Fake newsy, czyli celowo rozpowszechniana dezinformacja. To słowo jak bumerang wraca przed każdymi wyborami. - Każdy z nas codziennie, jeśli chodzi o wybory, spotyka się z fałszywą informacją - mówi Beata Biel, szefowa portalu Konkret24. Zdaniem Filipa Szareckiego z inicjatywy Wojownicy Klawiatury mamy do czynienia z "oceanem dezinformacji, w którym codziennie się topimy". Materiał magazynu "Czas decyzji".
- Takie "fejki" potrafią tworzyć i politycy i osoby z życia publicznego, czasami te osoby ich nie tworzą, a tylko udostępniają i tym się tłumaczą, ale to dzięki nim się ten fake rozprzestrzenia - mówi Filip Szarecki.
Kołem ratunkowym może być tu nasza czujność i portale takie, jak Konkret24, który wyławia nieprawdziwe informacje. - Manipulacje materiałami wideo to jest coś, co jest niezwykłym zagrożeniem - ocenia Biel. - Nie potrzebujemy programu do obróbki wideo, nie potrzebujemy jakiejś zaawansowanej sztucznej inteligencji, po prostu wycinamy odpowiednio fragment wideo, na który trafimy - wskazuje.
Filip Szarecki z inicjatywy Wojownicy Klawiatury zwraca uwagę, że "najwięcej fake’ów dotyczy osób, które są największym zagrożeniem, są największymi konkurentami". - Takich najbardziej prymitywnych i oczywistych przykładów fake'ów, które były w tej kampanii prezydenckiej, to chociażby wklejenie głowy prezydenta Trzaskowskiego w zdjęcie z Jaruzelskim. Było zrobione dosyć nieudolnie, ale bardzo mocno rozlało się po sieci. Miało pokazywać, że Rafał Trzaskowski jest człowiekiem starego układu - wskazuje Szarecki.
Jak szybko takie nieprawdziwe informacje rozchodzą się po sieci, świadczy choćby komentarz do wpisu zamieszczony przez córkę generała Jaruzelskiego. "Muszę przyznać, że Pan Prezydent Trzaskowski w moim szaliku wygląda znacznie korzystniej ode mnie" - napisała Monika Jaruzelska na Twitterze.
Choć wydaje się, że na tak oczywistą manipulację nie jesteśmy podatni, to przy szybkim przeglądaniu mediów społecznościowych trudno wychwycić detale. Beata Biel wskazuje, że w internecie pojawiło się przerobione zdjęcie posłanki Iwony Hartwich, na którym było napisane, że "Trzaskowski oszukał osoby niepełnosprawne". - Natomiast to było zdjęcie prawdziwe, które zostało przerobione. Tam nie było napisane Trzaskowski, tylko Duda. Kiedy przyjrzeć się zdjęciu było widać, że słowo Trzaskowski zostało na nim wklejone, było napisane inną czcionką, było widać manipulację, zdjęcie było w jednej części taką "pikselozą" - zwraca uwagę szefowa portalu Konkret24.
Fałszywe konta
Aby rozsiewać taką dezinformację, niektórzy tworzą nawet fake'owe konta, za pomocą których podszywają się pod kandydatów. Wystarczy wejść w ustawienia, zmienić nazwę i zdjęcie użytkownika, a nasz profil staje się łudząco podobny do oficjalnego profilu osoby, której wpisy chcemy kreować.
Fałszywego konta doczekała się między innymi żona Rafała Trzaskowskiego - Małgorzata Trzaskowska. W opisie jej rzekomego profilu znalazły się określenia "Dama Warszawy" i "Pierwsza Dama". - Rzeczywiście to wywoływało śmiech wielu internautów - mówi Biel. I choć po zdemaskowaniu oszustwa konto powinno zostać usunięte, to jego autorowi udało się tego uniknąć poprzez kosmetyczną zmianę w nazwie. Jeżeli mamy wątpliwości, warto sprawdzić stare odpowiedzi na wpisy do takiego konta, gdzie będzie widoczna poprzednia nazwa.
Na celowniku internetowych trolli znalazła się także Agata Kornhauser-Duda, która była krytykowana "za to, że kupiła sobie apaszkę za 18 tysięcy złotych". - Cena wysoka, od razu zaczęli wszyscy o tym w internecie dyskutować i mówił o tym nawet jeden z kandydatów na prezydenta. Sprawdziliśmy to, okazało się, że w kosztach kancelarii prezydenta rzeczywiście jest wymieniona kwota 18 tysięcy i apaszki, ale jest ich 200, więc cena takiej apaszki wychodzi 90 złotych - tłumaczy Beata Biel.
Zniechęcanie wyborców
Ponadto powstają też fałszywe konta pracowni badawczych. Takim przykładem jest profil na Facebooku podszywający się pod CBOS. Są tam publikowane wyniki nieistniejących badań. Pojawiają się również próby zniechęcenia wyborców.
"Koleżanka będzie w Komisji Wyborczej i po spotkaniu organizacyjnym powiedziała, że są zmiany, takie jak: postawienie 2 krzyżyków przy nazwiskach 2 kandydatów, to ten pierwszy według alfabetu ma głos (przedtem głos był nieważny). Czy to nie pole do potencjalnych fałszerstw?" - mogliśmy przeczytać w jednym z wpisów na Twitterze.
Beata Biel tłumaczy, że "jest to absolutna nieprawda". - Głos z dwoma iksami przy dwóch kandydatach trafia do kosza - podkreśla. Jak dodaje, "drugi to był fake o tym, że w drugiej turze nie mogą głosować wyborcy kandydata, który wygrał w pierwszej turze". - Brzmi to absurdalnie, ale nawet PKW (Państwowa Komisja Wyborcza - red.) odkłamywała tego fake'a, więc najwyraźniej rozeszło się bardzo intensywnie - mówi szefowa portalu Konkret24. Jej zdaniem to wszystko wzbudza brak zaufania do procesów demokratycznych.
O tym, że internetowa twórczość wpływa na decyzje przy urnie, mogliśmy się przekonać w ostatnich latach kilkukrotnie. - To już są udowodnione badaniami dane, że bardzo mocno fake newsy wpłynęły na kampanię brexitową w Wielkiej Brytanii, wybory w Stanach Zjednoczonych, wybory w Brazylii, wybory lokalne w Indiach – wymienia Biel.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock