Uważam, że będzie mniej pobłażliwości prokuratury na rozmaite przejawy nienawiści, a także trochę więcej wstrzemięźliwości w operowaniu słowem, które może linczować - przyznał europoseł PO Janusz Lewandowski w "Faktach po Faktach", pytany o to, co może zmienić się po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Podkreślił jednocześnie, że w Polsce "sianie nienawiści jest metodą rządzenia i utrwalania władzy".
Janusz Lewandowski był obecny na pogrzebie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ocenił, że uroczystości pogrzebowe "chociaż związane z tragedią, były piękne". - Bardzo podniosłe, wzruszające i to trwa ciągle w Gdańsku - powiedział w niedzielę w "Faktach po Faktach" w TVN24 były unijny komisarz do spraw budżetu i programowania finansowego.
Europoseł Platformy Obywatelskiej stwierdził jednak, że ta atmosfera "nie przeniesie się na nasze życie codzienne". - Świat byłby zbyt piękny, gdyby ten nastrój z Bazyliki Mariackiej przeniósł się na nasze życie polityczne i publiczne - dodał.
Podkreślił jednocześnie, że nieporównywalne są ataki autorstwa osób związanych z opozycją do wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości.
- Niestety, państwowość PiS-u wznosi się na kłamstwie, począwszy od kłamstwa "Polski w ruinie", a sianie nienawiści jest metodą rządzenia i utrwalania władzy - ocenił polityk PO.
- Oczekuję, że będzie mniej pobłażliwości prokuratury na rozmaite przejawy nienawiści, a także trochę więcej wstrzemięźliwości w operowaniu słowem, które może linczować - powiedział Lewandowski, pytany o to, co może się zmienić po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska.
- Pawła Adamowicza odarto z godności, odczłowieczono i w ten sposób stał się zbiorem negatywów, które mogły motywować zabójcę - dodał gość "Faktów po Faktach".
"Defekt dyplomatyczny"
Europoseł PO odniósł się też do przebiegu samej uroczystości pogrzebowej. Komentował między innymi fakt, że prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki podczas pogrzebu Pawła Adamowicza zasiedli dopiero w piątym rzędzie ław w gdańskiej bazylice.
- Nie dopatrywałbym się jakiejś demonstracji w tym usadzeniu prezydenta i premiera - ocenił Lewandowski. - Ja też miałem przydzielone miejsce w tamtym sektorze - zauważył.
- To jest defekt dyplomatyczny. Trzeba się do tego przyznać - dodał. Zwrócił jednak uwagę na wydźwięk polityczny innej sytuacji. - Jakiej my mamy oczekiwać rzeczywistości, gdy pryśnie ten podniosły nastrój? - pytał. - Dyrygent podał ton, nie uczestnicząc w minucie ciszy poświęconej zmarłemu. W ten sposób nie okazał szacunku zmarłemu - podkreślił gość "Faktów po Faktach", przypominając w ten sposób, że Jarosław Kaczyński spóźnił się na salę sejmową, na której posłowie oddawali hołd tragicznie zmarłemu prezydentowi Gdańska.
Autor: asty / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24