Faworyt w wyścigu po nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w USA Joe Biden powiedział w niedzielę, że z powodu koronawirusa jego partia może być zmuszona do organizacji wirtualnej konwencji wyborczej. Demokraci mają wskazać rywala Donalda Trumpa w sierpniu, natomiast wybory prezydenckie planowane są na początek listopada.
- Być może będziemy musieli zrobić wirtualną konwencję. Powinniśmy o tym myśleć już teraz. Możemy nie być w stanie umieścić 10-20-30 tysięcy ludzi w jednym miejscu - powiedział były wiceprezydent USA w wywiadzie dla telewizji ABC.
Termin konwencji już wcześniej został przełożony z czerwca na sierpień.
"Słuchajcie ekspertów. Róbcie, co wam każą"
W wywiadzie dla ABC Biden zapowiedział, że w przeciwieństwie do prezydenta Donalda Trumpa, zamierza stosować się do nowych zaleceń administracji, rekomendujących noszenie masek w miejscach publicznych. - Słuchajcie ekspertów. Róbcie, co wam każą. Jemu (Trumpowi - red.) może nie podobać się to, jak wygląda w masce, ale prawda jest taka, że należy słuchać tego, co mówi nauka - zaznaczył polityk.
Zarówno Biden, jak i jego rywal w prawyborach demokratów Bernie Sanders, zawiesili kampanijne wydarzenia, ograniczając się do wystąpień w mediach i internecie. W wyścigu o nominację Partii Demokratycznej Biden ma dużą przewagę nad swoim konkurentem i jest uważany za niemal murowanego faworyta do uzyskania partyjnej nominacji. Najbliższe prawybory - mimo presji, by je przełożyć - odbędą się we wtorek w stanie Wisconsin.
W sobotę liderka demokratów i przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi zasugerowała, że listopadowe wybory prezydenckie powinny w całości odbyć się drogą korespondencyjną. Urzędujący prezydent Donald Trump jest przeciwny temu pomysłowi.
Ponad 9 tysięcy zmarłych w USA
Stany Zjednoczone mają zdecydowanie największą liczbę oficjalnie stwierdzonych przypadków zakażenia SARS-CoV-2. Dotychczasowy bilans pandemii to ponad 320 tysięcy infekcji i ponad 9 tysięcy zmarłych.
Według oficjalnych szacunków Białego Domu ostatecznie umrzeć może - w optymistycznym scenariuszu - od 100 do 240 tysięcy ludzi.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock