Setki osób zebranych na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego uczciły minutą ciszy zamordowaną pracownicę uczelni. - Większość ją pamięta i będzie pamiętać, jaką była miłą osobą. Reprezentowała wszystkie wartości, jakie Uniwersytet reprezentować powinien - powiedział rektor UW profesor Alojzy Z. Nowak. Kobieta osierociła trójkę dzieci. W trakcie ataku w jej obronie stanął strażnik uniwersytecki. - Stanął z gołymi rękami i bronił swojej koleżanki. To jest czyn wielki - mówił o nim rektor.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i potrzebujesz porady lub wsparcia, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Rektor Uniwersytetu Warszawskiego profesor Alojzy Z. Nowak i Kolegium Rektorskie ogłosili czwartek 8 maja dniem żałoby na uczelni. Zajęcia są odwołane.
Na terenie Uniwersytetu Warszawskiego zebrały się setki ubranych na czarno osób. Zebrani czcili minutą ciszy zamordowaną pracowniczkę uczelni.
Zamordowana osierociła trójkę dzieci
- Spotykamy się, żeby wyrazić nasz żal i ból przede wszystkim najbliższym ofiary, naszej koleżanki i znakomitej pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego, z którą jestem przekonany większość z was się spotykała. Większość ją pamięta i będzie pamiętać, jaką była miłą osobą. Reprezentowała wszystkie wartości, jakie Uniwersytet reprezentować powinien - powiedział profesor Nowak.
Zmarła miała 53 lata. Była pracowniczką administracyjną. - Tej osoby od wczoraj już nie ma z nami. Dramat sytuacji polega także na tym, że osierociła trójkę dzieci, w tym 13-letnią córeczkę. Oczywiście, że Uniwersytet Warszawski zrobi wszystko, żeby zadbać o edukację córki i chłopców oraz aby pomóc mężowi - zapewnił rektor.
- Nasz dramat polega także na tym, że zabił ją student Uniwersytetu Warszawskiego. To jest ogromny dramat, którego powodem jest to, że być może było jakieś niedopatrzenie w kształceniu. Być może nie zauważamy czegoś, co się dzieje w tym skomplikowanym świecie - przyznał profesor.
W przemówieniu podkreślił, że śmierć kobiety nie może pójść na darmo. - Z tej śmierci musimy wyciągnąć konsekwencje na przyszłość. W rezultacie tego, co się stało musimy się bardziej szanować, być bardziej ostrożni, patrzeć na siebie. Uniwersytet bardzo się w to zaangażuje - zapowiedział.
- Mama nie wróci, nasza koleżanka nie wróci. Nie możemy zapomnieć tego, co się stało - mówił.
Rektor zapowiedział, że od tej pory "mocniej i silniej będzie realizowany proces zwiększania bezpieczeństwa na Uniwersytecie". W tym celu odbyło się w czwartek spotkanie z ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. W planach jest utworzenie komisji, która zajmie się opracowaniem propozycji zmian.
"Jako jedyny stanął w jej obronie"
- Trzeci powód dla naszej zadumy to także ciężko ranny strażnik, który jako jedyny stanął w jej obronie, nie mając specjalnie narzędzi. Nad tym też rozpoczęliśmy już dziś pracę, by nasi strażnicy mieli narzędzia. Stanął z gołymi rękami i bronił swojej koleżanki. To jest czyn wielki - mówił rektor UW o 39-letnim mężczyźnie, którego napastnik poważnie zranił podczas interwencji.
Jak zaznaczył, w środę jego życie było jeszcze zagrożone. - Sytuacja około godziny 22.30 nie była pewna. Dopiero po zabiegach operacyjnych, kiedy rozmawialiśmy z jego żoną i powtórnie z lekarzami, wiemy, że jego stan jest na szczęście stabilny. Operacja się udała - przekazał.
Rektor podkreślił, że z tej sytuacji także należy wyciągnąć wniosek, że "warto jest walczyć o ludzi i warto stanąć w obronie, kiedy zachodzi taka potrzeba". - Nie bądźmy obojętni wtedy, kiedy sytuacja jest skomplikowana - zaapelował.
Przypomniał studentom i pracownikom uczelni, że na jej stronie działa od niedawna strona, gdzie można znaleźć najważniejsze informacje dotyczące bezpieczeństwa oraz procedur na wypadek sytuacji zagrożenia.
- To jest chyba najgorsze wydarzenie, które miało miejsce na Uniwersytecie Warszawskim, a być może także na innych uczelniach po II wojnie światowej - powiedział wcześniej rektor Nowak, odnosząc się do zbrodni na terenie kampusu. Podczas konferencji prasowej złożył kondolencje rodzinie zamordowanej pracowniczki uczelni. Mówił także o niezwykłej odwadze strażnika, poszkodowanego podczas interwencji wobec napastnika.
Zbrodnia na kampusie
W środę student prawa zaatakował siekierą dwie osoby - kobietę, pracownicę administracji oraz próbującego jej pomóc, 39-letniego pracownika straży uniwersyteckiej. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał, że kobieta zamykała budynek Audytorium Maximum po zajęciach i wtedy doszło do zabójstwa.
W trakcie ataku na terenie kampusu uniwersyteckiego obecny był minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który uczestniczył w tym czasie w wykładach otwartych. Dlatego na miejscu byli obecni funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. Jeden z nich pomagał straży uniwersyteckiej w zatrzymaniu napastnika.
22-latek został zatrzymany przez SOP. Na razie nie jest znany motyw jego działania.
Tragicznie zmarła pracowniczka UW miała 53 lata. Odniosła rozległe obrażenia głowy. Napastnik to obywatel Polski, student Uniwersytetu Warszawskiego. Według naszych nieoficjalnych ustaleń pochodzi z Gdyni.
Autorka/Autor: mg, kk/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka / PAP