W czwartek punktualnie o godz. 10.00 na bocznicy kolejowej przy ul. Zabranieckiej odbył się pokaz. Rozpędzona lokomotywa zmiażdżyła zaparkowane na torach auto. Strażacy musie użyć hydraulicznego sprzętu, by dostać się do środka i wyciągnąć dwie poszkodowane "osoby".
Przerażenie na twarzach
Nad symulacją zderzenia pociągu z autem czuwało kolejowe pogotowie techniczne, policja i straż pożarna. I mimo, że wszyscy zdawali sobie sprawę, że to pokaz, robił on wrażenie.
- Było widać przerażenie na twarzach wśród zebranych przy Zabranieckiej - mówi Jan Telecki, dyrektor PKP PLK. - Każdy wypadek na przejeździe kolejowym to o jeden wypadek za dużo. Na szczęście od kilku lat zaobserwowaliśmy ustabilizowanie się liczby wypadków na przejazdach. W 2010 roku w Warszawskim Węźle Kolejowym doszło do 10 wypadków, a w 2011 do 15. W tym roku tylko do czterech - dodaje.
Obustronna tragedia
- Każdy wypadek to ogromna tragedia dla rodziny, ale również dla maszynisty, który brał w niej udział. Należy pamiętać, że pociąg przy prędkości 160km/h i przy wadze 800 ton hamuje dopiero po 1500 metrach - opowiada Telecki. - Dlatego apelujemy, na każdym przejeździe kolejowym, należy zachować nadzwyczajną ostrożność i skupienie. I czasami warto się przestać spieszyć i nie zapominać, że jedziemy przez tory - dodaje.
Już po raz ósmy PKP PLK przygotowały akcję bezpieczny przejazd pod hasłem "Zatrzymaj się i żyj!" prowadzoną od 2004 roku.
Akcja straży pożarnej
as/roody