Jako Porozumienie Jarosława Gowina zagłosujemy przeciw temu rozwiązaniu, a konkretnie przeciw wprowadzeniu tego rozwiązania już na wybory prezydenckie 10 maja - oświadczył poseł tej partii Kamil Bortniczuk pytany, czy Porozumienie poprze wprowadzenie głosowania korespondencyjnego. Wcześniej sam Gowin mówił, że zgodzi się tylko na taki termin wyborów, który jest "bezpieczny z punktu widzenia zdrowia i życia Polaków".
Poseł Porozumienia i wiceminister funduszy i polityki regionalnej Kamil Bortniczuk był pytany w piątek rano w RMF FM o to, jak jego partia zagłosuje w sprawie propozycji Prawa i Sprawiedliwości, aby wybory 10 maja odbyły się tylko w formie korespondencyjnej.
- Z całą pewnością, jako Porozumienie Jarosława Gowina, zagłosujemy przeciw temu rozwiązaniu, a konkretnie przeciw wprowadzeniu tego rozwiązania już na wybory prezydenckie 10 maja - podkreślił. - Uważamy, że nie da się tego w sposób sprawny i bezpieczny przeprowadzić. Ale przede wszystkim nie da się w warunkach konfliktu z opozycją, czyli bez ogólnej zgody, wprowadzić tak głębokiej zmiany warunków w taki sposób, aby wyniki wyborów nie były kontestowane i aby mandat prezydenta nie był podważany - przekonywał Bortniczuk.
Podkreślił, że jego ugrupowanie prowadzi rozmowy z PiS w tej sprawie. - Jestem przekonany, że uda nam się jeszcze dzisiaj osiągnąć w tym zakresie porozumienie - podkreślił.
Bortniczuk poinformował, że Porozumienie przekonuje koalicjantów ze Zjednoczonej Prawicy, że nie da się sprawnie zorganizować w tak krótkim terminie wyborów za pomocą głosowania korespondencyjnego. - Mamy bardzo mało czasu, bez porozumienia z opozycją ta ustawa weszłaby w życie na kilka dni przed wyborami - argumentował. - To jest za mało czasu, aby skutecznie poinformować ludzi o tak radykalnej zmianie głosowania, aby zbudować zaufanie do takiego sposobu wyboru prezydenta, a więc i do wyników wyborów - przekonywał.
"Plan B rownież mamy, ale proszę poczekać"
Bortniczuk wyraził przekonanie, że 10 maja wybory się nie odbędą. - Nie uważam, aby mądre było angażowanie aparatu państwa w to, aby jak najlepiej przeprowadzić wybory, a nie w to, aby walczyć o zdrowie i życie Polaków i polskie przedsiębiorstwa - dodał.
Pytany, kiedy według Porozumienia powinny odbyć się wybory, wskazał na dwa scenariusze i zaznaczył, że toczą się na ten temat rozmowy. - Jedną z alternatyw wskazał Jarosław Kaczyński w dzisiejszym porannym wywiadzie. Jest to kwestia zmiany konstytucji, w taki sposób, aby przedłużyć trwającą kadencję - powiedział, odnosząc się do porannego piątkowego wywiadu prezesa Prawa i Sprawiedliwości w Polskim Radiu. Bortniczuk ocenił, że "jeżeli taki projekt będzie złożony dzisiaj, albo najpóźniej w poniedziałek, to jeszcze istnieje możliwość, aby taka zmiana w konstytucji weszła w życie przed 10 maja 2020 roku, a więc przed dniem wyborów".
Polityk był pytany, o scenariusz, w którym opozycja nie zgodzi się na zmiany w konstytucji. Zaznaczył, że ze strony polityków opozycji pojawiają się głosy, że w tej wyjątkowej sprawie rozważają poparcie takiego rozwiązania.
Odpowiadając na pytanie, czy Porozumienie zacznie dziś zbierać podpisy pod wnioskiem o zmianę konstytucji, odparł, że okaże się to za kilka godzin. Dodał, że nie ma upoważnienia, do tego, aby pierwszy informować o tej inicjatywie. Wskazał, że w skład Porozumienia wchodzi 18 posłów, a aby złożyć projekt zmiany konstytucji potrzebowaliby podpisów 1/5 składu ustawowego izby, czyli 92 posłów.
- Plan B również mamy, ale proszę poczekać. Będziemy go oficjalnie komunikować ustami naszych liderów - poinformował.
Gowin: wybory tylko w terminie, który jest bezpieczny z punktu widzenia zdrowia i życia Polaków
O stanowisko Porozumienia w sprawie wyborów był pytany również lider tej partii Jarosław Gowin, który w czwartek wieczorem był na naradzie w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Na pytanie reportera TVN24, czy zgodzi się na przeprowadzenie wyborów 10 maja, odparł: "tylko termin, który jest bezpieczny z punktu widzenia zdrowia i życia Polaków".
"Wybory są problemem trzeciorzędnym"
Gowin w rozmowie z Polską Agencją Prasową opublikowanej w czwartek powiedział - zaznaczając, że mówi to w swoim imieniu - że dla niego "wybory są problemem trzeciorzędnym". - Rząd jest powołany do tego, żeby ratować Polki i Polaków przed epidemią i głębokim kryzysem gospodarczym. Tym celom powinny być podporządkowane wszystkie decyzje, także te dotyczące wyborów prezydenckich - powiedział.
Dopytywany, kiedy jego zdaniem powinny się odbyć wybory prezydenckie, Gowin odparł: - Wiem, kiedy nie mogą się odbyć. Nie mogą się odbyć w takim terminie, który by zagroził wzrostem liczby zachorowań. Czy wybory będą możliwe 10 maja? Na to pytanie można będzie uczciwie i odpowiedzialnie odpowiedzieć albo tuż przed, albo tuż po świętach.
Wicepremier dodał, że podtrzymuje swoją opinię, że rozwiązaniem optymalnym byłoby przełożenie wyborów o rok. - Na razie to jest stanowisko jednej partii obozu Zjednoczonej Prawicy - Porozumienia - zaznaczył.
"Tego żaden odpowiedzialny polityk nie zrobi"
W środę Jarosław Gowin w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 był pytany, czy gdyby prezes PiS Jarosław Kaczyński parł do przeprowadzenia wyborów planowo 10 maja, to czy wówczas będzie się zastanawiał nad dalszym uczestnictwem w koalicji rządowej.
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że nie można dopuścić do wyborów w żadnym terminie, w którym przeprowadzenie tych wyborów spotęgowałoby epidemię. Tego żaden odpowiedzialny polityk nie zrobi - odparł lider Porozumienia i wicepremier.
Źródło: TVN24, PAA
Źródło zdjęcia głównego: TVN24