Na dnie jeziora Bełdany w Rucianem-Nidzie, instruktor nurkowania znalazł aparat fotograficzny. Skorodowany sprzęt, mógł leżeć pod wodą nawet 11 lat. Jednak udało się wyjąć kartę pamięci, oczyścić ją i odtworzyć kilkadziesiąt zdjęć. Znalazca szuka teraz ich właścicieli. Ostatnie pochodzą z maja 2008 roku.
Sam aparat nie nadaje się już do robienia zdjęć. Po kilkunastu latach pod wodą pokryła go warstwa osadu. Ale zachowała się karta pamięci, a na niej kilkadziesiąt zdjęć.
- Widać na nich to, co ludzie robią latem. Przeprawiają się przez śluzę Guzianka, są zdjęcia z Mikołajek i z jachtu, jak ludzie spędzają wolny czas – wymienia Piotr Przystawik, instruktor i właściciel szkoły nurkowania Mazury Diving.
Trzy rodzinne zdjęcia są dostępne na Facebooku szkoły nurkowania. Cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem, ale na razie nie udało się nawiązać kontaktu z tymi osobami
- Mam nadzieję, że właściciele aparatu wreszcie się znajdą. Byłoby to dla nas bardzo miłe, mam nadzieję, że dla nich również. Cieszylibyśmy się tym, że mogliśmy komuś pomóc – mówi Przystawnik.
Sztuczna szczęka na dnie jeziora
Piotr Przystawik nurkując wyciągał już z wody różne przedmioty. Wielokrotnie trafiał na cyfrowe aparaty fotograficzne, a także starsze analogowe. Obecnie częstym znaleziskiem są telefony komórkowe.
- W wodzie znajduje się przeróżne przedmioty. Takie sprzed lat, nawet sprzed wojny i teraźniejsze. Teraz można znaleźć wszystko. Od sztucznej szczęki do silnika od łodzi - wymienia nurek.
Ciekawsze okazy zostawia sobie i tworzy z nich kolekcję. Mniej zajmujące przedmioty trafiają na wysypisko śmieci. Niestety, wciąż najliczniej wyciągane z wody są śmieci, szczególnie szklane butelki i puszki.
Autor: nina/gp / Źródło: TVN 24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl