We wtorek w amerykańskim stanie Wisconsin odbyły się prawybory prezydenckie, choć do ostatnich godzin nie było wiadomo, czy do nich dojdzie.
We wtorek z powodu braku chętnych do pracy w komisjach w największym mieście Wisconsin Milwaukee działało tylko pięć ze 180 komisji. Przed nimi tworzyły się kolejki na nawet ponad dwie godziny. Większość osób głosowało w maseczkach na twarzach, ale portal Fox News zauważa, że część wyborców ignorowała zasady bezpieczeństwa.
Wielu mieszkańców Wisconsin zagłosowało drogą korespondencyjną, karty wyborcze nie dotarły jednak do wszystkich chętnych. Część z tych osób zdecydowała się głosować w lokalach, część nie poszła na wybory z obawy o bezpieczeństwo. Władze tego stanu na północy USA w związku z epidemią nakazały pozostanie w domach. Opuszczać mieszkanie można tylko, gdy to konieczne.
By usprawnić wybory zmobilizowano 2,5 tys. członków Gwardii Narodowej. Formacja ta zapewniała komisjom m.in. środki dezynfekujące.
Prawybory w cieniu koronawirusa
Lokalni politycy Partii Republikańskiej w większości uważają, że przeprowadzenie wyborów jest bezpieczne. W mediach społecznościowych popularny jest film, na którym Robin Vos, szef stanowej Izby Reprezentantów z tej partii, mówi w maseczce, rękawiczkach oraz stroju ochronnym, że głosowanie nie stanowi zagrożenia dla zdrowia publicznego.
Z Republikanami nie zgadza się ubiegający się o nominację prezydencką Demokratów senator Bernie Sanders. Ocenił on, że prawybory w Wisconsin "mogą się okazać śmiertelne". Bardziej wstrzemięźliwy w komentarzach był jego kontrkandydat, były wiceprezydent USA Joe Biden. Lider sondaży deklarował, że decyzja o przeprowadzeniu głosowania należy do władz stanowych.
Koronawirus mocno zakłócił przebieg amerykańskiej kampanii wyborczej. Pretendenci ubiegający się o Biały Dom, w tym walczący o reelekcję Donald Trump, nie organizują wieców wyborczych. Kilkanaście stanów przełożyło prawybory.
Z powodu pandemii koronawirusa Partia Demokratyczna przełożyła też na sierpień zaplanowaną pierwotnie na lipiec partyjną konwencję. To na niej oficjalnie ma zostać wyłoniony kandydat ugrupowania w listopadowych wyborach prezydenckich w USA.
Rezultaty prawyborów w Wisconsin - zgodnie z wyrokiem sądu - mogą zostać ogłoszone dopiero w poniedziałek. Będą one również obejmowały głosy oddane drogą korespondencyjną. Komentatorzy nie oczekują, by ich wyniki zasadniczo zmieniły obraz sceny politycznej, gdyż to Biden jest zdecydowanym faworytem do zdobycia nominacji demokratów. Pewny nominacji republikanów jest już Trump.
"Wybór między prawem do głosowania a bezpieczeństwem"
Mało brakowało, a do prawyborów w Wisconsin by nie doszło. W poniedziałek wieczorem bowiem Sąd Najwyższy Wisconsin zablokował decyzję gubernatora tego stanu Tony'ego Eversa o przełożeniu głosowania na czerwiec. Wyrok to wygrana Partii Republikańskiej, która sprzeciwiała się przełożeniu prawyborów z powodu koronawirusa.
Kontrolujący stanowy parlament republikanie w oświadczeniu przekazali, że prawybory odbędą się "tak jak planowano". "Sąd Najwyższy (Wisconsin) postanowił: gubernator nie może jednostronnie przesuwać daty głosowania" - stwierdzili.
Evers nazwał werdykt hańbą. "Jutro w Wisconsin tysiące osób wstanie i będzie miało do wyboru między skorzystaniem ze swojego prawa do głosowania i pozostaniem zdrowym i bezpiecznym" - przekazał w oświadczeniu. Wcześniej w poniedziałek, na niecałe 24 godziny przed głosowaniem, ogłosił, że przekłada prawybory na 9 czerwca. "Kwestią zasadniczą jest to, że mam obowiązek zapewnić ludziom bezpieczeństwo i dlatego podpisałem dziś rozporządzenie" - poinformował.
Gubernator Wisconsin zakazał głosowania w komisjach we wtorek i uznał, że ma prawo do przełożenia głosowania bez poparcia ze strony stanowego parlamentu - odnotowała gazeta "Milwaukee Journal Sentinel". Wcześniej tak nie uważał - jeszcze w piątek deklarował, że w tej sprawie "jego ręce są związane".
Źródło: PAP