"Ze względu na znaczenie USA dla naszego bezpieczeństwa nie do przyjęcia jest sytuacja, kiedy prezydent czy premier mają zablokowane kontakty z głównym sojusznikiem" - miał napisać w ujawnionej przez onet.pl analizie Jan Parys, były już szef gabinetu ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza. Dokument miał powstać w MSZ w reakcji na notatkę polskiej ambasady w Waszyngtonie.
Według informacji onet.pl podanych we wtorek, w związku z nowelizacją ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz. Do czasu przyjęcia zmian w ustawie prezydent ani wiceprezydent USA mają nie spotykać się z polskim prezydentem czy premierem - wynika z publikacji.
Według portalu ultimatum zostało sformułowane przez wysokiej rangi oficjeli amerykańskich na spotkaniu z polskimi dyplomatami. Kluczową postacią na tym spotkaniu miał być Wess Mitchell, jeden z najbliższych współpracowników szefa dyplomacji USA.
Istnienie ultimatum potwierdza notatka polskiej ambasady w Waszyngtonie z 20 lutego - pisze onet.pl. Amerykanie mieli też wspominać na spotkaniu o blokadzie finansowania wspólnych projektów wojskowych.
"Potrzebne są konsultacje zmian"
W środę portal podał, że na podstawie notatki polskiej ambasady, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych powstała między innymi analiza Jana Parysa, który do 28 lutego pełnił funkcję szefa gabinetu ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza.
W dokumencie, którego daty sporządzenia nie podano, Parys ma - według doniesień portalu onet.pl - opisywać spotkanie polskich dyplomatów z wysokiej rangi oficjelami amerykańskimi i zauważyć , że "ze względu na znaczenie USA dla naszego bezpieczeństwa nie do przyjęcia jest sytuacja, kiedy prezydent czy premier mają zablokowane kontakty z głównym sojusznikiem".
"Moim zdaniem uregulowanie sporu z USA jest ważniejsze niż spór z Izraelem czy rozmowy z KE [Komisją Europejską - przyp. red.] na temat praworządności" - miał napisać Parys. Jak dodał onet.pl, powoływał się również na sygnaturę notatki sporządzonej przez ambasadę: nr Z-99/2018.
Parys miał przestrzegać przed bagatelizowaniem opinii Wessa Mitchella i napisać w analizie, że "potrzebne są decyzje, które nie tylko wyjaśnią nasze intencje, lecz wyeliminują kwestie sporne".
"Jednym słowem zmiany w ustawie o IPN nie mogą być wynikiem kompromisu między TK, Sejmem i kierownictwem PiS. Potrzebne są konsultacje zmian z DS [Departamentem Stanu - red.]" - miał dodać.
"Są rzeczy, o których nie należy rozmawiać publicznie"
Jan Parys, który po odejściu z funkcji szefa gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych pracuje w Akademii Dyplomatycznej MSZ, nie chciał komentować przytaczanej analizy.
- Cokolwiek było pisane, to analizy wewnętrzne MSZ i nie będę się na ich temat wypowiadał - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami portalu. Dodał, że "są rzeczy, o których nie należy rozmawiać publicznie". Na uwagę, iż rząd twierdzi, że w notatce nie było mowy o "blokadzie" ze strony Amerykanów, odparł:
- Nie powinniście w ogóle mieć takich materiałów. Jest oficjalne stanowisko MSZ w tej sprawie.
TVN24 nie udało się skontaktować w środę z Janem Parysem.
MSZ: możliwość popełnienia przestępstwa
Ministerstwo Spraw Zagranicznych wieczorem w środę zabrało głos w sprawie opublikowanego przez onet.pl artykułu o notatce sporządzonej przez ambasadę.
"W odniesieniu do publikowanych przez portal onet.pl informacji dotyczących korespondencji niejawnej oraz służbowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych informujemy, że dokument oznaczony sygnaturą Z-99/2018 jest dokumentem niejawnym. Ujawnienie wskazanego szyfrogramu nie jest możliwe" - oświadczył resort dyplomacji w komunikacie zamieszczonym na Twitterze.
"MSZ podjął działania w związku z możliwością popełnienia przestępstwa określonego w art. 266 Kodeksu Karnego" - dodało Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP (@MSZ_RP) 7 marca 2018
Artykuł 266, na który powołuje się MSZ, dotyczy przestępstw przeciwko ochronie informacji:
§ 1. Kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej informację stanowiącą tajemnicę służbową lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
"Mamy w tej sprawie kontrowersje"
O ujawnioną przez onet.pl analizę Jana Parysa dziennikarze pytali wiceszefa MSZ Konrada Szymańskiego.
- Mogę tylko wyrazić ubolewanie, że notatki wewnętrzne - przypuszczalnie, bo nie widziałem tego dokumentu - są przedmiotem deliberacji publicznych. Na pewno nie będę się do tego przykładał i nie będę komentował publicznie dokumentów, które mają charakter wewnętrzny - skomentował Szymański.
Zauważył, że to, iż niektórzy politycy amerykańscy wyrażali sceptycyzm czy głosy krytyczne wobec potencjalnej roli, jaką może odegrać nowelizacja ustawy o IPN, nie jest niczym nowym.
- Mamy w tej sprawie kontrowersje. Nie podzielamy przekonania, że ustawa może przynosić tak opłakane skutki dla wolności wypowiedzi. Stąd wnoszone tam korekty. Ta kontrowersja nie jest niczym nowym, nie jest niczym nadzwyczajnym. Jesteśmy w trakcie jej wyjaśniania - tłumaczył.
Rzeczniczka Departamentu Stanu odpowiada
We wtorek o doniesienia onet.pl - dotyczące ultimatum, że Amerykanie wstrzymają spotkania najwyższego szczebla z polskimi władzami do czasu zmiany nowej ustawy o Instytutu Pamięci Narodowej - pytana była rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert.
- Bardzo jasno przedstawiliśmy nasze obawy związane z tą ustawą [o IPN - przyp. red.] - powiedziała. Przypomniała o oświadczeniu sekretarza stanu Rexa Tillersona, własnych wypowiedziach oraz komunikatach biura spraw europejskich. Podkreśliła jednak, że "doniesienia na temat domniemanego zawieszenia naszej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa czy dialogu na wysokim szczeblu są po prostu nieprawdziwe".
- Polska jest naszym bliskim sojusznikiem w NATO. Tak pozostanie, to się nie zmieniło. Nie oznacza to, że nie ma między nami nieporozumień dotyczących ustawy, która weszła w życie. Zajęliśmy w tej sprawie bardzo jasne stanowisko - zaznaczyła Nauert.
Morawiecki: ktoś został wprowadzony w błąd
W środę premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że doniesienia, które ujrzały światło dzienne we wtorek, "okazały się nieprawdziwe" i ocenił, że "ktoś został wprowadzony w błąd".
- Ja to mogę potwierdzić, ponieważ na naszym poziomie, w różnych aspektach, gospodarczych, zbrojeniowych, toczą się cały czas rozmowy, tak jak się toczyły do tej pory, i nie ma tutaj żadnych zmian - podkreślał szef rządu. Morawiecki określał jako "dementi" oświadczenie rzeczniczki amerykańskiego Departamentu Stanu.
Zmiany w ustawie o IPN
Nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej weszła w życie 1 marca. Zakłada ona między innymi, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi, a także zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Nowela wywołała krytykę między innymi ze strony Izraela i USA.
Prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz przeanalizował kwestię tak zwanej określoności przepisów prawa.
Autor: js//now / Źródło: Onet.pl, PAP, tvn24.pl, TVN24