Urzędujący prezydent Andrzej Duda z szacunku dla wyborców powinien na taką debatę przyjść, bo my nie proponujemy niczego, czego nie proponowaliśmy w poprzednich wyborach - powiedział dziennikarz "Faktów" TVN Grzegorz Kajdanowicz. Jak dodała Monika Olejnik, dziennikarka TVN24, wyborcy "mają prawo wiedzieć, kogo wybierają". - Proszę się na nie bać - przekonywała.
TVN, TVN24 oraz największe polskie portale: Onet i WP zaprosiły ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudę i kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego do wspólnej debaty prezydenckiej przed drugą turą wyborów. Multimedialna debata planowana jest na czwartek 2 lipca na godzinę 19.25. Prowadzić ją będą: Monika Olejnik (TVN24), Grzegorz Kajdanowicz (TVN/TVN24), Andrzej Stankiewicz (Onet) i Marek Kacprzak (WP). Na udział w niej zgodził się już Rafał Trzaskowski.
Andrzej Duda odniósł się do tej propozycji we wtorek około południa. - Nie obawiam się debat, ale mam jedną prośbę. Niech się media dogadają. Mamy w Polsce trzy wielkie telewizje: Telewizja Polska, Polsat, TVN. Proszę się dogadać między sobą, zrobić jedną debatę, do której będą mogły się dołączyć inne media - powiedział.
Niedługo później rzecznik jego sztabu Adam Bielan przekazał, że Duda nie weźmie udziału w debacie zorganizowanej przez TVN, TVN24, Onet i WP. Poinformował natomiast, że prezydent będzie uczestnikiem debaty w telewizji państwowej.
Zaproszenie na debatę organizowaną przez naszą stację telewizyjną i dwa największe polskie portale cały czas leży na stole. Aktualne jest także zaproszenie dla sztabów, po to, by uzgodnić szczegóły tej debaty.
"Andrzej Duda z szacunku dla wyborców powinien na taką debatę przyjść"
Współprowadzący debatę, dziennikarz "Faktów" Grzegorz Kajdanowicz powiedział na antenie TVN24, że "urzędujący prezydent Andrzej Duda z szacunku dla wyborców powinien na taką debatę przyjść, bo my nie proponujemy niczego, czego nie proponowaliśmy w poprzednich wyborach, także w wyborach prezydenckich". Przypomniał debatę organizowaną w 2015 roku przez TVN, w której "brał udział pretendent do urzędu prezydenta Andrzej Duda i urzędujący prezydent Bronisław Komorowski".
Kajdanowicz ocenił, że "w telewizji państwowej nie odbyła się żadna debata". - To był program, w studiu telewizyjnym oczywiście, w którym kandydaci do urzędu prezydenta odpowiedzieli na kilka pytań prowadzącego. Natomiast zasady debaty zakładają interakcję między kandydatami, możliwość zadawania sobie nawzajem pytań, możliwość riposty, odpowiedzi i ustosunkowania się do tego, co mówi konkurent. I to jest wtedy prawdziwa debata. My taką debatę proponujemy - mówił.
Podkreślił, że taka debata odbyła się w 2015 roku i powinna odbyć się także w roku 2020.
- Rozumiem, że wtedy Andrzej Duda był pretendentem, teraz już urzędującym prezydentem, ale wydaje mi się, że tak jak mówili politycy, z szacunku dla wyborców oni mają prawo przed drugą turą wyborów, wiedzieć, poznać programy, poznać także osobowości konkurentów w takiej rozmowie twarzą w twarz - ocenił Kajdanowicz.
Powiedział, że "niemożliwe jest, żeby przed drugą turą po prostu takiej debaty nie było".
"Debata zakłada rozmowę, więc ta rozmowa będzie"
Jak mówił Kajdanowicz, prowadzący debatę będą chcieli zadać pytania w kilku bardzo ważnych dziedzinach takich jak między innymi: polityka krajowa, gospodarka, zdrowie. - Będziemy mogli zadać sami pytania kandydatom, będziemy zadawali pytania w imieniu internautów. To będą pytania przesyłane wcześniej. Po czym, w każdej rundzie kandydaci będą mieli okazję, żeby zadać sobie nawzajem pytania. Będą mieli okazję, żeby zripostować wypowiedź kandydata, więc będzie ta interakcja, będzie rozmowa. Debata zakłada rozmowę, więc ta rozmowa będzie - wymieniał. Dodał, że "na koniec debaty kandydaci będą mogli wypowiedzieć się, zwrócić się bezpośrednio do wyborców, próbować przekonać do siebie".
Kajdanowicz: robimy tę debatę, żeby miliony wyborców mogły podjąć świadomą decyzję
- TVN i TVN24 nie organizuje tej debaty dlatego, że chce spełnić osobiste ambicje albo stacji, albo dziennikarzy. My tę debatę robimy po to, żeby miliony wyborców mogły zobaczyć kandydatów w akcji, że tak kolokwialnie powiem i mogli podjąć świadomą decyzję - podkreślił Kajdanowicz.
Dodał, że "zaprosiliśmy do tej debaty Wirtualną Polskę i Onet po to, żeby tak naprawdę tę debatę mogło obejrzeć 5, 10, albo może 15 albo 17 milionów Polaków". - Każdy będzie mógł ją wtedy obejrzeć i każdy na jej podstawie będzie mógł sobie wyrobić zdanie na kogo głosować - zaznaczył Kajdanowicz.
Olejnik: prezydent demokratycznego kraju nie powinien uciekać przed demokracją
- Ta debata jest ważna, bo może ją obejrzeć 20 milionów ludzi, bo jest tworzona przez niezależne, wolne media. Dlatego apeluję do prezydenta: Panie prezydencie, prezydent demokratycznego kraju nie powinien uciekać przed demokracją - mówiła na antenie TVN24 Monika Olejnik, dziennikarka TVN24, jedna z prowadzących debatę.
Jak dodała, "debata jest solą demokracji". - Proszę nie bać się pytań, one są od naszych widzów. To będzie uczciwa debata - dodała. Jak podkreśliła, 'Polacy mają prawo wiedzieć".
- Co będzie ich czekało w przyszłości, na kogo mają głosować, na jakie programy, a nie tylko na hasła.
Wyborcy "mają prawo wyrobić sobie zdanie"
- Proszę nie słuchać doradców, tylko zadecydować samemu. Proszę się nas nie bać - zachęcała dziennikarka.
Olejnik mówiła również o wpływie debat wyborczych na decyzje głosujących. - Jest mnóstwo osób niezdecydowanych, jest wiele osób, które głosowały na konkurentów obecnych zwycięzców i one mają prawo wyrobić sobie zdanie - przekonywała.
Jak dodała, media są częścią demokracji, a "telewidzowie mają prawo ocenić kandydatów i zadawać pytania".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24