Czynności podejmowane przez Geralda Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych - ocenił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Prokuratura dokonuje społecznej dezinformacji - odpowiedział pełnomocnik Birgfellnera, mecenas Jacek Dubois. Jak dodał, śledczy dostali "cały podstawowy materiał, który daje dane uprawdopodabniające, iż do czynu zabronionego doszło".
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Łukasz Łapczyński odniósł się w czwartek do przebiegu współpracy śledczych z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem i jego pełnomocnikami - Romanem Giertychem i Jackiem Duboisem. Austriak oskarża prezesa PiS o oszustwo w związku z planowaną inwestycją budowy wieżowca w Warszawie. Złożył zawiadomienie do prokuratury.
- Mocno należy podkreślić fakt, że dotychczas zeznania zawiadamiającego są bardzo zdawkowe, a on sam zasłania się w wielu wypadkach niepamięcią - przekazał Łapczyński.
"Nieuzasadnione wydłużenie czynności"
Prokurator dodał, że "czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów - takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, brak doręczenia oryginałów nagrań, a także dotychczasowa treść zeznań - wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu".
- Podejmowane przez zawiadamiającego i jego pełnomocnika działania i zaniechania wskazują, że próbują oni co najmniej spowolnić postępowanie karne, o czym świadczy także brak przedłożenia przez nich jakichkolwiek nagrań wskazanych w zawiadomieniu, a także nieprzedłożenie ich w trakcie pierwszego przesłuchania - komentował prokurator.
Jak dodał, zawiadamiający przekazał prokuratorom nagrania dwóch rozmów 13 lutego, "dopiero na stanowcze żądanie prokuratora".
- Nośnik elektroniczny przedstawiony prokuraturze zawierał jakieś zapisy dwóch rozmów, co do których nie można stwierdzić z całą pewnością, czy dotyczą one spotkań wskazanych przez zawiadamiającego i opisanych w "Gazecie Wyborczej" - ujawnił prokurator. Zaznaczył, że do chwili obecnej prokurator nie otrzymał oryginałów nagrań.
Jednocześnie prokuratura poinformowała, że w środę po południu pełnomocnik zawiadamiającego mecenas Roman Giertych "przesłał do prokuratury faksem pismo, w którym poinformował, że jego klient nie stawi się na wezwanie w dniach 21 i 22 lutego". "Jako przyczynę niestawiennictwa wskazał pobyt poza Polską jego klienta w tym czasie. Jednocześnie zaproponował kontynuowanie czynności przesłuchania w terminach 28 lutego lub 1 marca" - poinformowała prokuratura.
Dubois odpowiada na słowa prokuratury
- Nieprawdą jest, że do wszczęcia postępowania konieczne jest zakończenie przesłuchania pokrzywdzonego. Wielokrotnie prokuratura wszczyna postępowania z urzędu i w ogóle przesłuchanie pokrzywdzonego nie jest niezbędne do tego wszczęcia - powiedział z kolei mecenas Jacek Dubois.
Jak dodał "prokuratura słuchała naszego klienta przez dwa dni i dostała cały podstawowy materiał, który daje jej dane uprawdopodabniające, iż do czynu zabronionego doszło".
- Zawiadomienia nie opieraliśmy na taśmach, tylko na dokumentach, które w tej sprawie złożyliśmy. To prokuratura zainteresowała się taśmami i poprosiła o ich dostarczenie. Na pierwszą prośbę z prokuratury zostało to z naszej strony spełnione, natomiast prokuratura nigdy nie wspominała o oryginałach, prosiła o zapis cyfrowy, który został jej przekazany - odpowiedział Dubois.
Ponadto, odnosząc się do kwestii wyznaczania terminów przesłuchań Birgfellnera, adwokat zaznaczył, iż "w prokuraturze znalazły się dokumenty dotyczące wskazania, kiedy nasz klient znajduje się poza krajem, a kiedy wraca". - To, że w prokuraturze jest bałagan i te dokumenty nie trafiły do pani prokurator, to wina organizacji pracy w tej jednostce - ocenił.
- Przykro mi, że prokuratura dokonuje społecznej dezinformacji - zaznaczył adwokat.
Taśmy Kaczyńskiego
W końcu stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 roku między innymi prezesa PiS z Birgfellnerem, dotyczącej planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna.
Później "GW" ujawniła fakturę z czerwca 2018 roku, którą wystawiła spółka Nuneaton powołana przez spółkę Srebrna specjalnie do budowy drapacza chmur w centrum Warszawy. Jak podała "Wyborcza", w sumie z podatkiem VAT Birgfellner, który kierował Nuneatonem, chce od Srebrnej 1 miliona 580 tysięcy złotych. W jednej z kolejnych publikacji "GW" opublikowała pełnomocnictwo, którego spółka Srebrna udzieliła Birgfellnerowi do prowadzenia w jej imieniu przygotowań do tego projektu w Warszawie.
Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze przez Dubois zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji. Według pełnomocnika doszło do popełnienia oszustwa na kwotę kilku milionów złotych.
Odpowiedź prezesa PiS
W niedawnym wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej prezes PiS powiedział między innymi, że Birgfellner "żądał pieniędzy za prace, które były nieudokumentowane w żaden sposób". "Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom" - powiedział Kaczyński.
W lutym prokuratura dwukrotnie przesłuchiwała Birgfellnera w związku ze złożonym w styczniu zawiadomieniem.
Autor: mjz / Źródło: PAP