Do Prokuratury Regionalnej w Warszawie zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z interwencją policji wobec posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej. Pismo z prośbą o wyjaśnienia złożył również do Komendanta Stołecznego Policji nadinspektora Pawła Dzierżaka zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk.
Jak powiedział pełnomocnik Kingi Gajewskiej mecenas Jacek Dubois, w zawiadomieniu zarzucono możliwość popełnienia przez interweniujących policjantów przestępstw z art. 231. Kodeksu karnego - przekroczenia uprawnień, art. 189. Kk - bezprawnego pozbawienie wolności i art. 222. Kk czyli naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.
Czytaj również: Reporter TVN24 o interwencji policji wobec Kingi Gajewskiej. "Wielokrotnie było powtarzane, że to jest posłanka" W czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, Borys Budka oświadczył, że klub KO również złoży do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie. Powiedział, że funkcjonariusze policji "dokonali bezprawnego zatrzymania, dopuszczając się naruszenia nietykalności cielesnej".
KO składa zawiadomienie do prokuratury
- Żądamy, by prokuratura ujawniła osoby, które wydały takie polecenia. Policjanci mieli od samego początku świadomość, z kim mają do czynienia. Konstytucja gwarantuje każdemu obywatelowi prawo do swobody wypowiedzi. Policjanci zachowali się jak polityczne biuro Kaczyńskiego. Zhańbili swój mundur - podkreślił Budka.
Według niego jest "możliwe, że policjanci popełnili przestępstwo, dodatkowo uniemożliwiając poinformowanie opinii publicznej o aferze wizowej PiS". - Tego rodzaju działanie miało na celu zastraszenie osób, które brały udział w tym wydarzeniu. Incydent naruszył nietykalność cielesną posłanki Kingi Gajewskiej oraz wyczerpano nim znamiona przestępstw stypizowanych w kodeksie karnym. Oczekujemy, że głos w tej sprawie zabierze marszałek Sejmu" - podsumował przewodniczący klubu KO.
Interweniuje zastępca RPO
Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk zwrócił się do komendanta stołecznego policji nadinspektora Pawła Dzierżaka o zbadanie sprawy.
"Zwracam się do Pana Komendanta o zbadanie tej sprawy ze szczególnym uwzględnieniem istnienia podstaw prawnych i faktycznych do podjęcia interwencji, a także ustalenie przyczyn, które spowodowały, że funkcjonariusze Policji posiadając informację, iż osoba, wobec której podejmują interwencję posiada immunitet parlamentarny, nie zweryfikowali na miejscu tej informacji, lecz zastosowali wobec niej środki przymusu bezpośredniego oraz o poinformowanie Rzecznika o poczynionych ustaleniach" - czytamy w piśmie.
Ponadto pisze, że "z filmów dostępnych w internecie wynika, że podejmujący interwencję funkcjonariusze byli informowani o tym, że Pani Kinga Gajewska jest posłanką na Sejm, zarówno przez nią samą, jak również przez inne osoby". Jak zaznacza dalej "pomimo to funkcjonariusze nie zweryfikowali tej informacji na miejscu poprzez umożliwienie okazania legitymacji poselskiej, lecz zastosowali środki przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej w celu doprowadzenia Posłanki do samochodu policyjnego, w którym została zamknięta i dopiero wówczas nastąpiła stosowna weryfikacja".
Otwock. Interwencja policji wobec Kingi Gajewskiej
Zawiadomienie do prokuratury dotyczy wydarzenia w Otwocku, gdzie we wtorek odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami. Funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej, na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych, widać, jak posłanka KO jest wprowadzana do policyjnego auta.
Stołeczna policja oświadczyła, że funkcjonariusze interweniujący wobec posłanki KO, nie mieli świadomości, że mają do czynienia z parlamentarzystką. "Policjanci, podejmując interwencję w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z panią poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - podkreśliła Komenda Stołeczna Policji w mediach społecznościowych. Szef MSWiA Mariusz Kamiński, odnosząc się do interwencji, mówił w środę w radiu Zet, że policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa. "Tak było w mojej opinii, w tym przypadku. Na ten moment nie widzę podstaw do tego, aby wyciągać konsekwencji wobec policjantów" - podkreślił Kamiński.
W środę stołeczna policja opublikowała na platformie X (dawny Twitter) nagranie, na którym widać interwencję wobec posłanki Gajewskiej. Na udostępnionym filmie policjanci podchodzą do mówiącej przez megafon posłanki. Funkcjonariusz informuje ją, że interwencja ma związek z podejrzeniem popełnienia wykroczenia z art. 51. Kw (zakłócenie porządku publicznego)."Proszę o okazanie dokumentu tożsamości policjantom. Nie można używać urządzeń nagłaśniających, gdy nie ma zgłoszonego zgromadzenia" - mówi na filmie policjant.
Następnie proszą, by przeszła na bok i prowadzą ją w kierunku radiowozu. "Jestem posłem" - mówi kobieta. "Co ja zrobiłam złego?" - pyta. Przy radiowozie powtarza, że oświadczyła, że jest posłem. "Pokaże nam pani legitymację" - powtarza policjant. Wokół słychać głosy, potwierdzające, że jest posłanką.
Wylegitymowanie posłanki KO Kingi Gajewskiej
W radiowozie policjanci jeszcze raz proszą o okazanie dokumentu tożsamości. Dowódca funkcjonariuszy pyta, czy jest posłanką, a gdy Kinga Gajewska potwierdza, prosi o pokazanie legitymacji. "Chciałam, tylko mnie trzymaliście za ręce" - odpowiada. "Wielokrotnie mówiłam, że jestem posłanką. Potwierdził to także poseł Zalewski" - dodaje. Policjanci powtarzają, żeby pokazała im legitymację poselską. "Pouczajcie panią, dopóki nie pokaże legitymacji poselskiej. Gdyby pani pokazała legitymację, policjanci odstąpiliby" - wyjaśnia dowódca.
Czytaj też: Wawrykiewicz o interwencji policji wobec posłanki Gajewskiej: była absolutnie niezgodna z prawem
Ostatecznie posłanka Gajewska pokazuje policjantom legitymację poselską w telefonie, w aplikacji mObywatel. "Co to jest?" - pyta policjant. Posłanka wyjaśnia, że jest to legitymacja poselska, która od miesiąca jest dostępna w aplikacji mObywatel. Dowódca wydaje polecenie, żeby policjanci spisali dane Gajewskiej, że jest posłanką i napisali, że dopiero teraz pokazała legitymację. Jednocześnie informuje ją, że nie jest zatrzymana. Film kończy się, gdy posłanka wysiada z radiowozu.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24