Wypoczywający w wielu miejscach Polski zderzą się w te wakacje z nowym prawem wodnym. Tam gdzie nie ma kąpielisk z prawdziwego zdarzenia kąpiel będzie bezpieczna tylko przez miesiąc w roku. Przez resztę wakacji miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli będą miały status dzikich.
Nie wiadomo jeszcze, ile dokładnie będzie w Polsce miejsc, gdzie kąpiel zostanie dopuszczona tylko na jeden miesiąc w roku. Gminy miały do 20 maja podjąć uchwały w tej sprawie. Nikt jeszcze nie policzył miejsc okazjonalnie przeznaczonych do kąpieli, bo uchwały dopiero się uprawomocniają i w większości czekają na ogłoszenie w dziennikach urzędowych wojewodów.
Kąpieliska z prawdziwego zdarzenia to w Polsce rzadkość, statystycznie są w co piątej gminie. Jeszcze rok temu były w co dziesiątej. Rozróżnienie między prawdziwymi kąpieliskami a "miejscami wykorzystywanymi do kąpieli" istniało w Polsce od 2004 roku - odkąd weszliśmy do Unii Europejskiej.
Łatwiej stworzyć miejsce do kąpieli niż kąpielisko
Mianem "kąpieliska" Unia Europejska pozwala określać tylko takie miejsca, gdzie jest czysta woda, uporządkowana gospodarka ściekowa w okolicy (na przykład nie ma w pobliżu szamb bez dna), wiadomo, skąd się bierze woda w zbiorniku wodnym (skąd wpływa i dokąd wypływa), czystość wody jest badana co najmniej cztery razy w roku (przed sezonem i nie rzadziej jak co miesiąc w ciągu sezonu), a wszelkie zmiany w składzie wody trzeba meldować do Komisji Europejskiej za pośrednictwem Głównego Inspektora Sanitarnego. Zasady tworzenia kąpielisk są w Polsce objęte prawodawstwem unijnym, bo Unia ma swoją dyrektywę kąpieliskową.
W dodatku, jak metaforycznie ujmuje to rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar, z prawdziwymi kąpieliskami jest tak, że jak już wejdzie się do tej wody, to niełatwo jest z niej wyjść. Bo jeżeli gmina z jakichś przyczyn zrezygnuje z prowadzenia kąpieliska, musi szczegółowo raportować inspekcji, co było tego przyczyną.
- Ale posiadanie kąpieliska to dla gminy nobilitacja - zaznacza Bondar.
"Okazjonalnie" znaczy 30 dni
Większość polskich gmin nie chce brać całorocznej odpowiedzialności za prawdziwe kąpielisko. Dlatego przez 13 lat istniało pojęcie "miejsca wykorzystywanego do kąpieli". W takich miejscach wystarczyło, że gmina zbada głębokość, założy żółte boje dla nieumiejących pływać, czerwone boje dla pływaków i będzie badać wodę tylko latem (raz przed i raz w trakcie działania miejsca). W takim miejscu ma dyżurować jednocześnie po dwóch ratowników niezależnie od wielkości miejsca.
Nowe prawo wodne dodało do pojęcia "miejsce wykorzystywane do kąpieli" jedno słowo. Brzmi ono "okazjonalnie" i całkowicie odmieniło oblicze wypoczynku nad wodą.
Ustawodawca doprecyzował, co rozumie przez to pojęcie. Chodzi o "okres nie dłuższy niż 30 dni w roku kalendarzowym". Gminy nie mogą więc już organizować tymczasowych miejsc do kąpieli na całe wakacje. Mogą tylko na miesiąc.
Ponad 200 gmin, które w porę zorientowały się, co się święci z nowym prawem wodnym, przeszły w ubiegłym roku procedury uzyskiwania dla swoich miejsc do kąpieli statusu prawdziwych kąpielisk. Wskutek tych działań - jak informuje nas rzecznik GIS - liczba kąpielisk w Polsce zwiększyła się dwukrotnie. Było niewiele ponad 200, jest obecnie mniej więcej 500.
Kąpiel tylko w weekendy albo tylko w lipcu
Gmin w Polsce jest 2,5 tysiąca, z czego większość ma na swoim terenie rzeki i jeziora, chętnie wykorzystywane do kąpieli. W tym roku na wakacje prawdziwego kąpieliska urządzić już się nie da. Zamiar tworzenia kąpieliska należy zgłosić do służb sanitarnych i ochrony środowiska do końca roku poprzedzającego otwarcie kąpieliska.
