Barbara Krafftówna zmarła w nocy z 22 na 23 stycznia. Uroczystości pogrzebowe miały charakter państwowy. W ostatnim pożegnaniu aktorki uczestniczyli jej bliscy, przyjaciele i fani. Wśród żałobników znaleźli się m.in. satyryk Jan Pietrzak oraz aktorzy: Maja Komorowska, Cezary Żak, Ewa Wiśniewska, Teresa Lipowska czy Emilia Krakowska.
W liście - odczytanym przez doradcę prezydenta Tadeusza Deszkiewicza - Andrzej Duda podkreślił, że Barbara Krafftówna "była artystką o ogromnym, wszechstronnym talencie, wspartym wielką pracowitością i pasją". "Zainteresowania aktorskie objawiała już w dzieciństwie. Początkowo były one zabawą, jednak gdy zawalił się przedwojenny świat spokoju domu w Łucku i trzeba było uciekać przed sowiecką agresją, nauka aktorstwa w konspiracyjnym studio, prowadzonym przez Iwo Galla, stała się psychicznym azylem chroniącym przed brutalnością wojny i okupacji" - przypomniał.
Prezydent: przyciągała swoim kunsztem i osobowością
Prezydent zacytował słowa aktorki, która mówiła, że "przypadł jej los starych malutkich, pokolenia, które - dotknięte wojenną traumą - musiało wcześnie wydorośleć". "W zawodzie aktora odnalazła sposób na życie. Przyciągała swoim kunsztem i osobowością, charakterystycznym tembrem i melodyjnością głosu. Drobna osoba pełna wulkanicznej energii potrafiła zarazem świetnie wyrazić subtelność uczuć, zdystansowaną refleksję, groteskową powagę" - napisał.
Wspomniał jednocześnie, że Barbara Krafftówna "otwierała nowe rozdziały polskiego teatru, np. kreując po raz pierwszy w historii gombrowiczowską Iwonę, księżniczkę Burgunda czy znakomicie interpretując postaci stworzone przez Witkacego". Popularność przyniosły jej liczne występy w Teatrze Telewizji, Teatrze Polskiego Radia oraz w słuchowiskach i muzycznych nagraniach dla dzieci.
Prezydent zaznaczył, że ci, którzy znali artystkę, "pozostają pod wrażeniem jej niezwykłego uroku, poczucia humoru, ciepła i pogody ducha". "Była wspaniałym człowiekiem. Lubiła i szanowała innych ludzi. Nie unikała wyzwań, głodna życia i starająca się doceniać przede wszystkim jego dobre strony, choć przecież los nie szczędził jej bolesnych doświadczeń. Taka właśnie życzliwie i filuternie uśmiechnięta będzie trwać w naszej pamięci" - podsumował.
Minister: wyjątkowa osobowość, przykład pięknego życia
W liście odczytanym przez wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Wandę Zwinogrodzką, minister kultury i dziedzictwa narodowego i wicepremier Piotr Gliński podkreślił, że "śmierć Barbary Krafftówny zamyka ważny rozdział we współczesnych dziejach polskiej kultury". "Odeszła wspaniała artystka, która emanowała niezwykłą osobowością oraz życzliwością. Jej aktorski kunszt zapisał się w pamięci wielu pokoleń" - wskazał.
Szef resortu kultury zwrócił także uwagę, że "wypowiedziane przez nią słowa - "Teatr to jest niezniszczalna komórka naszej egzystencji życia" - stanowią ważkie wyznanie doświadczonej aktorki i podsumowanie Jej drogi zawodowej". "Sztuka towarzyszyła Jej, jak sama wspominała, od najmłodszych lat, można nawet powiedzieć, że była trwałe zespolona z Jej temperamentem, charakterem i wrażliwością. Mistrzostwo warsztatu zaowocowało międzynarodowymi sukcesami, niezliczonymi laurami i zachwytem publiczności" - zaznaczył Gliński.
Szef MKiDN w liście zaznaczył również, że Krafftówna "była utalentowaną aktorką i piosenkarką, zawsze ciekawą nowych, artystycznych wyzwań". "Poszukiwania, poza dramatem, obejmowały repertuar muzyczny, a także kabaretowy" - dodał. Gliński zwrócił także uwagę na kreacje Krafftówny w słuchowiskach radiowych oraz Teatrze Telewizji.
Jak jednak zastrzegł, "Jej artystyczna droga nie była pozbawiona trudu i trosk życia, w którym doświadczyła grozy wojny, a w późniejszych latach straty najbliższych osób". "Pomimo tragicznych doświadczeń w życiu osobistym, pozostała aktywną zawodowo artystką. Swą wielowymiarową działalnością i konsekwentną pracą zapisała wyjątkowe karty w historii polskiej kultury" - podkreślił szef MKiDN.
Gliński zapewnił, że "zapamiętamy Ją jako uśmiechniętą, pełną pogody ducha i dobroci osobę, darzącą innych życzliwością i ciepłem". "Jej wyjątkowa osobowość, uniwersalne wartości, którymi się kierowała oraz wytrwałość w chwilach najtrudniejszych pozostawiły nam przykład pięknego życia" - podsumował.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
"Niezmordowanie trwała na posterunku do końca"
Krzysztof Kumor, przemawiając w imieniu Związku Artystów Scen Polskich, podkreślił, że Barbara Krafftówna była duszą towarzystwa. - Kiedy inni tracili już siły, ona niezmordowanie trwała na posterunku do końca, wyglądając, jakby dopiero przyszła na spotkanie - powiedział. Przypomniał także, że "nie były jej obce zawodowe kontakty z młodym pokoleniem, z którym dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem, grając u studentów reżyserii w ich pracach semestralnych, etiudach filmowych czy też biorąc udział w spotkaniach i wykładach o sztuce".
Kumor zaznaczył, że aktorka "ciągle głodna i ciekawa świata oraz ludzi, nie stroniła od odbywających się na terenie całej Polski spotkań z publicznością, połączonych z minirecitalami, traktując najmniejszą nawet widownię z należnym jej szacunkiem".
- Odeszła – niemal w biegu, będąc prawie do ostatnich chwil czynna zawodowo – niezwykła aktorka o charakterystycznym głosie, dowcipna, obdarzona poczuciem humoru koleżanka, a także znakomity, niestrudzony kompan do rozmów i draki – podsumował.
"Kochała życie w jego dynamice"
Homilię wygłosił duszpasterz środowisk twórczych ks. Andrzej Luter. - Wielu ludzi mówi, że Barbara dała im moc, dawała motywację do działania i siłę - opowiadał. - Należała do ludzi, dla których miłość oznaczała radość z cudzego istnienia. Kochała życie w jego dynamice, ta horacjańska sentencja Carpe Diem nie była jej obce. Kochała młodych ludzi. Do końca była młoda - mówił Luter.
Głos w trakcie uroczystości w kościele zabrał również autor biografii Barbary Krafftównej Remigiusz Grzela. Pisarz wspominał, że aktorka bardzo ceniła swoją prywatność: - Nie odsłaniała się do końca, zostawiając tylko dla siebie i dla najbliższych tę najbardziej osobistą przestrzeń. Rozumiem słowa Hanny Krall: "ładnie Basia zagrała panu Krafftównę w tej książce". Nie znałem jej tak, jak jej syn Piotr, synowa Kasia, wnuk Michał czy Elżbieta, siostrzenica.
Po swoim wystąpieniu pisarz poprosił o fragment nagrania z filmu, w którym mówiła o śmierci. "Śmierci nie boję się, ja udaję, że jej nie ma. Moją rodzinę, moje pokolenie spotkało wszystko, co najgorsze"; "Nie wierzę w śmierć. To jest tylko przejście na jaśniejszą stronę" - usłyszeli w archiwalnym nagraniu zebrani w Kościele Środowisk Twórczych.
Po mszy świętej urna z prochami aktorki została przetransportowana na Wojskowe Powązki. Tam, w czarnej karocy ciągniętej przez dwa konie, urnę przewieziono do Alei Zasłużonych. W ostatnim pożegnaniu aktorki uczestniczyło wielu mieszkańców Warszawy, którzy nie kryli wzruszenia.
Debiutowała w sztuce Gajcego, najlepsze role zagrała u Hasa
Barbara Krafftówna urodziła się 5 grudnia 1928 roku w Warszawie. Już w czasie wojny uczyła się tańca i pantomimy; uczęszczała też na zajęcia konspiracyjnego Studia Dramatycznego Iwo Galla. W 1945 roku na nowo podjęła naukę w Studiu, które po wojnie działało przy Teatrze Starym w Krakowie. W 1946 roku wyjechała, wraz z grupą uczniów Studia, do Gdyni, gdzie Gall objął dyrekcję Teatru Wybrzeże. Debiutowała tam w listopadzie 1946 roku rolą Rybaczki w "Homerze i orchidei", sztuce Tadeusza Gajcego. W 1947 roku zdała eksternistyczny egzamin aktorski w Studiu Galla.
Po Teatrze Wybrzeże występowała kolejno w teatrach: im. Stefana Jaracza w Łodzi (1949-50), Dramatycznym we Wrocławiu (1950-53, 1957-64, 1981-82), następnie w teatrach warszawskich: Nowej Warszawy (1953-56), Komedia (1956-57), Narodowym (1964-69), Syrena (1969) i Współczesnym (1981-82).
W 1953 roku Barbara Krafftówna zadebiutowała w filmie Jana Rybkowskiego, epizodem w "Sprawie do załatwienia". Krytycy filmowi uważają, że najlepsze swoje role zagrała u Wojciecha Jerzego Hasa - m.in. pełną liryzmu barmankę Zosię w "Złocie" (1961), wyniosłą i władczą postać pięknej Camilli de Tormez, macochy Paszeki w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" (1964) oraz skromną postać Jadwigi w "Szyfrach" (1966). Za najwybitniejszą kreację Krafftówny uważa się postać aktorki Felicji, którą stworzyła w filmie "Jak być kochaną" (1962). Ten ostatni film przyniósł jej w 1963 roku nagrodę za wybitną kreację aktorską na festiwalu w San Francisco.
Jej pasją był także kabaret
Poza filmem i teatrem Barbara Krafftówna miała jeszcze jedną pasję - kabaret. Występowała u Jana Pietrzaka w kabarecie "Pod Egidą" oraz w "Kabarecie Starszych Panów". Charakterystyczny głos pozwalał jej na różnorodną interpretację materiału muzycznego: od żartobliwego songu "W czasie deszczu dzieci się nudzą" przez liryczne "Zakochałam się w czwartek przypadkiem" po operetkowe "Przeklnę cię".
Krafftówna otrzymała wiele nagród i wyróżnień. W 1964 roku zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie "Kuriera Polskiego" na najpopularniejszą aktorkę polskiego ekranu. W 2006 roku otrzymała Złoty Medal Gloria Artis za zasługi dla polskiej kultury. W 2007 roku zdobyła tytuł Mistrza Mowy Polskiej. 11 listopada 2019 roku prezydent Andrzej Duda odznaczył Barbarę Krafftównę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarła w nocy z 22 na 23 stycznia w Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Miała 93 lata.
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: PAP