.
TVN, TVN24 oraz dwa największe polskie portale - Onet oraz Wirtualna Polska - zaprosiły Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego do wspólnej debaty prezydenckiej. Debata prowadzona będzie w nowoczesnej, multimedialnej formule przy zachowaniu tradycyjnej formy debat. Umożliwi zadanie pytań nie tylko przez redakcje, ale i przez Polaków.
Zaproszenie przyjął już Rafał Trzaskowski. Ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda odniósł się do tej propozycji we wtorek około południa. - Nie obawiam się debat, ale mam jedną prośbę. Niech się media dogadają. Mamy w Polsce trzy wielkie telewizje: Telewizja Polska, Polsat, TVN. Proszę się dogadać między sobą, zrobić jedną debatę, do której będą mogły się dołączyć inne media - powiedział. Niedługo później rzecznik jego sztabu Adam Bielan przekazał, że Duda nie weźmie udziału w debacie zorganizowanej przez TVN, TVN24, Onet i WP. Poinformował natomiast, że prezydent będzie uczestnikiem debaty w telewizji państwowej.
Zaproszenie na debatę organizowaną przez naszą stację telewizyjną i dwa największe polskie portale cały czas leży na stole. Aktualne jest także zaproszenie dla sztabów, po to, by uzgodnić szczegóły tej debaty.
Do mającej odbyć się w czwartek debaty odnieśli się goście "Tak Jest" w TVN24 - wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL) i poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk.
Duda "boi się debaty, bo boi się prawdy"
Michał Kamiński zauważył, że "dziwnym trafem pan prezydent Duda nie chce wziąć udziału w debacie, nie chce się skonfrontować". - Ja się w sumie Dudzie nie dziwię. Ja też nie chciałbym brać udziału w konkursie Miss Polonia ani w Festiwalu San Remo, bo też uważałbym, że bym nie wygrał - przyznał.
- Uważam, że jako obywatele mamy prawo wymagać, aby prezydent Rzeczpospolitej stanął nie przed reżimowymi dziennikarzami, którzy zadają mu pytania w rodzaju: "dlaczego pan jest taki wspaniały", tylko przed ludźmi, którzy zadają pytania w imieniu także wyborców Andrzeja Dudy, którzy chcieliby go rozliczyć z jego obietnic - argumentował.
Według Kamińskiego, Andrzej Duda "boi się debaty, bo boi się prawdy".
CZYTAJ WIĘCEJ: Kajdanowicz: debata zakłada interakcję między kandydatami
Bortniczuk: na miejscu urzędującego prezydenta nie przyszedłbym na debatę
Kamil Bortniczuk nie zgodził się ze słowami przedmówcy. - To absolutna nieprawda, że Andrzej Duda unika jakiejkolwiek debaty, czy debat - kontrował.
- Andrzej Duda jest pierwszym w historii urzędującym prezydentem, który stanął nawet nie do jednej, a do dwóch debat ze wszystkimi kandydatami w pierwszej turze, również z kandydatami spoza poważnej polityki - zwrócił uwagę. - Ani Lech Wałęsa, ani Aleksander Kwaśniewski, ani Bronisław Komorowski nie stanęli do debat ze wszystkimi kandydatami - wymienił.
Bortniczuk powiedział, że "dzisiaj państwo z pominięciem sztabu zaprosiliście przed drugą turą na konkretny termin, na konkretnych warunkach, z konkretnymi prowadzącymi Andrzeja Dudę na debatę". - Dziwicie się, że podchodzi do niej bez entuzjazmu - powiedział, zwracając się do prowadzącego.
- Gdybym był urzędującym prezydentem, nie przyszedłbym (na debatę - red.) ze względu na brak szacunku, którym się państwo wykazali, nie konsultując ze sztabem terminu, formuły i częściowo prowadzących - powiedział Bortniczuk.
Źródło: TVN24