Do wyborów prezydenckich pozostało 12 dni. Część Polaków głosuje za granicą - w niektórych krajach jest to możliwe tylko korespondencyjnie. Jak mówili rozmówcy TVN24, niektórzy obawiają się, że ich głosy nie dotrą do komisji na czas.
Do poniedziałku można było zgłaszać zamiar głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich za granicą. Nie we wszystkich krajach będzie można oddać głos w lokalu wyborczym ze względu na pandemię COVID-19.
"Problem jest z czasem"
Jednym z takich krajów jest Hiszpania, gdzie wyborcy mogą oddawać głosy tylko korespondencyjnie. Mieszkająca tam Polka Roksana Guillen Ortega stwierdziła w rozmowie z TVN24, że początkowo osoby na forach i portalach społecznościowych zgłaszały, że były problemy z rejestracją w systemie elektronicznym wyborców. - Ja wczoraj o godzinie drugiej też sama zarejestrowałam się i żadnych problemów nie miałam. Dwie godziny później dostałam potwierdzenie z konsulatu, że jestem dopisana do listy wyborców - dodała Guillen Ortega.
- Problem jest z czasem. Teoretycznie konsulat ma obowiązek dostarczenia nam kart wyborczych do 22 czerwca. Z tego, co jest napisane na stronie ministerstwa, jeśli chodzi o Hiszpanię, wynika, że my możemy dostarczyć karty wyborcze tylko i wyłącznie do godziny 17 w dniu 26 czerwca - mówiła pani Roksana.
Wyjaśniła, że jeśli karty zostaną dostarczone do wyborców w ostatecznym terminie, czyli 22 czerwca, to jedyną możliwością, aby odesłać je na czas, będzie skorzystanie z usług kuriera bądź wysłanie ich listem poleconym. - Nie ma możliwości dostarczenia karty wyborczej osobiście - dodała.
Stwierdziła, że na forach internetowych Polaków mieszkających w Hiszpanii nikt nie rozmawiał na temat tego, czy ewentualnie konsulat będzie pomagał w tej kwestii. - Jest takie przeświadczenie o tym, że mogą nasze głosy nie dotrzeć na czas. Boimy się tego, że po prostu nie dotrą karty wyborcze na czas. Wiąże się to też z pewnymi kosztami. Jeżeli będziemy musieli wysłać przesyłkę kurierem, to koszt wyborów wzrasta, więc jest też lekkie oburzenie wśród tutejszej Polonii - powiedziała Guillen Ortega.
Grupy na Facebooku są również źródłem informacji dla Polaków w innych krajach. Olga Raczyńska, Polka mieszkająca w Islandii, gdzie można głosować korespondencyjnie lub osobiście, zdecydowała się na głosowanie w placówce. - Na stronie naszej polskiej ambasady w Reykjaviku można znaleźć większość informacji. Ja również otrzymałam maila w związku z tym, że byłam zarejestrowana już na poprzednie, majowe wybory. Z tego co wiem najbardziej popularną formą komunikacji są jednak cały czas grupy na Facebooku i niestety w związku z tym, że wybory zostały przełożone panuje duża dezinformacja - powiedziała w rozmowie z TVN24.
Magdalena Swienton, Polka mieszkająca w Szwecji, stwierdziła, że ambasada w duńskiej Kopenhadze, gdzie zazwyczaj głosuje w wyborach, bo tam ma najbliżej, "nie była w stanie udzielić jej pełnej informacji" w sprawie wyborów. Dodała, że dużo informacji pojawia się również na grupach na Facebooku. - Widać, że jest duże zainteresowanie tymi wyborami i ludzie się mobilizują do tego, przekazują sobie informacje - powiedziała.
Rekord w Wielkiej Brytanii
Również w Wielkiej Brytanii jedyna możliwość to głosowanie korespondencyjnie. Doktor Roch Dunin-Wąsowicz, socjolog z The London School of Economics, poinformował, że do poniedziałku do godziny 12 ponad 130 tysięcy Polaków zarejestrowało się do wyborów prezydenckich. - Jest to więcej niż w innych wyborach prezydenckich czy też wyborach parlamentarnych w zeszłym roku. Stanowi to jednak jedynie jedną czwartą Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, którzy uprawnieni są do głosowania - powiedział.
Stwierdził jednak, że rekord ten "pokazuje to, że Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii bardzo ciągle są zainteresowani tym, co się dzieje w Polsce, oraz to, że echa tej kampanii przedostają się tutaj, nie tylko poprzez polskie media, ale również media brytyjskie".
W Wielkiej Brytanii będzie sześć komisji wyborczych. - W każdej z tych komisji będzie ponad 15 tysięcy głosów do przerobienia. To stworzy logistyczne problemy dla konsulów. Jeśli chodzi o pocztę brytyjską, to jest ona dość sprawna, ale rzeczywiście Polacy są też rozproszeni bardzo w Wielkiej Brytanii, czyli mieszkają w różnych miejscach, i z niektórych dalszych zakamarków, takich jak Kornwalia czy północna Szkocja - z tym mogą być problemy - powiedział doktor Dunin-Wąsowicz. Dodał, że "byłoby dużym rozczarowaniem dla Polaków tam mieszkających, gdyby ich głos nie został policzony".
Powolna poczta w Rosji i osobiste oddawanie pakietów w Belgii
Także mieszkający w Rosji Polacy zastanawiają się, czy ich głosy dotrą do konsulatów na czas, ponieważ - jak powiedział korespondent "Faktów" TVN w Moskwie Andrzej Zaucha - poczta w Rosji jest bardzo powolna - listy pomiędzy dzielnicami w samej Moskwie potrafią docierać do adresata nawet tydzień.
W kraju będzie pięć komisji wyborczych - w Moskwie, Smoleńsku, Petersburgu, Kaliningradzie oraz Irkucku, ale w Irkucku będzie możliwość głosowania wyłącznie korespondencyjnego. W pozostałych komisjach będzie głosowanie mieszane, czyli będzie można wybrać, czy chce się głosować korespondencyjnie, czy przyjść do lokalu osobiście. Jak poinformował Andrzej Zaucha, w Rosji w wyborach prezydenckich będzie głosować kilkaset osób.
Równolegle z polskimi wyborami w Rosji wystartuje głosowanie nad poprawkami do konstytucji - między innymi tą, która umożliwiłaby Władimirowi Putinowi kandydowanie na dwie kolejne kadencje. Obecna kadencja kończy się w 2024 roku. Głosowanie nad poprawkami potrwa tydzień - rozpocznie się 25 czerwca, a skończy 1 lipca. W związku ze zbliżającym się głosowaniem w Rosji zniesiono większość ograniczeń związanych z epidemią. Wyborca nie będzie miał więc problemu z dotarciem do komisji wyborczej.
Marcin Tichoniuk, Polak mieszkający w Rosji, będzie głosować osobiście w ambasadzie w Moskwie. - Myślę, że sytuacja z koronawirusem jest w miarę stabilna - powiedział w rozmowie z TVN24. I dodał, że nie boi się pójść do placówki.
W Belgii, gdzie utworzono trzy komisje, głosować będzie można tylko korespondencyjnie. Zapewniono jednak, że pakiety będą wysyłane do wyborców od razu po rejestracji w systemie, a nie na ostatni moment, czyli 22 czerwca. Pakiety będzie można odnieść osobiście - do dnia głosowania włącznie. Konsulowie zachęcają, aby nie polegać na belgijskiej poczcie i skorzystać z tej opcji - powiedział korespondent TVN24 z Brukseli Maciej Sokołowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24