Stołeczny konserwator odpowiada varsavianiście na krytykę sadzenia drzew. "Negacja jest równie szkodliwa, jak skręcanie w drugą stronę"

Wizualizacja zmian na placu Pięciu Rogów
Rozpoczęła się przebudowa placu Pięciu Rogów
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki skomentował słowa varsavianisty Janusza Sujeckiego, który skrytykował pomysł sadzenia drzew na zabytkowych ulicach, takich jak okolice placu Pięciu Rogów czy Środkowa. Stwierdził, że we wszystkim trzeba znaleźć umiar, a "negacja jest równie szkodliwa, jak skręcanie w drugą stronę".

We wtorek varsavianista Janusz Sujecki stwierdził, że w Warszawie prowadzone są działania, żeby zasłonić drzewami zabytkowe obiekty. - Takie działania to odcinanie się od historii miejskiej - zaznaczył.

- We wszystkim trzeba znaleźć umiar i doktryna konserwatorska nie może być rozpatrywana wyłącznie w oderwaniu od innych wartości miasta - powiedział Polskiej Agencji Prasowej Michał Krasucki, stołeczny konserwator. - Całkowite negowanie zieleni w mieście, mieście zabytkowym, jest równie groźne jak np. całkowite ich zadrzewienie. To są dla mnie właśnie dwie skrajne postawy - dodał.

Pogłębiają się wyspy ciepła w mieście

- Można czasem dyskutować, czy jedno drzewo ma być niższe, wyższe, czy taki gatunek, czy inny - ale tu już wchodzimy w dyskusję o rozwiązaniach szczegółowych - tak, żeby oczywiście i elewacja była uwidoczniona i żeby jakieś ważne elementy architektoniczne w pewnej sekwencji na ulicy też były uwzględnione - wskazał konserwator. Zaznaczył też, że wszystkie projekty są bardzo mocno konsultowane, "gdzie znaleźć rozwiązanie, które pogodzi zarówno kwestie zabytkowe i ekspozycje zabytków jak i kwestie klimatyczne, i komfortu użytkowników miasta".

Sujecki martwił się też kwestią sensowności oprowadzania wycieczek i to już w najbliższej przyszłości. - Jeżeli przewodnik pojawi się w przyszłym roku na placu Pięciu Rogów, to co on powie wycieczce? Wyciągnie zdjęcie Domu Braci Jabłkowskich i powie "tak tu stoi Dom Braci Jabłkowskich możecie go zobaczyć na zdjęciu, teraz są drzewa i już go nie zobaczycie" - mówił varsavianista.

Stołeczny konserwator zabytków, odniósł się do tych słów również jako przewodnik. - Ja równie dobrze mogę powiedzieć, że za parę lat w ogóle tych wycieczek nie będzie, bo coraz bardziej pogłębiają się wyspy ciepła w mieście i przy bardzo gorących latach, po prostu się tych wycieczek nie da oprowadzać i mówię tu jako przewodnik warszawski - zaznaczył Michał Krasucki. - Cień też jest potrzebny. Drzewa rzeczywiście tę wyspę ciepła bardzo mocno neutralizują i jakbyśmy porównali Warszawę dzisiejszą do np. XIX-wiecznej to okazałoby się, że w bardzo wielu miejscach, także w tych, o których mówił pan Sujecki, bardzo często te drzewa występowały - przekazał. Przypomniał też, że wówczas projektowanie ulic odbywało w poszanowaniu zieleni i uwzględniało zieleń.

Zieleń jako ekran

Varsavianista podawał również przykład ulicy Ząbkowskiej, gdzie zaprojektowano posadzenie zieleni od ulicy Targowej. - Tak, żeby perspektywa Ząbkowskiej została całkowicie zasłonięta - powiedział dodając, że na szczęście pomysł upadł.

- Ktoś mógłby powiedzieć, że chodzi o troskę o zieleń i środowisko naturalne. Nic bardziej błędnego. W tym czasie wycięto robinię na podwórzu przy Ząbkowskiej 13, która była jeszcze na planach Lindleya. To było ponad stuletnie drzewo - podkreślił. - Tak to teraz wygląda - tnie się zabytkowy drzewostan i planuje się wprowadzenie zieleni jako ekranu - czegoś, co zasłoni miasto, bo miasto to jest przeszłość, to jest historia. Wygląda to tak, jakby nasza historia była nam niepotrzebna - podsumował Sujecki.

Do tych zarzutów również odniósł się stołeczny konserwator. - Jeśli chodzi o Targową, to kiedyś była to bardzo zielona ulica. Natomiast jeśli chodzi o Ząbkowską, to tam problem z drzewami jest taki, że specjalnie nie ma tam miejsca na duże drzewa. Jest to po prostu wąska ulica i mocno "usieciowiona". Są oczywiście miejsca, gdzie zieleń na Ząbkowskiej może się pojawić, np. w miejscu po nieistniejącej zabudowie na narożniku. I wcale nie będzie zasłaniała widoku na ulicę. Wszystko jest kwestią doboru miejsca i wysokości drzew - podkreślił konserwator.

- Natomiast negacja - taka a priori - jest równie szkodliwa, jak skręcanie w drugą stronę i niebranie pod uwagę tego, że miasto w jakimś stopniu zmienia się w czasie. XIX-wieczne miasto też się zmieniało względem miasta wcześniejszego i tutaj trzeba waloryzować wartości biorąc pod uwagę zarówno kwestie zieleni, jak i zabytków oraz ich ekspozycji, czasem bezpieczeństwa itp. -- podsumował stołeczny konserwator.

Czytaj także: