Rywalizujemy o przestrzeń na drodze, jeździmy dynamicznie - w efekcie nierzadko dochodzi do sytuacji, gdy kierowcy stają się agresywni. Dostaje się innym posiadaczom samochodów, dostaje się też policji. – Kierowcy potrzebują współcznesnego ringu, żeby mieć upust emocji – twierdzą eksperci.
Tłumaczenie definicji agresji na drogach przychodzi łatwiej, niż jej pohamowanie. – Przybyło dużo nowych kierowców. Szczególnie młodzi preferują zbyt dynamiczny styl jazdy. Poza tym rywalizujemy o przestrzeń na drogach - wyjaśnia w programie „Ulice" Waldemar Chromiński, psycholog bezpieczeństwa drogowego.
Jak przekonuje wszystko zależy od tego co wiemy o swojej osobowości i temperamencie. Niektórzy kierowcy nie robią sobie nic z tego, że rozmawiają z policjantami. – Spotykamy się z przypadkami kierowców, którzy perfidnie łamią przepisy. Zaczynają rozmowę spokojnie, a gdy nie przynosi rezultatów to stawiają na agresję słowną – mówi Artur Wyrzykowski ze stołecznej drogówki. – Po prostu jest tak, że chcą się poczuć najważniejszą osobą – dodaje.
"Hobby, niekoniecznie rajdy"
Na takie myślenie sposób mają przedstawiciele automobilklubu. – Kierowcom potrzebny jest współczesny ring – twierdzi Sylwester Ropielewski. - Hobby, niekoniecznie rajdy, samochody czy motocross. Może narty biegowe, rower, chodzenie po górach - wylicza. - Możemy też sami zapytać się na przykład w automobilklubie o testy psychologiczne i sprawdzić się. Bo uzyskując prawo jazdy kategorii B, kierowca musi takie badania przejść jeżeli jest skierowany przez lekarza.
ran/ec