Mechaniczna zapora przy wjeździe na bulwary wiślane w okolicy mostu Poniatowskiego nie działa od kilku miesięcy. Koszt naprawy trzech chowanych słupów wyniesie aż 110 tysięcy złotych. Jak słyszymy w Zarządzie Zieleni, środki na ten cel są. Dlaczego więc słupki nadal tkwią w ziemi? - Czekamy na jedną z części - tłumaczy rzeczniczka Zarządu Zieleni.
Na asfaltową drogę biegnącą przy bulwarach od kilku miesięcy wjeżdżają kierowcy, także ci, których nie powinno tam być. Obowiązuje zakaz, ale sam znak to za mało. Mechaniczna zapora w postaci trzech wysuwanych słupów, która blokowała kierowcom wjazd, została kilka miesięcy temu uszkodzona. - Nie wiemy, kto to zrobił - przyznaje rzeczniczka Zarządu Zieleni Karolina Kwiecień-Łukaszewska.
Słupy są obecnie na ziemi. Jedynym fizycznym utrudnieniem dla kierowców są ustawione po obu stronach drogi betonowe przeszkody, zmuszają do zwolnienia i jazdy slalomem. Udało nam się nagrać kilka samochodów wjeżdżających na bulwar, po którym jeżdżą rowerzyści i hulajnogiści. Piesi zwykle korzystają z chodnika. Inaczej wygląda to wieczorami, gdy również na drodze bywa tłoczno. Wjeżdżające samochody mogą stwarzać zagrożenie dla osób bawiących się nad Wisłą. Niestety, naprawa zapory się przeciąga.
Naprawa za 110 tysięcy złotych
19 czerwca Zarząd Zieleni przekazał nam, że pracuje nad "procedurą naprawy". Oszacowano, że może to kosztować aż 110 tysięcy złotych brutto. - Mamy środki na ten cel - zapewniła wówczas rzeczniczka Kwiecień-Łukaszewska.
Minął niemal miesiąc, ale słupki są nadal niesprawne. - Czekaliśmy na dostawę części, ta część nie doszła. Wiemy, jaki jest problemy i staramy się go rozwiązać - przekonuje rzeczniczka Zarządu Zieleni. Z naszych ustaleń wynika, że wygasła gwarancja, dlatego koszt naprawy poniesie miasto.
Kiedy uda się naprawić zaporę? Na razie nie wiadomo.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl/Olek Klekocki