Nowe autobusy, remont kamienic, a może kampania informacyjna na temat nowych stawek wywozu śmieci? Eksperci przerzucają się propozycjami, na co lepiej przeznaczyć pieniądze, które miasto chce przekazać Śląskowi Wrocław.
28 mln zł - tyle od 2009 roku miasto przekazało Śląskowi Wrocław - poinformował w środę sekretarz urzędu miasta.
Jeszcze 14 marca sekretarz miasta, Włodzimierz Patalas mówił, że więcej pieniędzy miasto klubowi nie przekaże. Jednak, aby móc grać w następnym sezonie, Śląsk Wrocław musi otrzymać licencję na grę w ekstraklasie. Potrzebne są dokumenty i gwarancje finansowe. Miasto, by uchronić klub przed upadłością, znalazło więc sposób na przelew. Zagwarantowane 12 mln zł trafi do Śląska nie jako forma finansowania klubu, ale środki na promocję miasta poprzez piłkę nożną.
Za droga promocja?
- To jest bardzo droga promocja i nie uważam, że finansowanie działaczy i piłkarzy to najlepszy sposób. Sam fakt utrzymania tej drużyny jest niebagatelny. Podpisanie umów z przeciętnymi piłkarzami, którzy zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy złotych jest ewenementem na świat piłkarski w Polsce – uważa dr Beniamin Noga, ekonomista, a przy okazji fan Śląska Wrocław.
Według niego, ani miasto, ani Śląsk Wrocław nie wykorzystały kuponu, jakim było zdobycie mistrzostwa Polski. Nie było inicjatywy, która przyniosłaby jakieś zyski finansowe, a promowanie Wrocławia przez ligowe mecze to nienajlepszy pomysł.
- Miasto mogłoby finansować mecze europejskich pucharów, gdzie faktycznie istotnym elementem jest promowanie samej nazwy „Wrocław”. Natomiast promowanie meczów ligowych, które mają przeciętne znaczenie, nie powinno być rolą miasta – dodaje.
"Pieniądze mogłyby pomóc mieszkańcom na co dzień"
Eksperci uważają, że pieniądze, jakie miasto chce przekazać klubowi można lepiej wydać.
- Te pieniądze mogłyby pomóc mieszkańcom w ich codziennym życiu. To mogłyby być remonty kamienic, kolejne miejsca w przedszkolach, nowe linie tramwajowe, zwiększenie częstotliwości kursowania autobusów – wylicza Marek Karabon z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia.
- Za 12 mln zł wyremontowanych zostanie w tym roku 8 kamienic. Łatwo więc policzyć, że kolejna pożyczka dla Śląska to 8 kamienic mniej, które stałyby się wizytówką dzielnicy – dodaje.
Tramwaj, autobusy albo kampania
- Zawsze mówią, że budżet miasta nie jest z gumy, ale jakoś na Śląsk pieniądze zawsze się znajdują – zwraca uwagę Piotr Antoniewicz z Inicjatywy Ósmego Marca.
Według niego, pieniędzy ze Śląska wystarczyłoby na kampanię informacyjną o nowych opłatach za wywóz śmieci oraz poprawę funkcjonowania komunikacji miejskiej. Za 12 mln zł można kupić 12 nowych autobusów, a Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji przygotowuje się właśnie do kupna 25 pojazdów.
- Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że Wrocław ma bardzo napiętą sytuację finansową. Każde miliony przeznaczone na Śląsk Wrocław to są miliony obcięte z rzeczy, które dotyczą ich codziennie – dodaje Karabon.
Straż pożarna gasi pożar
- Przedstawiciele magistratu powiedzieli kiedyś, że miasto nie jest strażą pożarną dla Śląska. I od tej pory nic takiego się nie stało przecież, żeby miasto przestało nią być. A cały czas zachowuje się właśnie tak, że gasi tylko pożary, ale nie buduje jakiejś projekcji na przyszłość – ocenia dr Noga.
Wciąż otwarta pozostaje także sprawa udziałów Wrocławia w Śląsku.
Przedstawiciele miasta 14 marca poinformowali, że Wrocław chce odkupić od Zygmunta Solorza- Żaka, większościowego właściciela, 51 proc. jego udziałów. Wycenili je na 8,7 mln zł. - Musimy te udziały odkupić i sprzedać lepszemu inwestorowi, któremu będzie zależało na Śląsku - mówił wtedy sekretarz miasta. - W innym przypadku może teoretycznie dojść do upadłości klubu i musimy działać szybko. Niestety, ze strony pana Solorza jest wielka cisza i zero odzewu - informował.
- Koniec końców, miasto znalazło kupca na pół Śląska. Tylko okazało się, że tym kupcem jest Rafał Dutkiewicz, który zamiast sprzedać swoją połowę, postanowił dokupić sobie drugą – denerwuje się Karabon, który razem z TUWM, już na początku listopada domagało się sprzedania przez miasto udziałów w Śląsku.
Pieniądze bez kontroli?
Piotr Antonowicz zwraca także uwagę, że miasto nie chce ujawnić informacji na temat kondycji finansowej klubu. Ta miała się pojawić w środę na nadzwyczajnej sesji rady miasta. Ale się nie pojawiła, bo jak mówił Jacek Ossowski, przewodniczący rady miasta, takich informacji udzielić nie może, bo Wrocław ma mniejszościowy pakiet udziałów.
- To my jesteśmy współwłaścicielami budżetu i to my finansujemy Śląsk. Czemu nie możemy dostać informacji o tym, co się dzieje z tymi pieniędzmi? Śląsk to studnia bez dna, a nad przepływem pieniędzy nikt nie ma kontroli – denerwuje się Antoniewicz.
Autor: ansa/bieru/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: MPK Wrocław, TVN24 Wrocław