W Konstantynowie Łódzkim (woj. łódzkie) okazjonalne wykorzystanie do kąpieli ośrodka Nad Stawem ma trwać od 1 do 30 lipca tego roku. W Serocku (woj. mazowieckie) nad Narwią - od 23 czerwca do 22 lipca. W Pionkach (woj. mazowieckie) - jak donosi miejscowy serwis "Riposta" - wolno będzie się kąpać przez dziesięć letnich tygodni, ale tylko w piątki, soboty i niedziele. W sumie wypadnie 30 dni. W Ostrołęce (woj. mazowieckie) pod koniec czerwca i na początku lipca "miejsce tymczasowo wykorzystywane do kąpieli" ma działać w soboty i niedziele. Potem również w piątki. A w długi sierpniowy weekend przez pięć dni bez przerwy.
Co w takim razie z pozostałymi letnimi dniami, gdy ludzie będą chcieli sobie popływać? Pytamy o to rzecznika Głównego Inspektora Sanitarnego.
- W okresie poza ustawowym terminem będą to z punktu widzenia prawa dzikie plaże - tłumaczy Jan Bondar.
Dwa miejsca do kąpieli, a granica płynna
W Będzinie (woj. śląskie) będzie można kąpać się całe lato. Tamtejsza Rada Miejska wpadła na błyskotliwy pomysł, jak poradzić sobie z przepisami dotyczącymi kąpielisk i miejsc do kąpieli.
Wymyślono mianowicie, że będą dwa miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli - jedno czynne w lipcu, drugie w sierpniu. Tyle, że z treści uchwały wynika, że oba położone są na tej samej działce i niemal w tym samym odcinku biegu Przemszy. Różnica w odległości między nimi wynosi 20 metrów, dojście jest z tej samej plaży, a granica między nimi - siłą rzeczy i natury - dość płynna. Formalnie jednak powstaną dwa "miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli" i będzie można się kąpać całe wakacje.
Jeszcze dalej poszła Rada Miasta Stołecznego Warszawy. Wyznaczyła na Jeziorku Czerniakowskim aż trzy "miejsca okazjonalnie przeznaczone do kąpieli". Każde z nich obowiązuje od połowy poprzedniego do połowy następnego miesiąca. Oznacza to, że w Jeziorku Czerniakowskim można będzie się kąpać od 16 czerwca do 9 września. Granice miejsc do kąpieli określono współrzędnymi geograficznymi. W każdym miesiącu współrzędne graniczne są inne.
- Nie jest to zakazane działanie, aczkolwiek nie to było intencją ustawodawcy - komentuje te legislacyjne zabiegi rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego.
"Miejsca okazjonalne" miały być bodźcem
Co zatem było intencją ustawodawcy? Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że ograniczenie "okazjonalności" do 30 dni miało być bodźcem zachęcającym do tego, żeby jednak tworzyć regularne kąpieliska.
"W przypadku miejsc wykorzystywanych do kąpieli miał to być stan przejściowy, do czasu kiedy właściciel takiego miejsca, dążąc do zapewnienia lepszych/bezpiecznych warunków dla osób korzystających z tej formy rekreacji, zmieni jego status na kąpielisko" - zapewnia wiceminister zdrowia Zbigniew Król w piśmie do posłów Adama Ołdakowskiego i Jerzego Gosiewskiego reprezentujących wyborców z województwa warmińsko-mazurskiego, gdzie znajduje się dwa i pół tysiąca jezior.
Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego nie ma jednak złudzeń. - Część gmin nigdy nie stworzy na swoim terenie prawdziwych kąpielisk, bo wiąże się to z dodatkową pracą i co tu ukrywać, dużą odpowiedzialnością - dodaje rzecznik GIS.
Samorządy, które tworzą w bezpośrednim sąsiedztwie więcej niż jedno "miejsce okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli", nie uzasadniają tego faktu potrzebą "wydłużenia" ustawowego terminu. Narażałyby się w ten sposób na zarzut obejścia prawa i uchylenia uchwały przez wojewodę. Samorząd Będzina uzasadnia więc, że stworzenie dwóch miejsc "pozwoli na zwiększenie ilości osób kąpiących się w rzece".
Rada Miasta Stołecznego Warszawy w następujący sposób tłumaczy wydzielenie trzech teoretycznie różnych, choć pozostających na tym samym niewielkim akwenie, miejsc do kąpieli: "Separacja tych miejsc zapewni, że teren rezerwatu nie zostanie nadmiernie wyeksploatowany" - czytamy w uzasadnieniu do uchwały. Jeziorko Czerniakowskie jest bowiem chronionym obiektem przyrodniczym.
Autor: jp//now / Źródło: tvn24.pl