Jak podała w środę rzeczniczka północnopraskiej komendy nadkomisarz Paulina Onyszko, tuż przed godziną 1 Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrało alarmujące zgłoszenie. W mieszkaniu na pierwszym piętrze budynku przy ulicy Brechta miało dojść do pożaru. Z lokalu wydobywał się dym, czuć było silny zapach spalenizny. Nie wiadomo było, czy ktoś był w środku.
Do tej interwencji przydzielona została załoga patrolowa z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. Zgłoszenie otrzymali również strażacy.
ZOBACZ: Dym wydobywał się już przez okno, niczego nieświadomy mężczyzna spał.
Poczuli gryzący dym. Nikt nie otwierał drzwi
- Policjanci bardzo szybko zjawili się na miejscu. Poczuli zapach gryzącego dymu, a nikt nie otwierał drzwi. Policjanci, nie zwlekając, błyskawicznie podjęli decyzję o wyważeniu drzwi. Lokal był bardzo zadymiony, widoczność była zerowa. Mimo tak trudnych warunków jeden z policjantów wszedł do środka. Po sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń, z jednego z nich wyprowadził na klatkę schodową półprzytomną kobietę. Jak się okazało, 64-latka zasnęła, a pozostawiony na kuchence garnek z jedzeniem zaczął się palić - podała nadkomisarz Onyszko.
Dzięki błyskawicznej interwencji policjantów kobieta nie odniosła żadnych obrażeń.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP Warszawa VI