Policja rzeczna przestrzega, że wędkowanie traktowane jest jako forma spędzenia wolnego czasu - za co według nowych przepisów grozi mandat.
W związku z epidemią do 11 kwietnia włącznie nie można swobodnie przemieszczać się poza celami bytowymi, zdrowotnymi oraz zawodowymi. Obostrzenie nie dotyczy dojazdu do pracy, wolontariatu oraz załatwiania spraw niezbędnych do życia codziennego. Ponadto w środkach transportu publicznego zajęta może być tylko połowa miejsc siedzących. Obowiązuje też całkowity zakaz zgromadzeń, spotkań, imprez czy zebrań. Za wyjątkiem rodzin po ulicach można przemieszczać się jedynie w grupie do dwóch osób.
Pytana o to, czy policjanci rzeczni traktują wędkowanie jako złamanie obowiązujących obecnie przepisów, oficer prasowa warszawskiego komisariatu rzecznego podkom. Kinga Czerwińska odpowiedziała twierdząco. - Nie mieliśmy żadnych problemów z wędkarzami, ale oczywiście takie sytuacje traktujemy jako rekreację, formę spędzenia wolnego czasu, jest to wychodzenie z domu w celu, który nie jest niezbędny - wskazała.
Brak kar za rybactwo
Rzeczniczka podkreśliła, że nie może odpowiadać za to, jak wprowadzone przepisy interpretowane są w innych miastach. - Dla nas jest to jednoznaczne, stosujemy się do rozporządzenia, które wymienia czynności niezbędne. Są to ściśle określone kategorie - podkreśliła. Dodała, że w przeciwieństwie do wędkowania rybactwo jest już czynnością zawodową. - To jest forma uprawiania zawodu, za to nie będziemy karać - wskazała.
Jak oceniła, w momencie, gdy przepisy zaczęły wchodzić w życie, policja w pojedynczych przypadkach stosowała pouczenia, a później większość wędkarzy zachowywała się odpowiedzialnie.
Kara, która może być nałożona na osoby, które nie przestrzegają ograniczeń dotyczących przemieszczania się czy organizacji zgromadzeń, może wynosić nawet 30 tysięcy złotych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock