Pijany pułkownik Służby Ochrony Państwa zaatakował ratowników w karetce

Ratownicy medyczni pobici podczas udzielania pomocy
Pijany pułkownik SOP pobił ratowników medycznych
Źródło: TVN24
W centrum Warszawy ratownicy medyczni zostali zaatakowani podczas udzielania pomocy rannemu mężczyźnie. Jak podało warszawskie pogotowie ratunkowe, agresorem okazał się funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa. 48-latek usłyszał już zarzuty.

Do zdarzenia doszło w sobotę przed godziną 22 na ulicy Widok. Kobieta zobaczyła leżącego mężczyznę i zadzwoniła na numer alarmowy 112. Poszkodowany miał uraz głowy i nosa, krwawił. Na miejsce przyjechał zespół ratownictwa medycznego.

Wybuch agresji w karetce

Pacjent, z pomocą ratowników medycznych, przeszedł do ambulansu. "Mężczyzna w rozmowie przyznał, że spożywał wcześniej sporo alkoholu, dlatego przewrócił się i stąd doszło do urazów. Był spokojny i współpracował. Bez problemów przekazał dowód osobisty" - opisała w mediach społecznościowych Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie.

Potem sytuacja zaczęła się komplikować. "Gdy jeden z ratowników chciał podłączyć mężczyznę do urządzenia, by zmierzyć mu parametry, w tym ciśnienie i saturację, a w tym samym czasie drugi zapytał go, gdzie mieszka, pacjent nagle zerwał się z noszy i zaczął być agresywny. Zaczął ubliżać ratownikom medycznym, a następnie kopał ich i okładał pięściami" - poinformował Meditrans.

Pogotowie: funkcjonariusz SOP

Zaskoczeni i przerażeni ratownicy medyczni wezwali pomoc przez radio. Przyjechały trzy karetki pogotowia i dwa radiowozy policyjne.

"Sprawcą pobicia okazał się 48-letni pułkownik Służby Ochrony Państwa" - podał Meditrans. Dziennikarz tvn24.pl potwierdził te informacje w SOP, a reporter tvnwarszawa.pl ustalił, że chodzi o funkcjonariusza pionu łączności. Mężczyzna został przejęty przez inny zespół ratownictwa medycznego. Z urazem głowy w asyście policji został przewieziony do szpitala.

Poszkodowani ratownicy pojechali na komisariat policji, gdzie zgłosili naruszenie nietykalności w trakcie wykonywania czynności służbowych oraz złożyli zeznania. Dyrekcja warszawskiego pogotowia ma też złożyć doniesienie do prokuratury w tej sprawie.

Usłyszał dwa zarzuty

O sprawę zapytaliśmy policję. Śródmiejska komenda potwierdziła interwencję wobec agresywnego mężczyzny. - Na miejscu policjanci zatrzymali 48-letniego mężczyznę. Był on pod wpływem alkoholu, badanie wykazało 2,1 promila - poinformował mł. asp. Jakub Pacyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.

W sprawie zostało wszczęte postępowanie karne. Jak podał Pacyniak, mężczyzna usłyszał zarzuty z artykułów 222 i 226 Kodeksu karnego. Chodzi o naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariusza publicznego.

Pierwszy z przepisów mówi, że "kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech", drugi natomiast, że "kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

SOP: grozi mu wydalenie ze służby

Służba Ochrony Państwa potwierdziła, że chodzi o funkcjonariusza tej formacji. - Mężczyzna otrzymał zarzuty, czekamy na oficjalne informacje z policji. Po ich otrzymaniu zostanie wszczęte postępowanie wewnętrzne - przekazał płk SOP Bogusław Piórkowski. Dodał, że funkcjonariuszowi grożą surowe konsekwencje, w tym wydalenie ze służby. Obecnie przebywa on na zwolnieniu.

Czytaj także: