Podjęta decyzja była i jest ryzykowna. Ale rozumiem ją - przyznał w "Rozmowie Piaseckiego" były przewodniczący Platformy Obywatelskiej, poseł Grzegorz Schetyna. W TVN24 mówił o zmianie kandydata na prezydenta w szeregach swojej partii oraz naglących terminach na zebranie podpisów.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski został w piątek przedstawiony jako nowy kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. Wcześniej tego samego dnia z kandydowania zrezygnowała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Raport tvn24.pl: Wybory prezydenckie 2020
"To było dawno temu, w grudniu"
Były szef Platformy Obywatelskiej, poseł Grzegorz Schetyna przyznał w "Rozmowie Piaseckiego", że wymiana kandydata to "sprawa złożona". - Zawsze uważam i uważałem, że trzeba trwać przy swoich przemyślanych i podjętych decyzjach - stwierdził.
- Małgorzata Kidawa-Błońska została wybrana przez konwencje krajową, ale było to dawno temu, w grudniu. Później wiele się zmieniło, zmieniła się także sytuacja. Zmienił się termin wyborów. Dzisiaj jesteśmy przed nowymi wyborami, stąd nowa decyzja - wyjaśnił.
Według Schetyny, "w każdej sytuacji, gdy byłaby nowa kampania, czy nowe, normalne warunki do jej prowadzenia, Małgorzata Kidawa-Błońska miałaby ogromne szanse, by wrócić do dobrej kampanii, do kontaktu z wyborcami i do dobrego wyniku, także sondażowego, który w ostatnim miesiącu nie był najlepszy".
Zdaniem posła PO podjęta decyzja "była i jest ryzykowna". - Ale rozumiem ją. Uważam, że wszyscy wyborcy i każdy jej szeregowy członek musi bardzo twardo wspierać Rafała Trzaskowskiego jako kandydata Koalicji Obywatelskiej - powiedział.
Kidawa Błońska za wezwanie do bojkotu "poniosła najwyższą cenę"
Były szef Platformy zwrócił uwagę, że wskazanie w prawyborach Kidawy-Błońskiej "obyło się w innych czasach, to grudzień zeszłego roku". - Przez pięć miesięcy zdarzyło się naprawdę wiele. Małgorzata Kidawa-Błońska byłaby świetnym kandydatem na czas budowania porozumienia, integrowania opozycji i poczucia nowej wspólnoty. Teraz zawiesiła kampanię, wezwała do bojkotu majowych wyborów, które miały odbyć się ze złamaniem prawa i niosły zagrożenia dla zdrowia i życia Polaków. Poniosła za to olbrzymią polityczną, najwyższą cenę. Szanuję jej zaangażowanie, wielką walkę - powiedział.
Schetyna wezwanie do bojkotu przez Kidawę-Błońską określił mianem "nieszczęśliwego". - Wezwanie zostało zrozumiane, czy odczytane przez większość, przez wyborców jako wycofanie się Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Uważam, że to na pewno miało może też decydujący wpływ na spadek sondażowy i na tę całą sytuację - ocenił. - To kwestia do spokojnej analizy, która na pewno będzie miała miejsce na poziomie władz partii, ale na to potrzebujemy czasu, dystansu. Najważniejsze jest zaangażowanie w kampanię wyborczą Rafała Trzaskowskiego - przekonywał. - Wniosków nie można robić w kampanii, która zaraz się rozpocznie - zauważył.
"Decyzja była ekspresowa"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" pytany o nowego kandydata przyznał, że "wierzy w Rafała Trzaskowskiego i tę kampanię". - Wierzę, bo prowadziłem z nim kampanię w Warszawie ponad dwa lata temu (podczas wyborów samorządowych - red.). Widziałem jego entuzjazm, zaangażowanie, świetny kontakt z ludźmi, a na końcu spektakularny sukces i wiem, że on będzie dobrym kandydatem - powiedział.
Schetyna powiedział przy tym, że decyzja o zmianie kandydata była "ekspresowa". - Wierzę, że da efekt - podkreślił.
"To absurdalne sygnały"
Nowa kandydatura wymaga zdobycia na nowo stu tysięcy podpisów. W związku z nieznaną datą wyborów, pojawiają się wątpliwości czy Platforma Obywatelska będzie miała wystarczająco czasu, by podpisy zebrać. Sytuację utrudnia trwający stan epidemii.
- Nic nie zabije Platformy Obywatelskiej i możliwości naszych sympatyków, wyborców - oświadczył Schetyna, pytany o wspomniane krótkie terminy. - Te sygnały, które pojawiają się ze strony większości PiS-owskiej, czy z Kancelarii Sejmu, że ten czas będzie krótki, czy powinien być krótki, to sygnały absurdalne. One pokazują, że PiS po raz kolejny chce łamać demokrację. Takie zachowania są niedopuszczalne - ocenił.
Schetyna oświadczył, że jego ugrupowanie będzie zmobilizowane. - Uważam, że ten czas musi potrwać - zaznaczył. - Ostatnio mieliśmy na to cztery tygodnie i zebraliśmy 500 tysięcy podpisów. Tu chodzi o 100 tysięcy, ale nie wyobrażam sobie, aby był to termin kilkudniowy. W 10 dni, dwa tygodnie to można zrobić - dodał.
- To można zrobić, ale nie wyobrażam sobie, żeby w taki sposób marszałek Witek chciała ograniczać możliwości opozycyjnego kandydata. To znaczy, że chce wpływać w ten sposób na wybory - dodał. Według niego, "to oznaczałoby, że druga osoba w państwie nie szanuje demokracji i praworządności".
Źródło: TVN24