Drogowcy podsumowali pierwszy rok e-kontroli w Stefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego. Twierdzą, że jeden dostosowany do tego pojazd może sprawdzić 10 razy tyle zaparkowanych samochodów, co pieszy patrol.
7 stycznia mija rok, odkąd na ulice Warszawy wjechały dwa białe elektryczne samochody skanujące automatycznie tablice rejestracyjne. Auta służą do tego, by wyłapywać piratów parkingowych. Jak przypomniał ZDM, pod koniec wakacji dołączył do nich trzeci samochód i - jak zapowiada - w planach ma zakup kolejnych.
68 tysięcy kilometrów i 1,3 miliona skontrolowanych aut
"Warszawiakom szybko spowszedniały dziwne pojazdy ze skrzynką na dachu (niektórym kojarzy się bagażnikiem, innym… z trumną), z której 'wyglądało' oko kamery. Efekty były widoczne już wtedy, gdy podsumowaliśmy pierwszy miesiąc. Jedno auto mogło skontrolować dziesięć razy tyle zaparkowanych samochodów, ile dwuosobowy pieszy patrol" – przypomnieli drogowcy.
Jak podsumowali, auta e-kontroli przejechały 68 tysięcy kilometrów i skontrolowały dokładnie 1 342 313 parkujących pojazdów. "Każdy z nich w praktyce dwa razy, bo kontrola polega na dwukrotnym – w przeciągu kilku minut – sprawdzeniu auta parkującego w tym samym miejscu. Chodzi o wykluczenie tych kierowców, którzy przed chwilą przyjechali i jeszcze klikają w aplikacji, albo właśnie poszli zapłacić do parkomatu" – zaznaczył ZDM.
Mniej kar przez pandemię
"To skończyło się wystawieniem 165 722 Dokumentów Opłaty Dodatkowej. Czy to dużo? Przez cały 2019 rok – niepandemiczny – 25 pieszych patroli ZDM (czyli 50 osób zatrudnionych do tego celu) wystawiło 289 010 kar. I choć trudno ubiegłoroczne statystyki do czegoś odnieść, bo w trakcie 2020 r. zmieniła się wysokość kary, zmienił się obszar strefy, w połowie roku zaczęliśmy korzystać z trzeciego auta, a sama pandemia kompletnie zaburzyła ruch drogowy w Warszawie, szacujemy, że jedno auto wykonuje pracę 10 pieszych patroli" – wyliczyli drogowcy.
We wrześniu zwiększyła się kara za brak opłaty parkingowej z 50 do 250 złotych, (170 zł, jeśli ukarany zapłaci w ciągu tygodnia), a sama e-kontrola sprawiła, że szansa na brak mandatu mocno się zmniejszyła.
Przy okazji samochody zbierają też informacje o zajętości miejsc parkingowych, a niedawno na ich dachach pilotażowo zamontowano także czujniki smogu. Jak jednak zapewnił ZDM, auta e-kontroli nie wyprą całkowicie pieszych kontrolerów SPPN – są miejsca, w które trudniej im wjechać albo trudniej dojrzeć tablicę rejestracyjną.
Pomysł warszawskiego start-upu za dwa miliony złotych
E-kontrola to pomysł warszawskiego start-upu, dziś - jak określił ZDM - prężnej już firmy Smart Factor. To innowacyjna technologia łącząca kamerę, laser i GPS. Urządzenie przegląda tablice rejestracyjne zaparkowanych aut i porównuje z bazą pojazdów, których parkowanie jest opłacone. Wskazuje nie tylko numer rejestracyjny, ale też markę auta i co do centymetra miejsce parkowania, oraz odległość od auta e-kontroli.
Zamówienie dwóch aut, razem z osprzętem, oprogramowaniem, szkoleniem i utrzymaniem systemu przez trzy lata, kosztowało ZDM niecałe dwa miliony złotych. W połowie roku dotarło trzecie auto. "W większości skorzystaliśmy z pieniędzy unijnych w ramach Virtual WOF, czyli projektu pod nazwą Wirtualny Warszawski Obszar Funkcjonalny. System jest tak ciekawy i dokładny, a jednocześnie na tyle innowacyjny, że o to jak funkcjonuje pytają inne miasta z Polski i spoza Polski, m.in. Wilno" – dodali drogowcy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZDM