Zdobyli głosy dziesiątek tysięcy wyborców, jednak o parlamentarnej karierze muszą na razie zapomnieć. Jak wynika z danych PKW, mimo poparcia ponad 20 tysięcy wyborców w X kadencji poza Sejmem znalazł się niejeden znany polityk - w tym wiceminister z PiS Jadwiga Emilewicz.
Dla Agaty Diduszko-Zyglewskiej z Nowej Lewicy gorycz porażki w wyborach parlamentarnych 2023 może osładzać fakt, że ze wszystkich kandydatów, którzy nie dostali się do Sejmu, to ona uzyskała najwięcej głosów. Na warszawską radną zagłosowało ponad 27 tysięcy osób, czyli 1,5 proc. w tym okręgu i 11,7 proc. głosów oddanych na listę Lewicy.
Mogła po cichu liczyć na mandat, bo startowała przecież z niezłego trzeciego miejsca. Ostatecznie Lewica otrzymała w okręgu nr 19 trzy mandaty - otrzymały je jednak miejsca 1, 2 i 4 na liście (Adrian Zandberg, Anna Maria Żukowska i Dorota Olko).
We wpisie na Facebooku Diduszko-Zyglewska podziękowała wyborcom za głosy, zauważając, że jej wynik jest 14. najlepszym spośród wszystkich 262 kandydatów startujących w Warszawie.
Znani politycy PiS otarli się o Sejm. Emilewicz odchodzi
Kolejnymi politykami, którzy nie dostali się w tych wyborach do Sejmu mimo otrzymania dużej liczby głosów, są prominentni działacze PiS, z Jadwigą Emilewicz na czele. Obecna wiceminister funduszy i polityki regionalnej, a w przeszłości minister rozwoju i - przez kilka miesięcy - wicepremier, otarła się o mandat.
W Poznaniu, skąd startowała, znalazła się na trzecim miejscu na liście, ale w stolicy Wielkopolski jedynie dwa mandaty przypadły PiS, który uzyskał tam zaledwie 19,5 proc. poparcia. Emilewicz otrzymała prawie 27 tys. głosów - do mandatu zabrakło jej około dwóch tysięcy - niemal 29 tys. uzyskał Bartłomiej Wróblewski, który obronił mandat. Podobnie jak poznańska "jedynka" PiS, Szymon Szynkowski vel Sęk z 45 tys. głosów.
Czytaj też: Rozłam w Zjednoczonej Prawicy? "Wynik wyborów spowoduje bardzo poważną wojnę i na górze, i na dole"
Porażka wiceminister funduszy jest tym bardziej bolesna, że otrzymała samodzielnie niemal 4,5 proc. wszystkich głosów w Poznaniu oraz 23 proc. oddanych tam na PiS. "Dziękuję wszystkim za ostatnie cztery lata, za możliwość pracy na rzecz Poznania, za niezwykle ciepłe przyjęcie "spadochroniarki z Krakowa". Mój wynik - 26 876 głosów - to ogromna radość!" - napisała na platformie X (dawniej Twitter) Emilewicz.
Z danych PKW wynika, że Jadwiga Emilewicz otrzymała najwyższe procentowe poparcie ze wszystkich kandydatów, którzy nie dostali się do Sejmu (4,51 proc. wszystkich głosów).
Następny w kolejności pod względem przegranej z dużą liczbą głosów jest poseł PiS VIII i IX kadencji Jarosław Krajewski. Lider warszawskich struktur PiS startował w stolicy z piątej pozycji, otrzymał tam ponad 24,5 tys. głosów. Wyprzedzili go dwaj działacze z ugrupowań koalicyjnych - poseł Suwerennej Polski Sebastian Kaleta (nr 6) i poseł Kukiz'15, były kandydat na prezydenta RP i przedsiębiorca branży piwnej Marek Jakubiak (nr 8).
"Progres indywidualny w porównaniu do wyborów z 2019 roku wyniósł ponad 63% i to jest bardzo dobra wiadomość" - zauważył na platformie X Krajewski, dziękując wyborcom za głosy.
Z Sejmem żegna się także - i to również mimo wysokiego poparcia - poseł PiS Paweł Lisiecki. W Warszawie uplasował się, mimo lepszego, czwartego miejsca, niżej od Krajewskiego - zdobył 22 tys. głosów.
Kandydaci z gorszych pozycji deklasują liderów
Czarnym koniem, który nieomal prześcignął na finiszu Ryszarda Petru, okazała się startująca z przedostatniego miejsca Trzeciej Drogi w Warszawie Bożenna Hołownia - tu zbieżność wyniku poparcia z nazwiskiem lidera trudno uznać za przypadek. Bezpartyjna, choć popierana przez Polskę 2050 Szymona Hołowni, szerzej nieznana informatyczka zaskoczyła wynikiem, uzyskując 22,5 tys. głosów. To o zaledwie 1,5 tys. mniej niż były lider Nowoczesnej - jeszcze w trakcie liczenia głosów wydawało się, że to ona może uzyskać mandat, pozostawiając Petru nieznacznie w tyle. Ostatecznie to jednak on zasiądzie na ławach sejmowych.
Dość wysokie poparcie pod względem liczby głosów uzyskał także polityk PiS, który w Sejmie ma już niemałe doświadczenie - głosował już w V, VI, VII i IX kadencji, jednak w X go zabraknie. Zbigniew Girzyński może mieć poczucie osobistej porażki, bo nie dość, że startował z niezłego, trzeciego miejsca, ma niemałe parlamentarne doświadczenie, to na dodatek w okręgu nr 5, w którym startował, PiS uzyskał pięć mandatów. Większą popularność wśród wyborców zyskali jednak kandydaci z pozycji 4, 5 i 8, czyli kolejno posłanka Anna Gembicka, były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oraz reprezentujący Suwerenną Polskę Mariusz Kałużny.
O niemałym zawodzie może mówić także Maciej Gdula. Poseł Nowej Lewicy, który w 2019 roku uzyskał w Krakowie mandat razem z Darią Gosek-Popiołek, tym razem musiał ustąpić swojej partyjnej koleżance. Tak jak poprzednio Gdula startował z pozycji lidera, a Gosek-Popiołek z drugiego miejsca. Lewica otrzymała w Krakowie jednak tylko jeden mandat i to posłanka pozostanie w sejmowych ławach, deklasując "lokomotywę" listy. Podczas gdy na Gdulę głos oddało ponad 16 tys. osób, Gosek-Popiołek może poszczycić się poparciem 39 tys. krakowian.
Wyniki wyborów 2023. Przegrani z najwyższym poparciem
Najwyższe poparcie ze wszystkich kandydatów w Polsce, którzy nie dostali się do Sejmu, otrzymała wspomniana już Jadwiga Emilewicz, jednak przykładów, w których wysoki wynik procentowy nie przełożył się na zdobycie mandatu, nie brakuje.
Druga pod tym względem jest Wioletta Kulpa, również z PiS, startująca z czwartego miejsca w okręgu nr 16. Płocka radna otarła się o Sejm, bo jej ugrupowanie uzyskało tam wysoki wynik 44 proc. poparcia, wprowadzając do parlamentu pięcioro posłów. Mimo że sama uzyskała 4,13 proc. wszystkich głosów (jednocześnie prawie 9,5 proc. głosów na PiS), to wyprzedzili ją: wiceminister klimatu Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski (ósmy na liście) oraz Anna Cicholska (pozycja nr 5). Co ciekawe, o tym, że to Cicholska, a nie Kulpa uzyskała mandat, zadecydowała różnica 800 głosów.
Z marzeniami o Sejmie pożegnać się musi także inny samorządowiec - Rafał Ryszczuk, burmistrz Kisielic (woj. warmińsko-mazurskie). Wydawało się, że polityk związany z Polską 2050 Szymona Hołowni może być pewny zwycięstwa - był on bowiem "jedynką" Trzeciej Drogi w okręgu nr 34 (Elbląg i okolice). Nie udało się - jedyny mandat, który przypadł temu ugrupowaniu, trafił do "dwójki", czyli do Zbigniewa Ziejewskiego z PSL. Przedstawiciel ludowców wygrał to wewnętrzne starcie różnica 600 głosów (4,24 proc. poparcia w stosunku do 4,04 proc.)
Szczęścia nie mieli także liderzy list Konfederacji w okręgach 10 (Piotrków Trybunalski, Skierniewice) i 12 (Oświęcim, Wadowice). "Jedynką" Konfederacji w okręgu nr 10 był Patryk Marjan (uzyskał indywidualnie wynik 3,9 proc. głosów), a w okręgu nr 12 - Bartosz Wilczyński (4 proc. głosów). To było za mało na mandaty.
Źródło: tvn24.pl, PKW