Dostawczy samochód z naklejką "służba oczyszczania miasta" zaorał trawnik i zniszczył klomb na Ursynowie. Zdjęcie pojawiło się na Facebooku, a dzielnica zapowiada rozmowę dyscyplinującą.
Zdjęcie dostawczego samochodu, który zakopał się na skwerze przy Cybisa, opublikowało na Facebooku Stowarzyszenie Spółdzielców Osiedla "Jary".
"Samochód wjechał bezsensownie na klomb na skwerze przy Cybisa 5 i zakopał się. Panowie jak wyjechali, zagrabili dziury, niestety lampki na klombie zostały naruszone (aczkolwiek jeszcze świecą). Przy okazji, ten skwer przy Cybisa 3 i 5 został urządzony w ramach budżetu partycypacyjnego Ursynowa, miał nawet otrzymać nazwę, co uchwaliła rada dzielnicy i stąd nasza troska, mieszkańców osiedla o niego" - napisała do nas w wiadomości na Facebook'u Danuta Frączek, autorka zdjęcia.
Post pojawił się też na facebookowej stronie "Święte krowy warszawskie", gdzie warszawiacy publikują zdjęcia aut zaparkowanych gdzie popadnie. "Tak się robi porządki na Ursynowie w wykonaniu jednej załogi ze Służby Oczyszczania Miasta. Kierowca chyba przeszacował wytrzymałość klombu, który uległ zniszczeniu, podobnie jak jego światła przyziemne" – czytamy w podpisie.
Internauci zauważyli, że to nie pierwszy taki przypadek. Na "Świętych krowach" pojawiły się zdjęcia z ulicy Targowej na Pradze Północ, na których widać podobne auto z naklejką "Służba oczyszczania miasta". Samochód, podobnie jak na Ursynowie, zaorał kawałek trawnika przed jednym z bloków. "Pojazdem wyglądającym podobnie do samochodów używanych przez służby miejskie można zaorać pół dzielnicy i nikt skutecznie nie zareaguje" – zauważa jeden z komentujących.
Zniszczenia zasiali trawą
Na skwerze przy Cybisa był reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter. - Jest rozjechany, ale widać, że ktoś starał się uporządkować teren. Koleiny zostały wygładzone, a dziury obsiane trawą. Widać jeszcze uszkodzone oświetlenie - relacjonuje. - Niedaleko tego miejsca jest też dziki parking. Samochody parkują na trawniku utwardzonym kamieniami - mówi dalej.
Mieszkańcy zaczęli komentować zdjęcia zakopanego na ursynowskim skwerze samochodu. "Przecież nie od dziś wiadomo, że to służby niszczenia zieleni. Osoby tam pracujące jeżdżą po parkach jak po drogach, niszcząc wszystko napotkane na drodze" – napisał jeden z nich.
W dyskusję pod postem włączył się Bartosz Dominiak, zastępca burmistrza Ursynowa. Stwierdził, że samochód należy do wykonawcy działającego na zlecenie urzędu dzielnicy, ale i tak nie miał prawa wjeżdżać na trawnik. Zapowiedział, że właściciel firmy zostanie wezwany na rozmowę.
Urząd wezwie ekipę do naprawienia szkód
Zapytaliśmy burmistrza o to, jakie podejmie kroki w tej sprawie. - Ustaliliśmy, że samochód należy do firmy, która na nasze zlecenie wykonuje prace porządkowe. W najbliższym czasie przedstawiciel firmy zostanie zaproszony do urzędu na rozmowę. Będziemy oczekiwać niezwłocznego naprawienia szkód oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec całej ekipy, która była na miejscu. Ponadto do wszystkich naszych wykonawców wyślemy pismo przypominające o zakazie wjazdu na tereny zieleni bez uzyskania każdorazowo wcześniejszej zgody Wydziału Ochrony Środowiska – mówi nam Bartosz Dominiak.
Burmistrz jednocześnie zapowiada, że urząd zdradzi więcej szczegółów na ten temat najwcześniej pod koniec tygodnia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Danuta Frączek