Jak relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński, mężczyznę można było zauważyć w środę o godzinie 7. - Szedł "pod prąd", w kierunku Rembertowa, ale nitką na Mokotów - opisywał reporter. I jak dodał, spacerowicz był widziany na wysokości Wału Miedzeszyńskiego, później zszedł prawdopodobnie na ulicę Bora-Komorowskiego. Samochody musiały zwalniać, by bezpiecznie ominąć mężczyznę.
Policja przyjechała, ale już go nie było
W środę o poranku ruch samochodowy był niewielki ze względu na nowe rozporządzenie rządu ograniczające możliwość przemieszczania się. Godziny szczytu w Warszawie praktycznie nie istnieją. Co nie oznacza, że mężczyzna nie stwarzał zagrożenia na drodze, przede wszystkim dla siebie.
Policja potwierdziła nam, że otrzymała takie zgłoszenie. - Faktycznie, dostaliśmy rano informację o takim zdarzeniu. Na miejsce pojechał patrol policji, ale mężczyzny już nie było - powiedziała Anna Kędzierzawska z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy o mniejszym ruchu na warszawskich ulicach:
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl