Nakaz ewakuacji mieszkańców pięciokondygnacyjnego, wybudowanego w 1966 roku bloku przy Esperanto 16 wydał 5 lutego Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Cztery dni później Pierwsza Wojskowa Spółdzielnia Mieszkaniowa, która jest zarządcą nieruchomości, ewakuowała lokatorów. 24 rodziny zostały zakwaterowane - na koszt zarządcy bloku - w hotelu robotniczym na Sadybie. Pozostałym lokatorom (w bloku jest 45 mieszkań), którzy znaleźli schronienie na własną rękę, spółdzielnia wypłaca dzienny ekwiwalent w wysokości 100 złotych.
Ogrodzonego barierkami bloku pilnuje tymczasem ochrona. Mieszkania są zaplombowane.
"Nie ma zagrożenia"
Obiekt został już skontrolowany przez ekspertów. - W ubiegłym tygodniu dwie niezależne ekipy przeprowadziły oględziny lokali, gdzie zauważono pęknięcia. Ekspertyzy mają powstać w ciągu najbliższych dwóch tygodni – przekazał nam Paweł Przeklasa, pełnomocnik Pierwszej Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Jak stwierdził, ze wstępnych rozmów przeprowadzonych z ekspertami po kontroli wynika, że budynkowi nie grozi katastrofa budowlana. - Na pęknięciach zostały zamontowane specjalne klamry, aby na bieżąco monitorować, czy ubytki się powiększają. Według mojej wiedzy, sytuacja jest stabilna – dodał Przeklasa.
Wersję pełnomocnika spółdzielni potwierdza przedstawiciel jednej z firm, które przygotowują ekspertyzę. - W tej chwili zagrożenia nie ma żadnego, ponieważ nie ma przekształceń w zakresie konstrukcyjnym. Zdecydowanie w budynku będą potrzebne prace wzmacniające. Ale podkreślam, że nic poważnego się nie dzieje – powiedział Tomasz Wojtkiewicz z Warszawskiego Centrum Postępu Techniczno-Organizacyjnego Budownictwa.
Jak zapewnił, ekspertyza ma być gotowa w pierwszym tygodniu marca.
Decyzja o ewakuacji "zbyt pochopna"?
Kiedy lokatorzy będą mogli wrócić do mieszkań? Tego jeszcze nie wiadomo. Przeklasa zapewnia, że spółdzielnia zorganizowała schronienie wszystkim mieszkańcom, którzy tego potrzebowali. - Spółdzielnia zakupiła pralko-suszarkę, bo brakowało takiego sprzętu w hotelu, gdzie zostali zakwaterowani lokatorzy. Staramy się zminimalizować niedogodności związane z ewakuacją. Mieszkańcy, którzy potrzebują zabrać coś z mieszkania, mogą zrobić to w obecności przedstawiciela spółdzielni oraz ochroniarza pilnującego bloku – tłumaczy.
Pełnomocnik spółdzielni uważa, że decyzja o natychmiastowej ewakuacji została wydana przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego zbyt pochopnie i wygenerowała ogromne koszty.
- Inspektor z PINB wydała decyzję na podstawie oględzin części wspólnej budynku oraz rozmów z dwójką mieszkańców. Nikt ze spółdzielni nie został poinformowany o kontroli, a według mnie, ktoś od nas powinien być na miejscu. Byliśmy tą decyzją bardzo zaskoczeni – stwierdził Przeklasa.
Jego zdaniem wystarczy przespacerować się po okolicy, aby stwierdzić, że budynek przy Esperanto 16 w porównaniu do innych bloków znajdujących się w sąsiedztwie jest w bardzo dobrym stanie. – To są budynki głównie z lat 50 i 60. Wtedy budowało się w pośpiechu, i jak najmniejszym kosztem, często na nieuprzątniętych po wojnie gruzach – dodał.
Spółdzielnia: stan techniczny był kontrolowany
Do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie zwróciliśmy się z prośbą o przesłanie uzasadnienia decyzji o ewakuacji. Zapytaliśmy też, ile mieszkań zostało skontrolowanych i jakie konkretnie wady stwierdzono podczas oględzin. Czekamy na odpowiedź.
Pierwsze pęknięcia na ścianie budynku pojawiły się już w 2014 roku, poważniejsze - półtora roku temu. Paweł Przeklasa zapewnił, że okresowe przeglądy techniczne budynku były przeprowadzane zgodnie z prawem budowlanym.
Autorka/Autor: Dariusz Gałązka
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl